- Harry?! - pisnęłam. Nadal nie poruszyłam się z miejsca.
Spojrzał się na mnie i odrzucił potłuczoną szyjkę butelki na bok.
- Chodźmy stąd, zanim się ocknie. - wychrypiał.
I jakby nigdy nic, po prostu.. poszliśmy posłusznie za nim. Wyprowadził nas na częściej uczęszczaną ulicę, dzięki czemu poczułam się bezpieczniej. Dłonie nadal mi drżały, a łzy na policzkach jeszcze nie wyschły. Dogoniliśmy chłopaka. Louis zatrzymał go za rękaw i rzucił z wyrzutem:
I jakby nigdy nic, po prostu.. poszliśmy posłusznie za nim. Wyprowadził nas na częściej uczęszczaną ulicę, dzięki czemu poczułam się bezpieczniej. Dłonie nadal mi drżały, a łzy na policzkach jeszcze nie wyschły. Dogoniliśmy chłopaka. Louis zatrzymał go za rękaw i rzucił z wyrzutem:
- Mógł ją zabić. Mógł zdążyć strzelić, idioto! - może nie był tak rozbity jak ja, ale widać było po nim zdenerwowanie i strach.
Trzęsłam się jeszcze bardziej. Może również dlatego, że miałam na sobie jedynie bluzkę i sweterek. Punkt dla mnie, ugh.
Styles przeniósł swój wzrok na niego. Zieleń jego tęczówek momentalnie pociemniała.
- Miał pustaka. Ale musiałem go uderzyć, bo miał ten scyzoryk. - westchnął. - to był dzieciak wysłany przez Walter'a. Mogło go ponieść, ale mimo to.. Naprawdę myślisz, że wysłałby do zabicia Ci dziewczyny kogoś.. takiego? - zaśmiał się, co nie wydało mi się stosowne ze względu na temat rozmowy. Zmarszczyłam brwi. - To profesjonalista, Lou.
- W takim razie po co kogokolwiek przysyłał, hm? - zapytał, nie odpuszczając.
- Żeby was nastraszyć. - tym razem ledwo zaszczycił Loui'ego krótkim spojrzeniem. Jakby to było takie proste.
Wzdrygnęłam się. Zdecydowanie mu się to udało.
- Ugh, Louis, Louis.. Zamiast się ze mną wykłócać, mógłbyś zająć się swoją dziewczyną. - rzucił drwiąco i zdjął swoją bluzę. Spojrzałam się na niego zdziwiona. Nie ruszałam się, właściwie nie wykazywałam żadnych czynności życiowych, poza urywanym oddechem. Styles delikatnie zarzucił swoją bluzę na moje ramiona. Odwinął kaptur pocierając przy tym lekko moją szyję. Przymknęłam oczy, próbując przyzwyczaić się do nowego uczucia. Tego ciepła, które narastało, tylko gdy chłopak dotykał mojej skóry. Co to ma być?! W sumie byłam wtedy zbyt otumaniona, więc pozwoliłam mu kontynuować czynność. Harry zebrał moje włosy spod materiału i przełożył mi je zwinnie na plecy. Westchnął, rozchylając usta. Automatycznie zrobiłam to samo. Nieświadomie przejechał dłonią po moich plecach. Odwrócił się wreszcie, jakby zmagając się z samym sobą. Oboje patrzyliśmy przed siebie pustym wzrokiem. Louis nie odezwał się, cisza była niezakłócona i po chwili stała się niezręczna. Nie wiedział co zrobić, nie ogarniał tego wszystkiego, co się przed chwilą wydarzyło. A na pewno nie tej nagłej dobroczynności Harry'ego. Przecież ja go nawet nie lubię!
Mimo to mój chłopak nie zdjął ze mnie jego bluzy. Ujął moją dłoń i tylko zaprowadził do swojego samochodu.
Byłam taka roztrzęsiona. To było najpierw okropne, później ekstremalnie dziwne. Miałam tak bardzo suche usta, ale nie mogłam ich zamknąć. Zacięłam się. Tak było do końca jazdy pod mój dom. Ale też również w środku. I do końca dnia.
- Ty! - złapałam Harry'ego za rękaw bluzy. Korytarz był zatłoczony, więc musiałam trzymać go mocno, by mi się nie wywinął. Początkowo odwrócił się i uśmiechnął lekko, ale zauważył później moją zdenerwowanie i zmienił minę na bardziej zszokowaną.
- Wytłumacz mi, dlaczego nie pomożesz Loui'emu? - wysyczałam. Podniósł jedną brew pytająco. Tylko mnie nie lekceważ, bo źle to się dla Ciebie skończy.
- Jesteś dziany, Styles. - wymierzyłam w niego wskazujący palec. Czy ja go oskarżałam? - Czemu nie pożyczysz po prostu mu tej kasy? Jesteś jego najlepszym przyjacielem. Co z Tobą nie tak?! - przerwałam na chwilę. - A nie sorry, ostatnie pytanie było retoryczne.
Brunet obruszył się lekko, ale po chwili odezwał się jednak:
- Caroline.. Ty nie rozumiesz. - westchnął i zatrzymał wzrok gdzieś obok mnie. Byle tylko nie patrzeć w moje oczy.
- To mi wytłumacz. - bąknęłam.
- On ma u niego naprawdę duże długi. Mój ojciec zabiłby mnie, dowiedziałby się o tym, że taka suma znikła z jego konta. I tak już ma mnie na oku. - przewróciłam oczami. - Mówię poważnie, nie znasz go. - zaciął się na chwilę, ale jakoś przemógł się - Już za dużo razy mu pomagałem. Teraz przyszedł czas, żeby sam sobie poradził. I tak sam mam wystarczająco dużo problemów na głowie. - wreszcie jego wzrok spoczął na mojej twarzy. Harry był dużo wyższy i nie podobało mi się to. Miał przez to nade mną naturalną przewagę.
- Ale.. - jednak już mnie nie słuchał. Odwrócił się na pięcie i poszedł w drugą stronę. Próbowałam jeszcze go dogonić, ale skutecznie schował się w tłumie.
- Car, potrzebuję Twojej pomocy. - szepnął tajemniczo Niall.
Mimo to mój chłopak nie zdjął ze mnie jego bluzy. Ujął moją dłoń i tylko zaprowadził do swojego samochodu.
Byłam taka roztrzęsiona. To było najpierw okropne, później ekstremalnie dziwne. Miałam tak bardzo suche usta, ale nie mogłam ich zamknąć. Zacięłam się. Tak było do końca jazdy pod mój dom. Ale też również w środku. I do końca dnia.
- Ty! - złapałam Harry'ego za rękaw bluzy. Korytarz był zatłoczony, więc musiałam trzymać go mocno, by mi się nie wywinął. Początkowo odwrócił się i uśmiechnął lekko, ale zauważył później moją zdenerwowanie i zmienił minę na bardziej zszokowaną.
- Wytłumacz mi, dlaczego nie pomożesz Loui'emu? - wysyczałam. Podniósł jedną brew pytająco. Tylko mnie nie lekceważ, bo źle to się dla Ciebie skończy.
- Jesteś dziany, Styles. - wymierzyłam w niego wskazujący palec. Czy ja go oskarżałam? - Czemu nie pożyczysz po prostu mu tej kasy? Jesteś jego najlepszym przyjacielem. Co z Tobą nie tak?! - przerwałam na chwilę. - A nie sorry, ostatnie pytanie było retoryczne.
Brunet obruszył się lekko, ale po chwili odezwał się jednak:
- Caroline.. Ty nie rozumiesz. - westchnął i zatrzymał wzrok gdzieś obok mnie. Byle tylko nie patrzeć w moje oczy.
- To mi wytłumacz. - bąknęłam.
- On ma u niego naprawdę duże długi. Mój ojciec zabiłby mnie, dowiedziałby się o tym, że taka suma znikła z jego konta. I tak już ma mnie na oku. - przewróciłam oczami. - Mówię poważnie, nie znasz go. - zaciął się na chwilę, ale jakoś przemógł się - Już za dużo razy mu pomagałem. Teraz przyszedł czas, żeby sam sobie poradził. I tak sam mam wystarczająco dużo problemów na głowie. - wreszcie jego wzrok spoczął na mojej twarzy. Harry był dużo wyższy i nie podobało mi się to. Miał przez to nade mną naturalną przewagę.
- Ale.. - jednak już mnie nie słuchał. Odwrócił się na pięcie i poszedł w drugą stronę. Próbowałam jeszcze go dogonić, ale skutecznie schował się w tłumie.
- Car, potrzebuję Twojej pomocy. - szepnął tajemniczo Niall.
Podniosłam zaciekawiona brew. Nadal dziwnie się czułam po wczorajszych wydarzeniach. Bałam się każdego zakrętu, miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Paranoja. Próbowałam nie dać tego po sobie poznać. Niall nie wiedział. Właściwie nikt poza naszą trójką nie wiedział. A przynajmniej miałam taką nadzieję.
- Bo.. ja się boję.
- Co?
- No nie wiem. Po raz pierwszy stresuję się przed randką. - przebiegł nerwowo wzrokiem po ludziach na korytarzu.
- Ah. Ale co mogę na to ja?
- No bo pomyślałem, że.. Masz może dzisiaj czas?
- No tak.
- Może wybrałabyś się ze mną, Angie i Loui'm do kina? Taka podwójna randka. - wyrzucił na jednym wdechu. Zaśmiałam się.
- A co na to Louis?
- Już się zgodził. - blondyn uśmiechnął się szeroko.
- No to okej, możemy iść. - odwzajemniłam uśmiech chichocząc pod nosem.
- Dzięki, jesteś wielka. - Niall przyciągnął mnie do siebie w uścisku. Odprawiłam go zdawkowym machnięciem ręki.
Wariat.
- Gotowa na towarzyszenie temu nieudacznikowi na randce? - zaśmiał się Louis wyłaniając się znikąd przy mojej szafce.
- Jak nigdy. - również parsknęłam śmiechem. Wyciągnęłam płaszcz i owinęłam szyję szalikiem w kratkę. - Jak to on sobie wymyślił? Ja mam niby zabrać Angie na miejsce? - upewniłam się.
- Mało romantyczne, ale tak. - potwierdził. Wsadził dłonie do kieszeni spodni. - Do zobaczenia na miejscu. - obdarzył mnie pocałunkiem na pożegnanie i odszedł. Od razu miałam więcej chęci do życia.
- I jak, idziemy? - westchnęłam przyglądając się dziewczynie. Stałam przy drzwiach jej pokoju. Pierwszy raz byłam w jej domu. Był w miarę przestronny i przytulny. Jedyną dziwnym aspektem tego miejsca byli jej rodzice. Skrzywiłam się na samą myśl. Tacy.. srodzy. Czasami dziękuję mojej ciotce w myślach za to, że nie wie o mnie wszystkiego. Tyle wolności!
Angie po raz setny przejrzała się w lustrze i pokiwała energicznie głową. Ubrała na siebie zieloną sukienkę do kolan. Ładnie wykrojona i skromna. Falowała lekko, gdy dziewczyna stawiała szybkie kroki. Była podekscytowana.
Dojechałyśmy pod kinem autobusem z powodu braku samochodu. Z resztą żadna z nas nie miała jeszcze prawka. Już z daleka ujrzałam Loui'ego, który żywo gestykulował przed głową zamyślonego blondyna. Denerwował się, i to bardzo. Pozostało mi mieć tylko nadzieję, że pewność Angie go uratuje.
- Cześć. - rzuciłam, gdy zatrzymałyśmy się przy nich. Pocałowałam lekko bruneta w policzek, na co zareagował szczerym uśmiechem. Splótł nasze palce i zaprowadził do sali kinowej, pozostawiając tą dwójkę w odpowiedniej odległości.
- Trochę prywatności im nie zaszkodzi. - szepnął do mojego ucha. Zachichotałam trochę nazbyt głośno. Automatycznie odwróciłam głowę i napotkałam spojrzenie przerażonego Horan'a. Co z nim? Zawsze był pewny siebie przy dziewczynach.
- Jaki to właściwie film? - zapytałam gdy usiedliśmy już wygodnie na siedzeniach. Niall z Angie usiedli przed nami, co wydawało się rozsądnym pomysłem.
- Um, jakaś komedia romantyczna. - wzruszył ramionami Louis. Światła nagle zgasły. Rozpoczął się seans.
- Louis.. - szepnęłam.
- Tak? - chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Nudzi mi się. - powiedziałam prosto z mostu. Tommo zachichotał, a po chwili wstał bezszelestnie wskazując ręką wyjście. Pokiwałam głową i zebrałam płaszczyk z siedzenia. Staraliśmy się wyjść tak, aby para przed nami nas nie przyłapała, ale na nasze szczęście byli zbyt zajęci sobą.
- Ugh, wreszcie. - odetchnęłam świeżym powietrzem, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz. Louis przyglądał mi się z podniesioną brwią.
- Um, przepraszam.. jeżeli chciałeś oglądać. - od razu ugryzłam się w język, gdy zobaczyłam jak Louis kręci głową ze śmiechem.
- Myślisz, że poradzą sobie? - zmieniłam temat.
- Raczej. Wiesz, Niall jest w tym dobry. Przynajmniej był, tym razem serio coś jest na rzeczy.
Uśmiechnęłam się. To chyba dobrze, prawda? Aż ciepło robiło się na sercu na myśl, że to wszystko dzięki mnie. Oh, ja skromna.
Ni stąd ni zowąd napadła mnie nagle dziwna myśl.
- Lou, skąd Harry.. znalazł się akurat w tym samym miejscu co my? No wiesz, wczoraj.
Spojrzałam na jego twarz. Był zdziwiony, widocznie nie pomyślał o tym przedtem.
- Nie mam pojęcia, Car. - zmarszczył brwi.
- Myślisz, że nas śledził? - powiedziałam bardzo cicho. Brunet spojrzał się na mnie, ale nie odpowiedział. Całą drogę do mojego domu między nami panowała nieprzerwana cisza. Nie przerywałam jej, bo chciałam dać Loui'emu czas na przemyślenie sprawy.
Dobra, z każdym dniem wszystko stawało się coraz dziwniejsze.
- Harry.. um, cześć. - odezwałam się cicho, zachodząc chłopaka od tyłu. Odwrócił się i uśmiechnął szeroko, ukazując idealną biel swoich zębów. Super Styles, ale na to mnie nie złapiesz. Narzucił na ramiona czarny płaszcz. W takim wydaniu go jeszcze nie widziałam.
- Cześć. - odpowiedział i zatrzasnął swoją szafkę. Stanął niebezpiecznie blisko mnie, mierząc mnie wzrokiem. Szczerzył się głupkowato. Nie poczułam się za komfortowo, zwłaszcza z myślą, że na tym samym korytarzu znajduje się Louis i właśnie uważnie nam się przypatruje. Odsunęłam się więc lekko. Próbowałam zamaskować ten ruch, odzywając się ponownie:
- Jutro mamy tą lekcję, a nie skończyliśmy poprzednim razem przygotowań. Przypomniałam sobie dopiero dzisiaj, przepraszam. Masz czas teraz? Moglibyśmy pójść do mnie albo do Ciebie? Nie zajęłoby to długo. - przygryzłam dolną wargę. Uśmiech Harry'ego poszerzył się jeszcze bardziej, choć myślałam, że to już niemożliwe.
- Jasne, to jedziemy.. teraz? - rzucił i podrzucił w dłoni kluczyki do samochodu.
- Tak, wezmę tylko.. torbę - odpowiedziałam cicho i odwróciłam się w stronę mojej szafki na drugim końcu korytarza. Stukot moich obcasów uprzedził Loui'ego, który stał oparty o nią i wpatrywał się w swój telefon. Podniósł wzrok znad wyświetlacza.
Zacisnął usta. Mogłam praktycznie zobaczyć, jak jego szczęka drży.
Był wściekły. W tamtym momencie chciałam odwrócić się na pięcie i pobiec chociażby do Harry'ego, i ukryć się za jego plecami jak małe dziecko.
No cześć kochani:) Zapewne zauważyliście, że.. rozdział nie pojawił się tradycyjnie w niedzielę. Już tłumaczę. Cóż, gdy sprawdzałam ilość komentarzy, wieczorem pod koniec tygodnia, ich ilość nie sięgała chociażby 10. No i tak pomyślałam… Może za często dodaje rozdziały? Nie nadążacie, haha? Wiem, absurdalne, ale lubię tak to sobie tłumaczyć. Dlatego poczekałam aż uzbiera się chociaż te 10 i dopiero wtedy dodałam. Absolutnie nie chcę na was niczego wymuszać, tylko pokazuję jak to będzie działać. Rozdział oczywiście gotowy był już w niedzielę, ale dodaję go dlatego dopiero teraz (aka w środę). I oznajmiam wszem i wobec, że teraz tak to będzie działać. Post kończyć będę w niedzielę, ale dodawać dopiero wtedy, gdy znajdzie się pod nim przyzwoita ilość komentarzy, jeżeli można to tak nazwać. Może wam się wydawać, że to dziwne i bez sensu, ale ja.. cóż tracę ochotę, gdy patrzę i widzę, że niektórym nie chce się poświęcić połowy minuty na to, by chociaż mnie skrytykować, gdy ja siedzę nad rozdziałem kilka godzin :'c
Jeżeli się postaracie następny rozdział pojawi się już w niedzielę <3
No ale skarby, nie martwcie się o mnie, jakoś to pociągnę.
Dostałam kolejną nominację do Liebster Awards, tym razem od Be careful, Deadly is coming…
Oto odpowiedzi na pytania, na które jeszcze nie odpowiadałam na tym blogu:
Na pomysł na opowiadanie wpadłam jakoś pod koniec wakacji, miałam trochę dołka i myślałam dużo. Tak jakoś pomyślałam o fanfic'u i wykreowałam właśnie to. :) Początkowo był to jedynie zarys, dopiero wraz z pisaniem dodaję więcej szczegółów, ale jeżeli miałabym wskazać konkretny moment, byłby to właśnie ten. Należę do pięciu fandomów. Jestem Directioner, Mixer, Lovatic, Sheerio i Lanatic. Prowadzę tylko tego bloga. Kiedyś pisałam wraz z przyjaciółką inne opowiadanie, które nadal istnieje, ale blog jest zawieszony i niebawem mamy zamiar go usunąć, więc to się chyba nie liczy. Nie mam za wielu zainteresowań, jeżeli już to lubię aktorstwo. Nie mam pojęcia co bym powiedziała moim idolom, gdybym ich spotkała. Jeju chyba zemdlałabym, więc naprawdę nie wiem. Jedynie mogę pomarzyć sobie o tym, że mówię im ile dla mnie znaczą, co im zawdzięczam i tak dalej. Ale chyba nie udałoby mi się tego wydusić przy nich. Chciałabym odwiedzić Tokyo. Najlepsza rzecz jaka mi się w życiu przytrafiła to zostanie directioner haha <3 Moim marzeniem jest poznanie moich idoli bliżej. Wow, takie oryginalne. Chciałabym wybrać się na koncert oczywiście każdego z moich idoli, haha co za pytanie. Chociaż na koncercie Lany już byłam, ale nie mam nic przeciwko kolejnym razom:) Chciałabym dostać na gwiazdkę pluszowego misia, zaprojektowanego przed Ed'a Sheeran'a. Hahahah wiem.
To tyle, gorąco dziękuję za nominację :') To pokazuje mi, że jednak komuś podoba się cokolwiek z tego co tu wypisuję.
Jeżeli chcesz być informowanym, zwyczajnie dodaj blog do obserwowanych, a na koncie bloggera zawsze będzie Ci się ukazywać kolejny rozdział.
Jak to zrobić? > wejdź na pulpit nawigacyjny bloggera. Po lewej masz taki napis jak "Lista czytelnicza". Tuż pod tym powinien być napis "Dodaj". Kliknij w niego i w odpowiednie miejsce wklej adres url tego bloga. I załatwione :)
Lub
W komentarzu zostaw swój username z twittera, a tam chętnie będę Cię informować, tuż po dodaniu kolejnego posta.
Dziękuję za uwagę. I pamiętajcie, że nadal was kocham xoxo
- Um, jakaś komedia romantyczna. - wzruszył ramionami Louis. Światła nagle zgasły. Rozpoczął się seans.
- Louis.. - szepnęłam.
- Tak? - chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Nudzi mi się. - powiedziałam prosto z mostu. Tommo zachichotał, a po chwili wstał bezszelestnie wskazując ręką wyjście. Pokiwałam głową i zebrałam płaszczyk z siedzenia. Staraliśmy się wyjść tak, aby para przed nami nas nie przyłapała, ale na nasze szczęście byli zbyt zajęci sobą.
- Ugh, wreszcie. - odetchnęłam świeżym powietrzem, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz. Louis przyglądał mi się z podniesioną brwią.
- Um, przepraszam.. jeżeli chciałeś oglądać. - od razu ugryzłam się w język, gdy zobaczyłam jak Louis kręci głową ze śmiechem.
- Myślisz, że poradzą sobie? - zmieniłam temat.
- Raczej. Wiesz, Niall jest w tym dobry. Przynajmniej był, tym razem serio coś jest na rzeczy.
Uśmiechnęłam się. To chyba dobrze, prawda? Aż ciepło robiło się na sercu na myśl, że to wszystko dzięki mnie. Oh, ja skromna.
Ni stąd ni zowąd napadła mnie nagle dziwna myśl.
- Lou, skąd Harry.. znalazł się akurat w tym samym miejscu co my? No wiesz, wczoraj.
Spojrzałam na jego twarz. Był zdziwiony, widocznie nie pomyślał o tym przedtem.
- Nie mam pojęcia, Car. - zmarszczył brwi.
- Myślisz, że nas śledził? - powiedziałam bardzo cicho. Brunet spojrzał się na mnie, ale nie odpowiedział. Całą drogę do mojego domu między nami panowała nieprzerwana cisza. Nie przerywałam jej, bo chciałam dać Loui'emu czas na przemyślenie sprawy.
Dobra, z każdym dniem wszystko stawało się coraz dziwniejsze.
- Harry.. um, cześć. - odezwałam się cicho, zachodząc chłopaka od tyłu. Odwrócił się i uśmiechnął szeroko, ukazując idealną biel swoich zębów. Super Styles, ale na to mnie nie złapiesz. Narzucił na ramiona czarny płaszcz. W takim wydaniu go jeszcze nie widziałam.
- Cześć. - odpowiedział i zatrzasnął swoją szafkę. Stanął niebezpiecznie blisko mnie, mierząc mnie wzrokiem. Szczerzył się głupkowato. Nie poczułam się za komfortowo, zwłaszcza z myślą, że na tym samym korytarzu znajduje się Louis i właśnie uważnie nam się przypatruje. Odsunęłam się więc lekko. Próbowałam zamaskować ten ruch, odzywając się ponownie:
- Jutro mamy tą lekcję, a nie skończyliśmy poprzednim razem przygotowań. Przypomniałam sobie dopiero dzisiaj, przepraszam. Masz czas teraz? Moglibyśmy pójść do mnie albo do Ciebie? Nie zajęłoby to długo. - przygryzłam dolną wargę. Uśmiech Harry'ego poszerzył się jeszcze bardziej, choć myślałam, że to już niemożliwe.
- Jasne, to jedziemy.. teraz? - rzucił i podrzucił w dłoni kluczyki do samochodu.
- Tak, wezmę tylko.. torbę - odpowiedziałam cicho i odwróciłam się w stronę mojej szafki na drugim końcu korytarza. Stukot moich obcasów uprzedził Loui'ego, który stał oparty o nią i wpatrywał się w swój telefon. Podniósł wzrok znad wyświetlacza.
Zacisnął usta. Mogłam praktycznie zobaczyć, jak jego szczęka drży.
Był wściekły. W tamtym momencie chciałam odwrócić się na pięcie i pobiec chociażby do Harry'ego, i ukryć się za jego plecami jak małe dziecko.
No cześć kochani:) Zapewne zauważyliście, że.. rozdział nie pojawił się tradycyjnie w niedzielę. Już tłumaczę. Cóż, gdy sprawdzałam ilość komentarzy, wieczorem pod koniec tygodnia, ich ilość nie sięgała chociażby 10. No i tak pomyślałam… Może za często dodaje rozdziały? Nie nadążacie, haha? Wiem, absurdalne, ale lubię tak to sobie tłumaczyć. Dlatego poczekałam aż uzbiera się chociaż te 10 i dopiero wtedy dodałam. Absolutnie nie chcę na was niczego wymuszać, tylko pokazuję jak to będzie działać. Rozdział oczywiście gotowy był już w niedzielę, ale dodaję go dlatego dopiero teraz (aka w środę). I oznajmiam wszem i wobec, że teraz tak to będzie działać. Post kończyć będę w niedzielę, ale dodawać dopiero wtedy, gdy znajdzie się pod nim przyzwoita ilość komentarzy, jeżeli można to tak nazwać. Może wam się wydawać, że to dziwne i bez sensu, ale ja.. cóż tracę ochotę, gdy patrzę i widzę, że niektórym nie chce się poświęcić połowy minuty na to, by chociaż mnie skrytykować, gdy ja siedzę nad rozdziałem kilka godzin :'c
Jeżeli się postaracie następny rozdział pojawi się już w niedzielę <3
No ale skarby, nie martwcie się o mnie, jakoś to pociągnę.
Dostałam kolejną nominację do Liebster Awards, tym razem od Be careful, Deadly is coming…
Oto odpowiedzi na pytania, na które jeszcze nie odpowiadałam na tym blogu:
Na pomysł na opowiadanie wpadłam jakoś pod koniec wakacji, miałam trochę dołka i myślałam dużo. Tak jakoś pomyślałam o fanfic'u i wykreowałam właśnie to. :) Początkowo był to jedynie zarys, dopiero wraz z pisaniem dodaję więcej szczegółów, ale jeżeli miałabym wskazać konkretny moment, byłby to właśnie ten. Należę do pięciu fandomów. Jestem Directioner, Mixer, Lovatic, Sheerio i Lanatic. Prowadzę tylko tego bloga. Kiedyś pisałam wraz z przyjaciółką inne opowiadanie, które nadal istnieje, ale blog jest zawieszony i niebawem mamy zamiar go usunąć, więc to się chyba nie liczy. Nie mam za wielu zainteresowań, jeżeli już to lubię aktorstwo. Nie mam pojęcia co bym powiedziała moim idolom, gdybym ich spotkała. Jeju chyba zemdlałabym, więc naprawdę nie wiem. Jedynie mogę pomarzyć sobie o tym, że mówię im ile dla mnie znaczą, co im zawdzięczam i tak dalej. Ale chyba nie udałoby mi się tego wydusić przy nich. Chciałabym odwiedzić Tokyo. Najlepsza rzecz jaka mi się w życiu przytrafiła to zostanie directioner haha <3 Moim marzeniem jest poznanie moich idoli bliżej. Wow, takie oryginalne. Chciałabym wybrać się na koncert oczywiście każdego z moich idoli, haha co za pytanie. Chociaż na koncercie Lany już byłam, ale nie mam nic przeciwko kolejnym razom:) Chciałabym dostać na gwiazdkę pluszowego misia, zaprojektowanego przed Ed'a Sheeran'a. Hahahah wiem.
To tyle, gorąco dziękuję za nominację :') To pokazuje mi, że jednak komuś podoba się cokolwiek z tego co tu wypisuję.
Jeżeli chcesz być informowanym, zwyczajnie dodaj blog do obserwowanych, a na koncie bloggera zawsze będzie Ci się ukazywać kolejny rozdział.
Jak to zrobić? > wejdź na pulpit nawigacyjny bloggera. Po lewej masz taki napis jak "Lista czytelnicza". Tuż pod tym powinien być napis "Dodaj". Kliknij w niego i w odpowiednie miejsce wklej adres url tego bloga. I załatwione :)
Lub
W komentarzu zostaw swój username z twittera, a tam chętnie będę Cię informować, tuż po dodaniu kolejnego posta.
Dziękuję za uwagę. I pamiętajcie, że nadal was kocham xoxo
Ok.
OdpowiedzUsuńOk..
Ok...
po pierwsze jesteś głupia i tyle papo :C uschłam od tęsknoty od niedzieli bardzo, bardzo! mą :c
no ale powiedzmy, że wybaczę ci skarbie, gdyż...
no te rozdział był absolutnie zajebisty, totalnie genialny!
mamo mamo mamo kjdsfhgdfgfdsaghcxvywetr
nie dość, że w końcu akcja Styles'a no to jeszcze wrzuciłaś tu Nialler'ka i Angie *łzy szczęścia awwh*
umieram przez ciebie, wiesz?
cholernie się nie mogę doczekać następnego bo wyczuwam Harroline *-*
dowodzenia jestem pogrążona w zachwycie, ilysm <3
~Twój fan namber łan aka Re
ZAJEEEEEEEEEEEEEBISTYYY! <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM KOCHAAAM! <3
ty problemy robisz wiesz bo ja się tu zastanawiam czy team Lou czy team Harry i kurna nwm ja jestem za Lou no ale Harry tez i wgle kurde wszytsko przez cb ty donico ty... ><
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty <3
podwójna randka? >>>>>>>>> hmmm coś mi to przypomina.... hmmmmm..
dramat romantyczny chyba się niedługo zmieni w antyczny wiesz.. tematem utworu mogą być tylko wielcy bohaterzy i BÓSTWA no i brak krwawych scen (wiesz ominęłaś opis rozbitej glowy) wiec widze że się trochę cofasz w epokach ale spoko i tak cie kocham <3
+ co ty kochanie masz z tym zielonym ? hahha <3
~A.
To było boooooooooooskie <3
OdpowiedzUsuńCuuudooownee :** Nie mogę się doczekać next:))
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie:**
http://mystory-imigation.blogspot.com/
cudo *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, świetny blog. Kocham Hazze, chociaż tutaj musiałabym się zastanowić czy nie wolę Louisa... Hmm... Nie wiem ;) Czekam na nn i zapraszam do mnie na prolog. Liczę na szczerą opinię, bo to pierwsze opowiadanie, które postanowiłam opublikować :)
OdpowiedzUsuńxx
Walentynka
http://do-ostatniego-tchnienia.blogspot.com/
Świetny! <3 po prostu nie mogę się doczekać następnego. :p
OdpowiedzUsuńawwww , uwielbiam twojego bloga *_* moglabym go czytać godzinami czekam na kolejną część z niecierpliwoscią xD
OdpowiedzUsuńaqtfdrsvbdfgafd JEST ŚWIETNY O.O nie moge sie doczekac kolejnej części ,pamietaj jest już 10 kom więc czekam . BLOG GENIALNY :**
OdpowiedzUsuńDalej <3
OdpowiedzUsuńJeny, dziewczyno to jest naprawdę niesamowite! Czekam na następne! :D powiedz mi, powiedz...będzie coś pomiędzy Harrym i Car ? :)) !!! :d <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJejku *.* Jak to piszą ludzie na TT :
OdpowiedzUsuń'To jest takie klasgdgtdnmxksjbvdbj' ;P