No i jak ja teraz wywinę się z tej niezręcznej sytuacji?
Caroline zmarszczyła brwi i oparła głowę na ręce. Westchnęła zmęczona.
- Odpuść sobie, Harry. Możemy ominąć ten cały etap relacji, gdy będziesz próbował mnie poderwać? Bo nic z tego nie będzie.
Co? Wyprostowałem się na krześle i przeszyłem ją uważnie wzrokiem.
Ciekawa teoria, wydawała się być sensowna. W przeciwieństwie do prawdy.
- Okej, sorry. - pokiwałem głową zwyczajnie. Zależało mi tylko na tym, żeby przestało być tak niezręcznie, więc przystałem na jej wersję.
Nadal nie wiem, co mnie strzeliło.
Dziewczyna zmieniła pozycję na krześle i odwróciła się przodem do mnie. Potarła swoje dłonie i spojrzała na mnie.
- Harry, jest coś jeszcze.
- Tak? - odsunąłem się lekko od biurka.
- Wiem, jak możemy pomóc Loui'emu.
- Caroline, nie sądzę.. - zacząłem, ale dziewczyna mi przerwała.
- Wysłuchaj mnie najpierw. - pokiwałem od niechcenia głową. - Skoro nie możesz wziąć pieniędzy z konta ojca, może.. sam je zarobisz? - podniosła jedną brew.
- Co? - zaskoczony, wstałem z krzesła. Blondynka postąpiła podobnie i kontynuowała już mniej pewnie:
- Każde z nas mogłoby znaleźć jakąś pracę.. To nie musiałoby być coś wielkiego.. Nie sądzisz, że każda pomoc się liczy? Odwlekalibyśmy jakoś termin zapłaty i do tego czasu uzbieralibyśmy dla Loui'ego potrzebną sumę. - przygryzła wargę, w geście zdenerwowania.
Zaśmiałem się głośno i złapałem za głowę.
- Czy Ty wiesz o jakich pieniądzach mówisz?
- No nie.. nikt mi nie powiedział. - odparła cicho.
Pokręciłem z rozbawieniem głową i skierowałem się do drzwi.
- Harry, gdzie idziesz?
- Do domu, myślę, że skończyliśmy. - odparłem prosto, gdy już byłem na schodach. Caroline podreptała za mną.
- Nieprawda, mamy jeszcze.. - urwała, gdy napotkała moje zirytowane spojrzenie. Narzuciłem na siebie płaszcz, założyłem szybko buty i sam otworzyłem sobie drzwi.
- Harry? - pisnęła, gdy już miałem zamiar odejść bez pożegnania.
- Czego? - warknąłem. Skuliła się trochę.
- To jak będzie?
- Możesz o tym zapomnieć. - syknąłem. - Widzimy się jutro przed wejściem do tej dzieciarni. - rzuciłem i zatrzasnąłem za sobą drzwi.
Nikt mi nie będzie mówił co mam robić. Komu pomagać. Co powinienem.
Nikt.
* Caroline's pov *
Jeżeli ten dupek się spóźni, to nie wiem co mu zrobię. Wczoraj zostawił mnie jeszcze z masą roboty, wkurzył się na mnie za nic, a teraz w dodatku nie przychodzi na czas.
Zabiję go.
- Panna Parks? - podeszła do mnie jedna z nauczycielek.
- Tak.. - przełknęłam gulę w gardle i nieśmiało pokiwałam głową.
- Lekcja zaczyna się za jakąś minutę, gdzie pani partner?
- Um, źle się czuje i nie przyjdzie dzisiaj. - przygryzłam wewnętrzną część policzka. Miałam nadzieję, że na to pójdzie.
- Oh, dobrze, więc klasa znajduje się na końcu korytarza po lewej. - uśmiechnęła się. - Powodzenia.
Kobieta odeszła zostawiając mnie prawdopodobnie samą z całą masą dzieci.
Odjazd.
Zabrzmiał dzwonek na lekcje. Wszystkie dzieci na korytarzu pognały do swoich sal. Westchnęłam głęboko i wolnymi krokami skierowałam się do wyznaczonego pokoju.
Moje niskie obcasy stukały charakterystycznie o drewnianą podłogę. Rozejrzałam się po budynku. Żółte ściany pokryte różnymi obrazkami. Sufit wysoko nad ziemią. Stół do ping-ponga stał przy wejściu. Korytarz był w miarę szeroki.
Zanim się spostrzegłam, znalazłam się w odpowiednim miejscu. Spuściłam wzrok na buty, ścisnęłam teczkę z materiałami w ręce i zdecydowanie nacisnęłam na klamkę.
Zdawkowo rozejrzałam się po sali. Ku mojemu zdziwieniu, z tyłu siedziała jakaś inna nauczycielka, jednak była wpatrzona w swoje notatki i nawet nie zauważyła mojego wejścia.
I może dobrze.
Po chwili poczułam duże dłonie na biodrach. Jego charakterystyczny zapach owiał mnie z każdej strony i już wiedziałam, kto to może jedynie być.
- Cześć, dzieci! - Harry wyszczerzył się w ich stronę i zatrzasnął za nami drzwi. Przybliżył się jeszcze bardziej i oparł brodę na moim ramieniu, łaskocząc mnie lokami po policzku.
Jeden moment wystarczył mi, aby zobaczyć te zdziwione miny wszystkich dzieci. Nienienienie.
- Odsuń się ode mnie! - wysyczałam i odepchnęłam go od siebie na dobry metr. - Myślałam, że nie przyjdziesz.
- Przecież mówiłem, że będę. - przekrzywił głowę na bok i uśmiechnął się znowu. Odwrócił przodem do dzieci i uciszył gestem ręki. Od niechcenia postąpiłam tak samo.
- No cześć. Ja mam na imię Harry. A to jest Caroline. - gestem ręki wskazał mnie. Uśmiechnęłam się przyjaźnie. W końcu chciałam wywrzeć dobre wrażenie.
Chociaż właściwie ich opiekunka nie zwracała na nas uwagi. Więc jak ma to działać? Kto oceni naszą pracę? Mimo wszystko chciałam dać z siebie wszystko, nigdy nic nie wiadomo.
Mimowolnie rozejrzałam się po klasie, poszukując wzrokiem kamer. Dobra, to już było głupie.
Potrząsnęłam głową i wróciłam myślami do rzeczywistości.
Harry zdążył już wyjąć mi z dłoni materiały i teraz żywo gestykulował przed tą małą widownią. Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Dobry był. Nie wiedział nawet o czym mamy lekcję, a już zdążył ich zainteresować.
Oparłam dłoń o bok i przypatrywałam mu się z zaciekawieniem. Podał mi do ręki połowę pliku kartek i zachęcił do mówienia.
Spuściłam wzrok na tekst. Podniosłam go znów na dzieci i uśmiechnęłam się szeroko.
- Um, no to do zobaczenia.. za jakiś czas! - powiedziałam, tym samym żegnając się. Harry podreptał uszczęśliwiony za mną i pomachał im.
Ale oczywiście musiał wywinąć coś na koniec, prawda?
Gdy wychodziliśmy, objął mnie w talii. Przeszły mnie lekkie ciarki. Nie potrafiłam zdefiniować czy było to, przyjemne czy nie, uczucie. Nachylił się szybko i pocałował lekko w policzek.
Chyba zrobiłam się czerwona na twarzy. Przynajmniej tak czułam. Spuściłam więc głowę, ignorując dosyć głośne chichoty dzieci za nami.
Chłopak zamknął za nami drzwi i uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. Wsadził dłonie do kieszeni w spodniach i zakołysał się na piętach. Spojrzałam się na niego wymownie i założyłam ręce przed sobą.
- Chciałem Ci tylko podziękować. - pokiwał energicznie głową.
- Mhm. - to niesamowite jak bardzo odmienny może mieć nastrój zaledwie dzień później. Myślałam, że nie będzie się do mnie odzywał.
- Dobra, nie wiem jak Ty, ale ja idę na lekcje. - odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę budynku liceum. Usłyszałam za sobą, że również ruszył z miejsca. Jednak nie zamierzał mnie wyprzedzać, ani się odzywać.
Zmarszczyłam brwi. Przezornie naciągnęłam mój sweter za pupę. W odpowiedzi otrzymałam jego stłumiony chichot.
- Niall! - krzyknęłam, gdy dojrzałam blond czuprynę chłopaka wśród innych w kolejce na stołówkę. Zachęcił mnie gestem ręki, bym podeszła.
Wepchnęłam się za nim do kolejki i uśmiechnęłam szeroko.
- No jak było?
- Ale gdzie?
- No przedwczoraj, wiesz..
- A! Um, super. - wydusił. Spojrzałam się na niego z politowaniem. - Opowiem Ci, ale może jak usiądziemy, okej?
- Mhm. - prawie podskoczyłam z podekscytowania.
Usiedliśmy na naszych starych miejscach, Loui'ego nigdzie nie było. Westchnęłam pod nosem z żalem. Od wczoraj nie odezwał się ani słowem i powoli zaczęłam rozumieć swoją winę. Brakowało mi go, nawet jeżeli była szkoła i, i tak nie spędzilibyśmy ze sobą dużo czasu.
Kochałam go, reszta nie miała znaczenia. Źle znosiłam nasze kłótnie.
Uśmiechnęłam się jednak lekko, by Niall nie zaczął się dopytywać. Nie miałam na to nastroju.
- No więc.. gdy skończył się film, zorientowaliśmy się, że sobie poszliście. - przerwał na chwilę i pogroził mi palcem. - Poszliśmy.. do mnie. No i moich rodziców nie było w domu i … - zaśmiał się nerwowo. - Angie została u mnie na noc.
Zrobił się cały czerwony, a ja prawie zakrztusiłam się jabłkiem.
- Co?! - prawie krzyknęłam, gdy wreszcie udało mi się uspokoić oddech. - To dlatego nie było was wczoraj w szkole? - nadal nie mogłam w to uwierzyć.
- Car, spokojnie. Do niczego nie doszło. Po prostu.. spałem na kanapie, no a wczoraj obudziliśmy się późno i już nie chciało nam się iść do szkoły. Spędziliśmy cały dzień razem. - chłopak uśmiechnął się pod nosem.
Odetchnęłam z ulgą. Gdyby Horan.. ugh, zrobiłby Angie coś takiego na pierwszej randce, udusiłabym go.
- Co na to jej rodzice? - wytrzeszczyłam oczy. Przecież oni nigdy w życiu by się na coś takiego nie zgodzili.
- Angie postanowiła zrobić coś przeciwko nim. Coś szalonego. - zaśmiał się. Odsunęłam się trochę od stołu i spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Nie czuję się wykorzystany. - wybuchł jeszcze większym śmiechem.
- Zamknij się debilu! - rzuciłam w niego już pustą butelką po wodzie. Nie podziałało. Teraz już prawie turlał się po ziemi.
Nagle do naszego stolika podeszła Angeles. Nialler uspokoił się momentalnie, gdy usiadła obok niego i złożyła na jego policzku buziaka. Aż się zarumienił. Zachichotałam cicho, na co spiorunował mnie wzrokiem.
Dziewczyna rozpoczęła z nami rozmowę, a ja myślałam jedynie o Loui'm. Oni wyglądali tak cudownie razem, a gdzie jest mój chłopak? No właśnie. Nie mam pojęcia.
Spuściłam wzrok na ich splecione dłonie i przełknęłam głośno ślinę.
- Caroline, gdzie Louis? - spytała prosto z mostu Angie.
- No.. - nie musiałam nawet kończyć, bo usłyszałam nad moją głową jego głos:
- No hej. - odwróciłam się do niego. Uśmiechnął się lekko. - Car, możemy porozmawiać?
Pokiwałam lekko głową. Zignorowaliśmy zdziwione miny pary i wyszliśmy ze stołówki. Zatrzymał się przy ścianie kilka metrów dalej.
- Przepraszam. - wydusił. Spojrzał się na mnie tymi błękitnymi oczami i od razu zmiękłam. - Nie chciałem, żeby tak wczoraj wyszło.. Ja.. możemy o tym zapomnieć? Myliłem się. - skończył prawie szeptem. Zatrzepotałam rzęsami.
- No tak.. Lou, ja też przepraszam, ostatnio dużo czasu spędzam z Harry'm, ale zrozum, nie z własnej woli. - pokiwał zmęczony głową i przytulił mnie mocno. Zatopiłam głowę w zagłębieniu jego szyi i odetchnęłam jego zapachem. Dom, cynamon, bezpieczeństwo. Pierwsze skojarzenia jakie wpadły mi do głowy.
Odsunął mnie od siebie delikatnie i ujął moją twarz w dłonie. Pochylił się powoli i pocałował namiętnie. Nogi miałam jak z waty. Moje dłonie błądziły po jego torsie, by w końcu odnaleźć odpowiedni skrawek jego koszulki, który od razu zmięłam.
Oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć trochę powietrza. Louis oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi głęboko w oczy. Jego dłonie nadal znajdowały się na moich policzkach. Pocierał je delikatnie palcami.
- Nie chcę się już nigdy kłócić.
- Ja też. - odpowiedziałam na wydechu. Prawie udało mi się uspokoić oddech.
Chłopak pocałował mnie w czoło i objął w talii. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Zgadnij co jest w ten weekend. - rzucił.
- No niech pomyślę.. Twoje imieniny?
Louis skarcił mnie wzrokiem, ale po chwili roześmiał się.
- Bal! - podskoczył i wyszczerzył się.
- Możliwe.. - jednak nie mogłam się powstrzymać i również zaśmiałam się.
- Wiesz co to znaczy? - tym razem na serio nie wiedziałam o co mu chodzi. - Musimy kupić sukienkę. I musisz pomóc wybrać mi garnitur. Czy coś - zmarszczył zabawnie nos. Nie wierzyłam, że ten oto Louis Tomlinson dobrowolnie ubierze się w garnitur.
Co ja mu zrobiłam..
No cześć. I jak podoba się? Mam nadzieję, bo trochę wsadziłam w to pracy c:
Proszę, jeżeli czytasz, skomentuj ten post, to naprawdę dodaje wiele motywacji do pisania. Rozdziały są o wiele lepsze, gdy widzę, że komukolwiek zależy! :)
No i wow dobiliśmy do 10 obserwujących haha bk so much, no ale i tak: strasznie dziękuję wszystkim, którzy zaobserwowali ten blog *c* ilysm.
Jeżeli chcesz być informowanym, dodaj blog do obserwowanych na koncie bloggera
Lub
W komentarzu zostaw swój username z twittera, a tam chętnie będę Cię informować o nowej notce, tuż po jej dodaniu.
Kocham was kwiatuszki xx
Więc od razu na początek: widać, że włożyłaś w to dużo pracy! Nialle i Angie to przesłodka para, idealni. No i bardzo się cieszę, że Louis i Caroline się pogodzili ulżyło mi :D Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się na balu i jak Louis w końcu spłaci dług, więc czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały <3
OdpowiedzUsuń@Dagmara_171
zaczne od tego że trochę żeś zaszalała no bo co ty spbie myślisz!? ze można się tak fochnąć i wyjść tak se po prostu!? co to za samowolka!? a potem jeszcze taka zmiana bo przychodzi na tą lekcje i tak się do niej tuli i całuje i wgle! SKRAJNE EMOCJE kuthwa! a potem jeszcze Hazzuś mały zboczeniec <3 tak się patrzył na jej tyłek że aż naciagneła sweter hahaha nieładnie... no i wgle to bardzo mnie zadziwiłaś tym spontanem (krejzolle) z nocowaniem :*
OdpowiedzUsuńrozdział ogólnie ZAJEMEGAKIRWABISTY <3 a tak jeszcze prywatnie to się przygotuj na gruby sylwester z jedynką! będzie melo hahahah a no i wgle pisze ten kom drugi raz bo mi się net zaciął i poprzedni był bardziej wymowny ale nie umiem go powtórzyć dokładnie
PS wow widze że się napracowałaś...xx
~A.
Jezu......Hazz i Caroline są tacy słodcy razem!!!! Oni muszą kiedyś być parą na 100% :P Rozdział niesamowity!! Po prostu cię kocham! ^_^ :***
OdpowiedzUsuńJest jedna rzecz, która mnie zastanawia, bo z tego co pamiętam na samym początku chłopaki się założyli, że ona będzie Harrego na balu ........... a ja się zastanawiam, czy Lou nie jest z nią tylko po to by Hazzie się nie udało :P Albo coś w tym stylu :P Fajnie by było bo pasuje do Hazzy ;)
xx
no właśnie to jest kwestia sporna, bo jak widzisz, teraz mu na niej naprawdę zależy, a na początku.. na początku trudno powiedzieć. wiadomo na pewno, że Caroline na początku chciała z nim być, żeby nie musieć iść z Harry'm na bal. ;) i tu mamy mały problem haha
Usuńx
No, ale to właśnie jest dobre :D Bo tak jest w filmach itp.....że na początku to był zakład temtemu zaczęło zależeć naprawdę i na balu (w jej przypadku) zajduje chłopaków jak mówią o tym, że ten wygrał bla bla bla ona to usłyszy wkurzy się i popłacze i ucieknie, a za to tutaj Hazz mógłby wkroczyć do akcji i za nią pobiec bo się zakochał i nie chce by płakała ;) ITD......
Usuń** i wreszcie wkroczyłby Harry ^_^ :D **
hahaha nie tak szybko, kochana xD
Usuń1. albo właśnie zaspojlerowałaś
2. albo zdarzy się coś zupełnie innego c:
zobaczymy, joł
x
:**** i z to cię kocham! ;)
UsuńJest cududowny. :*
OdpowiedzUsuńTe przeprosiny Louisa. Mshshhxhsjnajc :**
Hazza, hmmmm jest strasznie natarczywy xd przystawia sie do carolin a ona tego nie chce. :/
Jednym slowem, blog jest zajebisty. :*
Pozdrawiaam i zycze weny. xoxo
Elo, elo misieq!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj no i zanim przeczytam jeszcze raz (mam oblivion i nic nie pamiętam <>) to powiem tak, że akcja Harry-Car-Sweterek zdecydowanie była cudowna bum bum :D
Dobra a teraz jako, że już sobie KICIO wszystko przypomniałam to tak:
Jezus Panie kochany muszę pozachwycać się Niall'em i Angie, ok?
*hjdcbbxzhuywergdkgeyfrvwer okky już mi lepiej*
Prócz tego cholernie mnie ciekawi jak będzie z tym balem (Lou w ewentualnym garniaku-chyba umre)
i wgle jak o się uda biorąc pod uwagę zakład Harry'ego z przed paru rozdziałów c: tak sam na to wpadłam tak c:
Ogólniem jest cudnie <3
~always fan namber łan xx
Meeeegaśny rozdział <3333
OdpowiedzUsuńMeega xD tak wyczerpujący komentarz, ale po przeczytaniu tego co napisałaś odebrało mi mowę... To jest cudowne! I Love You, Girl! <333
OdpowiedzUsuńsuper, strasznie mi sie podoba aw czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie przypadł mi do gustu ;) podziwiam Twoją pracę i zaangażowanie , czekam na następny ! <3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na mojego bloga http://loveme-chooseme.blogspot.com/ , pojawił się nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńHmmm... Co by tu napisać ? Tak na prawdę to nic nie dodam, ponieważ wszystko zostało napisane wyżej <3 Uwielbiam to opowiadanie ;) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, który jak dobrze kojarzę, powinien być już w nkedzielę.
OdpowiedzUsuńDoceniam Twoją pracę i mam nadzieję, że kiedyś wyjdzie z tego może książka :D haha ;*
~Juss Payne xx
niedzielę*
OdpowiedzUsuńKochanie czekam na następny rozdział i to szybciutko :**
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuje tak późno, ale święta i to wszystko sprawiło, że strasznie się rozleniwiłam, nie wchodząc na żadne blogi. Musiałam zrobić sobie małą przerwę. Myślę, że dobrze mi zrobiła :) Rozdział bardzo mi się podobał, uch Louis jest taaaaaaki słodki, ale Harry! Mam rozdwojenie jaźni. Niby podoba mi się jej związek z Louim, ale z drugiej strony, wiem, że Hazza także potrzebuje miłości, jej miłości. Cokolwiek zrobisz, tak będzie dobrze, zdaje się na ciebie i liczę na to, że się nie zawiodę :* Pozdrawiam i obiecuje, że naśle na ciebie moje czytelniczki, tylko nie chcą się ruszyć ;c Uch, dobra koniec. Do nn i szczęśliwego nr, czy cośtam xd ;* Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiewierna
Hej, wpadłam zaprosić od mnie na nn :)
UsuńA oto zachęta do przeczytania V:
" - Malik, nie zachowuj się jak bachor, do cholery! Skończ tą rozmowę! – zaczęłam krzyczeć, no bo niby co innego miałam zrobić?!
- Ja zachowuje się jak bachor?! – parsknął obracając się w moją stronę – wiesz dobrze, że twoja prywatność zacznie całkiem zanikać? Ludzie będą mówić o tobie! Bez obrazy, słonko, ale nie potrafisz znieść krytyki – zaznaczył."
http://all-times-enclosed-inthis-one.blogspot.com/