niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 11

Otworzyłam lekko oczy, gdy obudził mnie budzik. Sięgnęłam do niego dłonią i już chciałam ponownie zasnąć, gdy poczułam, że coś jest nie tak.
Było mi gorąco. Spojrzałam na swój ubiór. Nadal byłam w ubraniach. W dodatku… łóżko jakby.. ruszało się?
Podniosłam się gwałtownie. Louis. Louis ze mną spał. To znaczy.. on też był ubrany i ogółem to ja spałam na nim.. a z resztą. Jego klatka piersiowa spokojnie podnosiła się i opadała. Miał taki błogi wyraz twarzy, jakby nic nie mogło zmącić jego spokoju. Z uśmiechem na ustach przybliżyłam się i odgarnęłam kilka zagubionych kosmyków z jego czoła. Przyszła mi chęć na zrobienie czegoś szalonego. Zaśmiałam się na swoją własną myśl. Nie mogłam się powstrzymać. Po chwili przycisnęłam swoje usta do warg Tomlinsona. Chłopak mruknął pode mną, więc lekko odsunęłam się.
- Dzień dobry. - wydusiłam. Louis uśmiechnął się.
- Chyba będę częściej zostawać na noc. - powiedział. Chciał z powrotem pociągnąć mnie do siebie, ale wstałam szybko uniemożliwiając mu to.
- Musimy się zbierać, dzisiaj jest szkoła. - podniosłam jedną brew.
- Nie.. - wymruczał chłopak i przekręcił się twarzą do poduszki. Zaśmiałam się głośniej. Ze mną mu się nie uda.
Po chwili zrzuciłam z niego kołdrę, na co zadrżał z zimna. Pociągnęłam go za ramię, był zmuszony wstać. Zmierzył mnie zdenerwowany wzrokiem. Wcisnęłam mu ręcznik do rąk i poprowadziłam do łazienki. Fuknął poirytowany, gdy zatrzasnęłam mu drzwi. Zachichotałam. Jaki z niego śpioch!
Na moje szczęście w domu miałyśmy dwie łazienki, więc sama również mogłam wziąć prysznic i przebrać się w nowe ubrania. Trochę żal mi było Loui'ego, bo nie będziemy mieli czasu podjechać do jego domu i będzie musiał iść do szkoły w dresach.
No właśnie. Co z jego rodzicami? Nie będą wściekli? Przecież nie było go całą noc.
Spytam się o to dzisiaj.
Cała w skowronkach zeszłam do kuchni. Nastawiłam wodę na herbatę. Zrobiłam nam fantazyjne kanapki. Gdy wyjmowałam torebeczki z herbatą z kubków, ponownie poczułam ciepłe dłonie na biodrach. Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i obdarzył soczystym buziakiem.
Czy zawsze tak będzie?
Jeżeli tak, to nie chcę, żeby kiedykolwiek to się kończyło.
Louis podszedł do stołu i oparł się o niego zszokowany.
- Mogę z Tobą zamieszkać? - zapytał chichocząc. Wiedziałam, że spodoba mu się śniadanie.
Szczerze? Zaczęłam nawet myśleć nad jego pytaniem bardziej poważnie. Czułam, że mogłabym spędzić z tym chłopakiem resztę życia. Nie wiem co mnie na to tchnęło. Przecież byliśmy ze sobą krótko.
To było po prostu wyjątkowe.
Lou złapał pierwszą kanapkę w rękę i zjadł ją w mgnieniu oka. Tak też stało się z resztą. Siedziałam tylko naprzeciwko i przypatrywałam mu się.
Poburzone, kasztanowe włosy. Błyszczące, błękitne oczy. Lekki zarost. Mocno zarysowana linia szczęki. Idealnie wykrojone usta.
- Car? Chyba się ślinisz. - zaśmiał się.
Trzepnęłam go po ramieniu.
- Debil. Zbieraj się, idziemy do szkoły.
Chłopak zrezygnowany pokiwał głową i podniósł się z miejsca. Odebrał mi kubek po herbacie i odesłał na górę, bym się zebrała. Sam chciał pozmywać naczynia. Wow, ideał.



*Loui's pov*



- Wiedziałam, że się spóźnimy! - fuknęła dziewczyna, gdy zaparkowałem przed szkołą kilka minut po dzwonku na pierwszą lekcję. Wyskoczyła z samochodu, ale udało mi się ją złapać przed wejściem.
- Hej Car, przystopuj. Skoro już jesteśmy spóźnieni, to po co w ogóle przychodzić? - zapytałem i od razu tego pożałowałem. - To znacz um, na pierwszą lekcję? I tak mamy plastykę.
Blondynka wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała, co uznałem za zgodę na mój pomysł.
- Wejdźmy do środka, jest zimno. - zaproponowałem. Pociągnąłem Caroline za rękę wgłąb budynku. Rozebraliśmy się z kurtek i pozamykaliśmy szafki, jakby to był zwykły dzień. Stwierdziliśmy, że przeczekamy lekcję na korytarzu na kanapie.
- Lou, a co z Twoimi rodzicami? - zapytała, gdy rozsiedliśmy się wygodnie.
- To znaczy?
- No.. nie było Cię w domu całą noc.
- Przyzwyczaili się. - uśmiechnąłem się. Te wszystkie noce poza domem na imprezach, bądź u jakiś lasek w domach.. Przyłapałem się na rozmyślaniu o moim dotychczasowym życiu. Seks, narkotyki i imprezy. Miałem nadzieję, że Caroline nie myśli o tym za dużo. Nie chciałbym, żeby myślała, że cały czas taki jestem.
- Oh, okej. - odparła tylko krótko, spuszczając wzrok. Była smutna?
Nie zdążyłem o to zapytać, bo na korytarzu obok usłyszeliśmy kroki. Dziewczyna zachłysnęła się powietrzem. Wiedziałem, że takie akcje to dla niej nowość. Zawsze była ułożoną uczennicą, miała dobre oceny. "Niestety" ja i moi przyjaciele wszystko zepsuliśmy.
- Chodź! - wydusiłem i wskazałem na drzwi od schowku. Zatrzasnęliśmy je za sobą, mając nadzieję, że nikt tego nie usłyszał. Odgłosy kroków były coraz głośniejsze. Ktoś z kimś rozmawiał. Chwila, dyrektor? Nie poszczęściło nam się.
Nastała cisza.
- Chyba już sobie poszedł. - wyszeptała Caroline. Spojrzałem na nią z góry. Wyglądała tak niewinnie. W ciemności widziałem tylko jej duże oczy. Błękitne, jak moje. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak pomieszczenie jest ciasne i gorące. Oddychaliśmy niespokojnie. Natrafiłem na rękę dziewczyny. Splotłem nasze palce i pochyliłem głowę. Desperacko wpiłem się w jej usta. Gorąco bijące od jej ciała dodatkowo mnie podniecało. Jej mała dłoń błądziła po moim torsie, by po chwili opleść moją szyję. Zjechałem drugą dłonią po jej talii i złapałem jej biodro. Pocałunek pogłębiał się. Naparłem na nią ciałem i wtedy wydarzyło się coś, czego nie zaplanowałem.
Caroline wpadła na szafkę, a z półek spadła cała jej zawartość.



* Caroline's pov *



- Usłyszałam jakiś jazgot, więc wyszłam z klasy, panie dyrektorze. Weszłam do schowka na miotły obok i tam zastałam tą dwójkę obściskujących się! - wymierzyła w nas palcem oburzona nauczycielka.
Po chwili dyrektor odprawił ją. Czułam się tak niezręcznie.. Po raz pierwszy wylądowałam u dyrektora za przewinienie. Gdyby nie genialny pomysł Loui'ego, siedziałabym teraz sobie spokojnie na lekcji plastyki i malowała jakiś ładny pejzażyk.
Ugh.
Siedzieliśmy teraz na krzesłach przed biurkiem dyrektora Wilde'a. Okna na dwóch ścianach pomieszczenia dobrze rozświetlały gabinet. Po środku podłogi leżał futerkowy, zielony dywan. Za nami stał niski stolik i dwa skórzane fotele. Pan Wilde przechadzał się za biurkiem, obracając ołówek w dłoni i mierząc nas uważnie wzrokiem.
Louis siedział prosto z chytrym uśmieszkiem na ustach, widocznie zadowolony z siebie. Ja, skulona wpatrywałam się w moje buty ze skruchą.
Dyrektor oparł się o drewniany blat swojego biurka.
- Caroline.. - westchnął - panno Parks, nie spodziewałbym się czegoś takiego po Tobie. Zawsze taka ułożona uczennica..
Wyprostowałam się lekko i założyłam za ucho pasmo moich włosów.
- Tomlinson - parsknął - To przez Ciebie, prawda? Chyba nie chciałbyś zostać zawieszony? - jego wzrok ponownie padł na mnie. - Plus panno Parks nie spodziewałbym się, że.. zwiążesz się z kimś takim. - uciął, a na moje policzki napłynął rumieniec.
- Parks, ostrzeżenie. Tomlinson.. ze względu na pannę Parks, Ty również dostajesz ostrzeżenie. Podziękuj jej za to, że dobrze się uczy. - pan Wilde odprowadził nas do drzwi i zatrzasnął je za nami.
Odetchnęłam z ulgą.



- Panno Parks! Jak mogłaś związać się z kimś takim! - przedrzeźniał dyrektora Louis, gdy po lekcjach spacerowaliśmy uliczkami Londynu.
- Zamknij się. Następnym razie nam się nie upiecze, mówię Ci. - ucięłam zażenowana. Jednak po chwili wybuchliśmy równocześnie śmiechem, zdając sobie sprawę z komiczności sytuacji.
Byliśmy sami. Dzień był stosunkowo ciepły, silny wiatr nie doskwierał tak bardzo jak zwykle.
Lubiłam spacery po mieście, ale tylko jeżeli chodzi o mniej uczęszczane, wąskie uliczki. Były przytulniejsze.
Chłopak nagle zatrzymał się. Wpatrywał się w jakiś punkt przed nami.
Mężczyzna. Jakiś mężczyzna ubrany na czarno zbliżał się do nas niebezpiecznie szybko. Louis odwrócił się gwałtownie, ale było już za późno. Facet był niedaleko. Czyżby Walter? Miałam wrażenie jakby moje serce stanęło na chwilę.
- Louis. - odezwał się. Miał bardziej chłopięcy głos. Gdy znalazł się wystarczająco blisko dopiero mogłam mu się przyjrzeć. To nie był Walter. To był jakiś chłopak, może o kilka lat starszy od nas. Był wysoki, stąd moja pomyłka, jednak raczej chuderlawy i nie tak barczysty jak Walter.
- Kim jesteś..? - tym razem miałam wrażenie, że Lou naprawdę nie ma pojęcia kto to jest.
- On mnie przysłał. Masz kasę? - wyglądał na zdenerwowanego.
- Nie.
Chłopak zaczął głośno dyszeć. Wyciągnął jedną dłoń przed siebie. Trzymał w niej scyzoryk.
O nie.
Naskoczył na Tomlinson'a, celując nożykiem w brzuch. Na szczęście on spodziewał się tego i zrobił szybki unik. Pięść drugiego powędrowała w stronę twarzy mojego chłopaka. Ałć. Lou zatoczył się lekko, lecz po chwili zadał przeciwnikowi jeszcze mocniejszy cios w prawy policzek.
Stałam jak zamurowana, nie mogłam nic ze sobą zrobić. Łkałam, nie mogłam tego powstrzymać.
Nieznajomy wyczuł przewagę Loui'ego. Skoczył do mnie i przycisnął mnie do siebie, prawie przy tym dusząc. Wyciągnął z kieszeni pistolet  i przycisnął do mojej skroni. Z moich ust wyrwał się stłumiony płacz.
Nie chcę umierać.
Louis zaskoczony przygarbił się nieco i zapytał drżącym głosem:
- Czego chcesz?
- Kasy. - wysyczał gość za mną.
- Nie mam, mówiłem.
- W takim razie ona musi zginąć. - wyryczał chłopak i przycisnął lufę mocniej do mojej głowy.
Zacisnęłam powieki. A więc tak ma się to skończyć?
Raz.
Dwa.
Trzy.
Przygotowałam się na strzał. Jednak jedyne co usłyszałam to odgłos tłuczonego szkła. Ciało za mną osunęło się na ziemię.





Kaboom misiaki:) Podobało się? A może nie? Jakiekolwiek jest wasze zdanie, dajcie mi o nim znać! Najlepiej w komentarzu. Wtedy wiem, co poprawić, a czego nie zmieniać w moim opowiadaniu.
Pod ostatnim przeczytałam kilka komentarzy, które naprawdę mnie poruszyły :') każdy z nich czytam po kilka razy i każdego z moich czytelników zapamiętuję! To dla mnie ważne, dlatego tak sobie to cenię. Trzymam za słowo unfaithful haha, nie no taki dżołk, ale to co napisałaś było kochane. Dziękuję też Mrau Kocie. Twój komentarz był cudowny i niezwykle poruszający! c':
Bardzo miło mi czytać, że tyle osób ze mną zostało. Kocham was <3
Teraz przejdę na chwilkę do Liebster Awards od Miłość nie polega na patrzeniu sobie w oczy, lecz na patrzeniu w tym samym kierunku. Tutaj odpowiem na te kilka pytań. W sumie to będzie moja taka mała tradycja, że zawsze pod koniec notki będę odpowiadać na te kilka pytań. Raczej nie zamierzam tworzyć do tego oddzielnego posta.
A więc:
Moja ulubiona piosenka to Strong. Mam 14 lat. Na co dzień raczej nie mam żadnych zainteresowań. Siedzę tylko na twitterze, tumblr'ze bądź pisze rozdział. :) Nie potrafię obyć się bez moich idoli. Mój ulubiony film to This Is Us. Najbardziej cenię w sobie zapał i ambicję. Tak myślę. Moją ulubioną porą roku jest wiosna. Moi ulubieni artyści to One Direction, Little Mix, Demi Lovato, Ed Sheeran i Lana del Rey. Nie wiem, w jakim kierunku chcę pracować. Moim małym marzeniem, którego raczej spełnienia się nie spodziewam, jest zostanie aktorką. Mój ulubiony blog to chyba After. Chociaż bardzo trudno mi wybierać.
That's all.

Jeżeli chcesz być informowanym, zwyczajnie dodaj blog do obserwowanych, a na koncie bloggera zawsze będzie Ci się ukazywać kolejny rozdział.
Jak to zrobić? > wejdź na pulpit nawigacyjny bloggera. Po lewej masz taki napis jak "Lista czytelnicza". Tuż pod tym powinien być napis "Dodaj". Kliknij w niego i w odpowiednie miejsce wklej adres url tego bloga. I załatwione:)
Lub
W komentarzu zostaw swój username z twittera, a tam chętnie będę Cię informować, tuż po dodaniu kolejnego posta.

Dziękuję za uwagę, kocham was xoxo

10 komentarzy:

  1. kolejny świetny rozdział! :D wchodziłam na Twojego bloga co parę godzin i sprawdzałam , czy aby nie dodałaś następnego ! *.*
    czekam na kolejne !!! :D dziękuję za podziękowania xd MK ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Lalala kochanie zabijasz lalala <3 Najpierw taka sielanka (lubię to!), a potem taka akcja kaboom i wszystko się zmienia, kocham twoje pomysły :3 Z bardzo dużą niecierpliwością czekam na następny rozdział, który mam nadzieję będzie tak świetny jak i ten ^^
    ~ Twój Fan namber łan pogrążone w depresji słono-piernikowej xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!!
    http://allyouneversaytome.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział!!! Czekam na next dodaj szybciutko :**

    Zapraszam na
    http://mystory-imigation.blogspot.com/
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobry rozdział ;):*
    Już czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały!!!
    Ta poranna akcja słodka na maxa *_*
    No i składzik w szkole hihi <3
    Lou jest tutaj cudowny taki zadziorny, przebiegły no i dla Caroline jest kochaniutki ;)
    Co to za gościu się znowu przypałętał???
    Czekamy na kolejny rozdziałek. Piszesz przecudownie, wciąga na maxa no i po prostu genialne to jest!!!
    Hmmm. Kto ją wybawił Lou, czy ktoś inny??
    Ach... już sie doczekać nie możemy. Buziaczki :**

    owszystkimioniczym-1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu <3 cały czas cie kocham za to że Lou odgrywa tak ważną rolę <3
    podoba mi się ten nastrój grozy (niczym z dramacie romantycznym)
    banga banga szleńcy i rebele u dyrektora <3 kocham cie za to
    ROZDZIAŁ JAK MOŻESZ WNIOSKOWAC BARDZO MI SIE PODOBA :DDDDD

    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  9. omomomooom. to jest ZAJEBISTE! :*
    KOCIE !!! TO JEST GENIALNE AJHHKHDSFOAIOFU :* CHCE WIĘCEEEEJ !!
    MAM TAKĄ PROŚBĘ, MOŻESZ INFORMOWAĆ MNIE O ROZDZIAŁACH? PLEASE <3
    @luvmyniallers <<<<<< TO MÓJ TT. HDSUIDEUIEWUFU :D
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NEXTA <3
    POZDRAWIAM, VIOLETA <3

    OdpowiedzUsuń
  10. o jprd pobeczałam sięęe pięękne *,* <3

    OdpowiedzUsuń