Otworzyłam ze zdziwienia usta. Wszystko powoli układało się w całość. Teraz zaczęłam zauważać jak rzeczywiście Harry był do niej podobny. Miała loki takiego samego odcienia co on, szeroki uśmiech, a w jej policzkach można było dojrzeć się uroczych dołeczków.
Przyłapałam się na przypatrywaniu się Harry'emu. On również to zauważył i podniósł jedną brew.
- Wykapana z Ciebie mama. - uśmiechnęłam się ciepło, starannie dobierając słowa. Stąpaliśmy po cienkim lodzie, schodząc na ten temat, ale miałam nadzieję dobrnąć do końca rozmowy.
Ku mojej uldze, chłopak roześmiał się.
- Szczerze nie chciałbym być podobny do ojca. - ze zdziwieniem zauważyłam, że utrzymywał wesoły ton głosu. Nie wiedziałam też, czy chodziło mu o wygląd zewnętrzny rodzica czy raczej.. no właśnie.
Pokiwałam więc głową.
Momentalnie mina Harry'ego zrzedła. Spoważniał i spuścił wzrok na dłonie, które trzymał na klatce.
- Wiesz już, że moja mama popełniła samobójstwo. - zaczął cicho. - Naprawdę chciałem Ci o tym powiedzieć, ale.. - przerwałam mu:
- Nie przepraszaj za to, Harry. Rozumiem.
Chłopak przełknął ślinę.
- Ja.. ja miałem wtedy 12 lat. Byłem w szkole, jak zwykle pewnie wygłupiałem się z kolegami. Z resztą pamiętasz jaki byłem. - parsknął pod nosem. Rzeczywiście, znaliśmy się z Harry'm tak naprawdę od dawna, bo większość dzieciaków z naszej szkoły, chodziło wcześniej również do tej samej, stojącej tuż obok.
Harry pociągnął nosem i kontynuował. Zaczynało robić się zimniej.
- Moi rodzice kłócili się od pewnego czasu i mniej więcej wiedziałem, o co chodzi. Mama podejrzewała ojca o zdradę. Pewnie nigdy nie dowiem się, czy to była prawda, ale.. cóż, tamtego dnia on poszedł się z nią zobaczyć. Mówił, że pracują razem, że to spotkanie służbowe, ale ona.. Wydaje mi się, że w to nie wierzyła.
Tym razem ja spuściłam wzrok na ręce.
- Podcięła sobie żyły. I zmarła. - dokończył niespodziewanie szeptem. Zacisnął powieki i oddychał głęboko, a ja nie miałam pojęcia, co zrobić.
Odruchowo przysunęłam się bliżej bruneta i wtuliłam w jego bok. Początkowo zaskoczony wstrzymał zupełnie oddech, ale po sekundzie objął mnie i wtulił twarz w moje włosy. Mówił dalej:
- Powiedzieli nam, że prawdopodobnie od dawna miała depresję, bo miała ślady po dawnym samookaleczeniach. Nie wiem, jak mój ojciec tego nie zauważył.. jak ja.. - wychrypiał. W tym momencie uciszyłam go, wtulając się mocniej.
Leżeliśmy tak jeszcze chwilę. W końcu oboje zauważyliśmy, że zimne podłoże daje się we znaki i pora wstawać. Otrzepaliśmy sobie nawzajem ubrania i ruszyliśmy z powrotem do samochodu. Harry objął mnie ramieniem, przyciskając do swojego boku.
- Dziękuję Car. Dziękuję za to, że jesteś. - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
✷ ✶ ✵
Stukałam obcasem o chodnik, czekając aż Harry wyjdzie ze szkoły po tym, jak został wsadzony do kozy. Z resztą słusznie. Okropnie przeszkadzał mi na angielskim, przez co o mało nie wsadziłam mu długopisu do oka. Na szczęście nauczyciel doskonale rozumiał sytuację i wiedział, komu powinien dać karę. Plus naprawdę nienawidził Style'sa. Zaśmiałam się a myślach. Ten to ma przechlapane.
- Cześć, Car, to idziemy? - odezwał się chłopak przede mną, jednak nie był to kędzierzawy.
Potrząsnęłam zmieszana głową. Nagle przypomniało mi się..
- Oh, Liam.. - zagryzłam wargę. - Przepraszam, ale możemy przesunąć to na inny dzień? Mam coś ważnego do powiedzenia Harry'emu.. - mruknęłam i od razu wiedziałam, że to trochę słabo brzmiało. Payne podniósł jedną brew do góry i wtedy po raz pierwszy widziałam go zirytowanego. Szczerze mówiąc, lekko mnie to zraziło, więc zacisnęłam usta w wąską linię, już się nie odzywając.
- Wczoraj też.. - westchnął, ale pokiwał w końcu głową i pocałował mnie w policzek na pożegnanie. Na sam koniec udało mu się wydobyć lekki uśmiech, co wydało mi się bardzo urocze. Chłopak naprawdę się starał i doceniałam to.
Jednak po wczorajszym wyznaniu Harry'ego, czułam, że jestem mu coś winna.. Chociaż nie.. ja chciałam mu to powiedzieć.
Otrząsnęłam się, gdy usłyszałam chrząknięcie po mojej drugiej stronie. Harry podnosił brew pytająco.
- Czego chciał? - prawie warknął, podając mi dłoń, abym wstała z murku.
- Trochę zapomniałam, że się z nim dzisiaj spotykam. A mam Ci coś do pokazania. - spojrzałam mu w oczy. Chłopak prawie wypiął dumnie pierś, uśmiechając się bezczelnie. Ruszyliśmy do bramy szkoły.
- Dobrze mu tak.
Zachichotałam, kręcąc głową.
- Jak tam było w kozie? - zmieniłam temat, wystawiając do niego język.
- Oh cudownie! Przez kilkadziesiąt minut mogłem podziwiać wypięty tyłek profesorki z bliska! - wyrzucił ręce w powietrze, sarkastycznie się uśmiechając. Wybuchnęłam śmiechem.
- Leci na Ciebie.
- No tak, stuprocentowo.
Uśmiech nie schodził z mojej twarzy do momentu gdy chłopak nie odezwał się ponownie:
- Co chciałaś mi pokazać? - uśmiechał się, nie wiedząc jeszcze co go czeka. Widząc moją szybką zmianę nastroju, odruchowo sięgnął nad moim ramieniem, obejmując mnie i przypatrując mi się uważnie.
- Zobaczysz na miejscu. - wysiliłam się na lekki uśmiech, dźgając go w bok, jak to on miał w zwyczaju robić mi.
Harry pokręcił zniecierpliwiony głową. Nie lubił niespodzianek, bo zawsze to on miał wszystko pod kontrolą.
- Car, stop. - chłopak wypuścił urywany oddech, gdy znaleźliśmy się tuż przed bramą cmentarza. Domyślił się łatwo, co chciałam zrobić. Zatrzymał mnie szybko, stając naprzeciwko mnie i opierając dłonie na moich barkach.
- Co jest? - jak na ironię w takich momentach zachowujemy się na odwrót. Tym razem on był bardziej zdenerwowany niż ja.
- Nie chcę.. - wysapał. - Nie chcę, żebyś to robiła, bo myślisz, że musisz. Tak nie jest. - potrząsnął głową. Zmarszczyłam brwi. - To, że wczoraj opowiedziałem Ci o mamie nie obliguje Cię do tego samego.. - przerwałam mu, przyciskając się do jego klatki piersiowej. Zaciągnęłam się jego charakterystycznym, miętowym zapachem i odetchnęłam głębiej. Po chwili odsunęłam się, patrząc mu głęboko w oczy.
- Ja chcę to zrobić. - uśmiechnęłam się, tym razem bez większego trudu. Brunet powoli zmieniał charakter swojego spojrzenia. Po kilku oddechach jego uśmiech ocieplił się znacznie. - Harry, jesteś.. jesteś teraz dla mnie najważniejszy. Uważam, że to ważne, żebyś wiedział. - dokończyłam i sięgnęłam po jego dłoń. Ścisnęłam ją i pociągnęłam go w stronę stoiska staruszki Pepper.
Zwyczajowo uśmiechnęła się do obojga z nas, jednak pewnie w środku nie mogła się nadziwić, że przyprowadziłam tu następnego chłopaka. Tym razem wybrałam fiołkowy wianuszek, za który Harry oczywiście musiał zapłacić, dobierając do tego jeszcze mały znicz w kształcie serca.
Już po chwili siedzieliśmy na trawniku pokrytym śniegiem przy mogile moich rodziców. Oparłam się głową o tors chłopaka, wzdychając cicho. Poczułam, że po moim policzku spływa pojedyncza łza.
Wzięłam głębszy oddech i powoli zaczęłam opowiadać historię Harry'emu.
* Harry's pov *
- Zmarzłaś. - zauważyłem, pocierając ramiona Caroline swoimi dłońmi. Trzęsła się z zimna, w dodatku pociągała nosem po płaczu, a do samochodu mieliśmy jeszcze trochę do samochodu. Plus widać było, że okropnie ją to wszystko wyczerpało.
- Mhm. - na potwierdzenie moich myśli mruknęła sennie.
- Jedziemy do mnie, co?
- Mhm.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
✷ ✶ ✵
- Chodź, mała. - wyciągnąłem dłoń do dziewczyny, gdy otworzyłem jej drzwi do samochodu. Przysypiała na przednim fotelu, a my byliśmy już przecież na miejscu.
Blondynka kurczowo trzymała się mojej ręki, kiedy ja otwierałem drzwi domu. Wtuliła się w moje ramię, mrucząc coś o wygodnym łóżku.
Przechodząc obok kuchni, zachciało mi się pić.
- Chcesz może napić się wody przed snem? - spytałem. Caroline pokiwała głową, opierając się o kuchenny blat. Po chwili podałem jej szklankę wody, sam pijąc ze swojej.
- Wszystko w porządku?
Dziewczyna uśmiechnęła się słabo.
- Raczej tak. Po prostu jestem smutna.
- Oh. - westchnąłem jedynie, nie wiedząc co dodać.
Gdy opróżniliśmy szklanki, ponownie pociągnąłem blondynkę za dłoń, tym razem do mojego pokoju. Podałem jej swoją koszulkę do spania, a ona zbyt zmęczona by ruszyć się do łazienki, po prostu rozebrała się na moich oczach. Cóż, pozostała w bieliźnie, jednak to w żadnym stopniu nie umniejszało chwili! Niczego nie świadoma przeciągnęła mój t-shirt przez głowę i rzuciła się na posłane łóżko.
Szybko wciągnąłem powietrze przez zagryzione wargi. Co z tego, że była moją przyjaciółką? Nadal była dziewczyną! I to bardzo atrakcyjną dziewczyną, dziwne by było, gdyby nie działała na mnie w ten sposób.
Na szczęście w pokoju było zupełnie ciemno, więc Caroline nie mogła zobaczyć moich zaczerwienionych policzków i zakłopotania wypisanego na twarzy.
No właśnie. Zakłopotania?
Harry, nie jesteś już tą samą osobą co kiedyś.
Odwróciłem się na pięcie i już miałem wychodzić z pokoju, gdy usłyszałem mruknięcie, które widocznie było skierowane do mnie:
- Harry, nie..
- Co? - rzuciłem, z powrotem podchodząc do łóżka. Car zdążyła już zakopać się w kołdrze. Widać, że była okropnie zmęczona i chyba połowicznie kontaktowała ze światem.
- Miałem zamiar wybrać się do pokoju obok, tam mam łóżko dla gości. Jak będziesz mnie potrzebowała..
- Nie, Harry, proszę.. - wypuściła urywany oddech i chwilowo zapowiadało się, jakby miała znów płakać.
Zmarszczyłem brwi.
- Nie możesz zostać, proszę? Ja.. - jęknęła ze słyszalnym zażenowaniem. - po wizytach tam jeszcze nigdy nie było mi tak źle. Potrzebuję Cię teraz. - wyszeptała.
- Hej, Car, spokojnie. - odpowiedziałem cicho, gładząc jej policzek, co w tamtym momencie wydało mi się zupełnie naturalne. Przełknęła ślinę.
- Nie chciałabym Cię do niczego zmuszać. Wiem, że pewnie nie chcesz..
- Hej ćśś - przerwałem jej - Wiesz, że zawsze możesz na mnie polegać, prawda?
- Mhm. - mruknęła, zamykając na chwilę dłużej oczy.
- Zostanę z Tobą, nie martw się.
Dziewczyna pokiwała głową, uśmiechając się. Odwzajemniłem ten gest i już po chwili zdejmowałem swoje ubrania, żeby położyć się tuż obok.
I wreszcie wielkość tego łóżka była mi do czegoś potrzebna.
Niepewnie przysunąłem się do dziewczyny, delikatnie owijając jedno ramię wokół jej talii. Car złapała moją dłoń, zaciskając ją w swojej mniejszej i wtulając się plecami w mój tors. Odechnąłem głębiej jej zapachem, który teraz otaczał mnie z każdej strony.
Bardzo podobała mi się ta sytuacja. Tak po prostu przyniosła mi wiele szczęścia. Czułem jak odpływam z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Dziękuję, Harry. Dziękuję za to, że jesteś.
W odpowiedzi westchnąłem jedynie i pocałowałem ją w tył głowy.
- Śpij już, mała.
☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★
Dobra wiem, że jakoś głupi wyszło itd xD Ale nie mogłam się powstrzymać, no sorrrryyyyyyy
Tak słodziaśnie, że ojejciu, no ale wam od życia też się coś należy, tak czy nie? A wiem, że pewnie na to czekaliście c;
Także proszę. Mój prezent walentynkowy dla was, misiaczki. Życzę wam wszystkiego najlepszego i randki 5/5.
Heh, do następnego.
Luv yaa!
xx
A i taka ważna sprawa: jeżeli ktoś chciałby być informowany, to niech poda swojego twittera w komentarzu, bo nie wiem w sumie ile osób to jeszcze czyta i czuję, że informuję bez sensu niektórych. Także to ważne :) Od teraz będę informować tylko tych, co zgłoszą się od tego posta wzwyż. Danke fur eure Aufmerksamkeit.
☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★
O MÓJ BOŻE! Ten rozdział jest taki słodki *.* I może zabrzmię wrednie, ale uwielbiam jak Harry jest zazdrosny, kiedy w pobliżu jest Liam :"D Sorry Not Sorry. Mimo wszystko shippuję Hazze i Car.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział! xx
http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com
:) oh to nawet nie zabrzmiało wrednie, haha
Usuńniech oni już będą razem!!!
OdpowiedzUsuńnie nooo
Usuńnie tak szybko xD lubię te ich 'podchody' xP
Usuńnono! haha
Usuń