* Caroline's pov *
Zacisnęłam dłonie na ramiączku mojej torby. Wiatr zwiewał moje włosy na
twarz, więc zebrałam je szybkim ruchem i wsadziłam pod kaptur. Trzęsłam się z
zimna i żałowałam, że zapomniałam z domu zabrać rękawiczek. Jedyne co mogłam
zrobić, to jak najszybciej dostać się do mieszkania.
Wyszłam zza zakrętu uliczki i wiatr uderzył we mnie z podwójną siłą.
Zaszczękałam zębami, tym samym samą siebie wprowadzając w osłupienie.
Potrzebowałam ciepłego koca i herbaty, jeżeli nie chciałam być przeziębiona.
Przeniosłam dłonie na kaptur przytrzymując go na miejscu. Ręce zrobiły
mi się czerwone i praktycznie nie mogłam poruszać palcami. Podniosłam głowę na
chwilę, aby stwierdzić jak daleko mam jeszcze do celu.
Zacisnęłam usta w wąską linię, gdy przypadkowo napotkałam wzrokiem osobę
ukrytą pod parasolem. Nie padał deszcz.
Miałam wrażenie, jakbym skądś znała tą posturę i w pewien sposób sposób
bycia, który nawet z daleka przyprawiał mnie o ciarki..
Ale przecież nic złego nie mogło się wydarzyć. Na ulicy znajdowało się
jeszcze sporo innych przechodniów.
Zignorowałam moje złe przeczucia i przyspieszyłam kroku.
✷ ✶ ✵
- Harry - powiedziałam na wydechu, przytulając się do chłopaka, zaraz po
tym jak przyszłam do szkoły. Brunet objął mnie ciasno ramionami i przez dłuższą
chwilę nie chciał puścić. - Coś nie tak? - wymamrotałam, odsuwając się od niego
trochę.
- Nie, wszystko jest okej. - uśmiechnął się lekko i z powrotem
przyciągnął mnie do siebie. Poczułam na karku jak powoli wypuszcza powietrze z
ust.
* Harry's pov*
Zacisnąłem powieki, pocierając dłońmi plecy Caroline. Nie będę kłamał -
przestraszyłem się ojca. Nigdy nie byłem w stanie określić, do czego był
zdolny.
Bałem się o jedyną osobę, która naprawdę coś dla mnie znaczyła w życiu.
To uczucie było dla mnie zupełnie obce, więc łatwo dało się zauważyć, że
coś jest nie tak.
- Hazz? - odezwała się znów dziewczyna, uspakajając mój oddech. - Coś
się dzieje, prawda? - zmarszczyła brwi. Spojrzałem na nią z góry. Była taka
mała i krucha, w dodatku zbyt niewinna na tą grę. Ale byłem zbyt samolubny,
żeby pozwolić jej mnie zostawić.
- Serio, jest okej. Trochę źle się czuje, mam chyba zatrucie pokarmowe.
- jęknąłem. Blondynka zmierzyła mnie wzrokiem, ale chyba porzuciła swoje
podejrzenia, bo już po chwili litowała się nade mną i od razu chciała wysyłać
do pielęgniarki.
Przyglądałem jej się, jak wyrzucała z torebki prawie całą jej zawartość,
by znaleźć określone tabletki. Uśmiechnąłem się pod nosem.
Zdecydowanie nie pozwolę jej odejść.
✷ ✶ ✵
Podczas obiadu specjalnie usiadłem obok Caroline, a nie naprzeciwko, jak
miałem w zwyczaju. W ten sposób czułem, że jest bliżej mnie i szybciej mogłem
ją.. ochronić?
Paranoik ze mnie, wiedziałem to.
* Caroline's pov *
Było mi żal Harry'ego. Cały dzień zachowywał się jak nie on, wyglądał na
naprawdę pochorowanego. Zacisnęłam usta w wąską linię, gdy zaproponował mi, że
odwiezie mnie do domu.
- Wiesz, wolałabym się przejść i odetchnąć powietrzem. Ale w porządku,
nie musisz iść ze mną..
- Pójdę. - mruknął i bez dalszych wyjaśnień pociągnął do drzwi
wyjściowych.
✷ ✶ ✵
Harry zmarszczył brwi, gdy wyjmowałam klucze do domu spod wycieraczki.
- Serio? Nie powinnaś tam tego trzymać. - rzucił dosyć ostro.
- Zapomniałam wziąć mojej pary z domu. - bąknęłam. - Hej, zluzuj trochę.
- trzepnęłam go lekko w ramię. Na moje słowa wypuścił głośno powietrze, a w
jego oczach mogłam dojrzeć zalążek furii. Mimo to ciągnęłam - Każdy tak
przecież robi.
- No właśnie. - wysyczał. - Dosyć przewidywalne.
Spuściłam wzrok na dłonie, pocierając nimi ramiona. Czemu był taki
oschły?
Chłopak widząc moje zmieszanie, przyciągnął mnie do ciepłego uścisku i
pocałował w czoło.
- Po prostu uważaj na siebie, Car. Okej? To dla Twojego dobra. -
wymruczał i odszedł, zostawiając mnie zamurowaną.
✷ ✶ ✵
Każdy następny dzień tygodnia wyglądał tak samo. Harry zachowywał się
dziwacznie, a na koniec dnia odprowadzał mnie pod same drzwi domu i całował w
czoło na pożegnanie.
Tylko, że to ciągnęło się już kolejny tydzień.
✷ ✶ ✵
Przełknęłam ślinę, widząc kędzierzawego na korytarzu. Już po chwili
mogłam poczuć silne ramiona oplatające mnie w uścisku. Spojrzałam głębiej w
tęczówki chłopaka. Puste. Zamglone. Brakowało im blasku, którym tak byłam
zauroczona.
- Harry, przestań. - wysyczałam. Wytrzeszczył oczy, początkowo nie
wiedząc o co chodzi. Jednak po paru sekundach spiął się, widocznie rozumiejąc.
On sam wiedział, że to nie w porządku. - Powiedz mi, co jest nie tak.
- Nie. - zacisnął szczękę i odszedł szybko w innym kierunku.
✷ ✶ ✵
Cały dzień byłam masakrycznie wkurzona na chłopaka. Ignorowałam go do
momentu, gdy spotkaliśmy się na stołówce. Uśmiechnął się do mnie ciepło, jakby
zapomniał o tym, co się wydarzyło.
- Harry, cholera. Masz mi powiedzieć, słysysz? - zirytowałam się. Brunet
wypuścił spokojnie powietrze, dokończył posiłek i posłusznie wytarł twarz
serwetką. Ja go tego nauczyłam.
- Nie tutaj. - odezwał się i wstał odkładając swoją tacę. Szybkim
krokiem ruszyłam za nim.
- Męska toaleta? - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Chłopak mruknął coś w odpowiedzi i oparł się plecami o ściankę
naprzeciwko. Założyłam ręce przed sobą i wpatrywałam się w niego oczekująco.
- Jesteś w niebezpieczeństwie. - rozchyliłam wargi, jednak Harry
powstrzymał mnie przed powiedzeniem czegokolwiek ruchem ręki. - Nie przerywaj
mi. - odchrząknął. - Mój ojciec jest chory. Opowiadałem Ci o nim. Według niego
nie mogę się z nikim wiązać, bo mnie to dekoncentruje. Nic nie pomogło to, że
tłumaczyłem mu, że jesteśmy przyjaciółmi. Przykro mi, Caroline. - dokończył
sucho.
Trzęsłam się.
- I miałeś zamiar to przede mną ukrywać? Gdyby nie to, że Cię
praktycznie do tego zmusiłam…Nie powiedziałbyś mi?! - krzyknęłam. Brunet
skrzywił się.
- Ja… no nie.
- Ale co może zrobić twój ojciec?
- Naprawdę nie chcę wiedzieć. - szepnął i spojrzał się na mnie
przepraszającym wzrokiem. Znowu.
- Wiesz, że to jest popierdolone? - wypuściłam krótki szloch z ust. -
Nie wiem, Harry, nie wiem.. Nic mi nie mówisz i już chyba nie czuję się przy
Tobie bezpieczna.
Chłopak oderwał się od ściany zszokowany i chciał do mnie podejść, ale
skutecznie odsunęłam się.
- Tak nie może być. - powiedziałam drżącym głosem. - Od kiedy się do
mnie zbliżyłeś…sprawiasz, że jestem wiecznie w tarapatach.. Harry.. może ty
jesteś powodem moich kłopotów**? - zacisnęłam oczy. - To koniec.
- Co? - wypuścił resztki powietrza.
- Nie możemy się już chyba przyjaźnić. Za bardzo się boję. - dokończyłam
i szybko szarpnęłam za klamkę drzwi.
- Miałaś mnie nie zostawiać. - to ostatnie zdanie, które usłyszałam za
plecami. Wbiło się boleśnie w moje serce.
* Harry's pov *
Nieprzytomnie zwlokłem się z łóżka. Dotknąłem stopami zimnej podłogi.
Znowu zapomniałem włączyć ogrzewania. Mój ojciec oczywiście tego nie zrobił, bo
i tak po mieszkaniu poruszał się jedynie w lakierowanych butach. Pieprzony
ważniak.
Powolnymi ruchami ubrałem się, naciągając na głowę gruby, szary sweter.
Tydzień temu Caroline zerwała ze mną całkowicie kontakt. Mijając mnie na
korytarzu, spuszczała wzrok. Nieustannie trzymała się Niall'a. Zbliżyła się
nawet do Liam'a. Aż krew się we mnie gotowała. Ze mną nawet słowa nie
zamieniła.
Czułem się jak zombie po raz kolejny wchodząc do budynku szkoły. Byłem
za wcześnie, ale to nie miało znaczenia. I tak dłużej nie mogłem spać.
Sztywno wkroczyłem między szafki na ubrania. Zatrzymałem się po chwili,
drętwiejąc. Usłyszałem znajomy szloch.
Upuściłem plecak na podłogę i wybiegłem w prostopadły korytarz.
- Car? - wypuściłem drżący głos, kucając przy skulonej postaci
dziewczyny. Trzęsła się, obejmując nogi rękoma. Siedziała na drewnianej ławce
pod jakąś salą. Nie spodziewała się tu chyba nikogo, w końcu mało kto zjawia
się tak wcześnie w budzie. Gdy podniosła głowę i mnie zobaczyła,
niespodziewanie przywarła do mnie ciałem. Kręciła szybko głową, jakby chciała
coś wyrzucić z pamięci.
- Ćśś… mała.. co się stało? - pocierałem spokojnie jej plecy. Teraz, gdy
znów mogłem ją przytulić, poczułem jakby otoczenie ponownie nabierało swoich
kolorów.
- To nie Twoja wina. - wykrztusiła, dławiąc się swoim własnym
poszarpanym oddechem. - Przepraszam. Nie chciałam Cię zostawiać. - wstrząsnął
nią kolejny szloch.
- Już jest w porządku.. - uspokajałem ją, marszcząc brwi. Coś musiało
się stać. Dziewczyna odsunęła się ode mnie wreszcie. Spojrzała mi w oczy
zmęczonym wzrokiem. Również nie wyglądała najlepiej.
- To co powiedziałeś nie dawało mi spać. - wyszeptała, odsuwając kilka
loków z mojego czoła. - Bałam się. Ale właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że
bez Ciebie jest jeszcze gorzej. Czuję się sama i bezbronna. - przeszedł mnie
dreszcz na samo wyobrażenie tego, co mogłoby się potencjalnie stać Caroline. -
Harry.. to, że przestałam z Tobą rozmawiać nic nie zmieniło. Dzisiaj rano..
Znaczy przed chwilą.. - zacięła się, zaciskając powieki.
- Tak, Car? - zachęciłem ją miękko. - Chcesz stąd wyjść? Możemy iść do
domu.
Dziewczyna pokręciła głową.
- Nie możemy tego robić za każdym razem, gdy coś będzie nie tak. Poza
tym.. jest już w miarę okej.. Chodzi o to.. Czułam jakby ktoś mnie śledził.
Zaczęłam biec, mimo tego, że ulica była zapełniona ludźmi. Zdawało mi się,
jakby.. ten ktoś zaczął mnie gonić. - spuściła wzrok na drżące dłonie. - Ale
dobiegłam do szkoły i gdy się odwróciłam nikogo nie było. Nie wiem czy
zwariowałam, ale.. to było zbyt realne na przewidzenie, Haz.
Zacisnąłem usta w wąską linię. Przyciągnąłem dziewczynę z powrotem do
torsu.
- Ale jesteś już bezpieczna.
* Caroline's pov *
- Pójdźmy dzisiaj do kina. Co Ty na to? Należy nam się. - odezwał się
Harry, opierając się barkiem o szafkę obok mojej.
- Um, miałam dzisiaj odwiedzić Angie. Od niedawna rodzice pozwalają jej
normalnie żyć. - odpowiedziałam ironicznie.
- To może pójdziemy jeszcze z nią i Niall'em? - podniósł brew.
- Kuszące. - zachichotałam.
I na tym stanęło.
✷ ✶ ✵
- Harry! - pisnęłam, wskakując na plecy bruneta, gdy ten zapinał guziki
płaszcza. Zgiął się zaskoczony i wypuścił szybko powietrze.
- Chcesz, żeby zszedł na zawał? - wychrypiał, łapiąc mnie za łydki.
Podciągnęłam się wyżej, oplątując jego szyję ramionami. - Co masz taki dobry
humor? - mimo tego, że go nie widziałam, mogłam przysiąc, że uśmiechał się
teraz zadziornie.
- Nie wiem, nie wiem.. - droczyłam się. - Dostałam piątkę z fizyki!
- Kujonka. - prychnął. Potargałam jego loki, śmiejąc się przy tym.
- Niektórzy po prostu rodzą się mądrzejsi.
- Pamiętaj, że to ja w tej chwili mogę sprawić, że znajdziesz się na
twardym chodniku. - rzucił. Zachichotałam.
- Chodźmy do mnie.
- Okej, pani. - mruknął i postawił mnie na ziemi przy drzwiach swojego
samochodu.
✷ ✶ ✵
- Kurczę! - pacnęłam się w twarz otwartą dłonią.
- Co? - mruknął chłopak, nie odrywając wzroku od jezdni.
- W domu jest ciocia. Kompletnie zapomniałam. Trochę przyzwyczaiłam się
do mieszkania sama. - uniosłam lewy kącik ust.
- Eh, nie ma sprawy. Będzie miała przynajmniej okazję poznać takiego
wspaniałego młodzieńca.. Widzę same plusy. - brunet puścił mi oczko.
- Ehe.
✷ ✶ ✵
- Ciociu! - zawołałam w głąb mieszkania. Od kuchni roznosił się smakowity zapach.
- Caroline? Chodź, właśnie nakryłam do jedzenia. - powiedziała, nie
wychodząc z pomieszczenia.
- Um, mamy gościa. - rzuciłam. Kobieta prędko pojawiła się tuż przed
nami, wycierając dłonie w fartuszek. - To Harry. Mówiłam Ci o nim. - chłopak
uśmiechnął się do niej uroczo, ukazując dołeczki i pochylił się, by ucałować
zewnętrzną część jej dłoni. Ciocia pokiwała z uznaniem głową. Harry wiedział,
że kobiety zawsze się na to łapią. Pokręciłam rozbawiona głową.
- Miło poznać. - ciocia uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zaprosiła nas
do stołu.
Przysłuchiwałam się rozmowie dwójki, stukając widelcem o talerz. Nieźle się dogadywali. Może to dlatego, że Harry wiedział jak bajerować.
- Co chcesz robić po szkole? - spytała ciocia, wpatrując się w chłopaka. Nie brzmiało to nachalnie, ani jakby go przepytywała, po prostu rozmowa zeszła na taki temat.
Brunet wzruszył ramionami, krojąc sobie kolejny kawałek.
- Cóż, mój ojciec ma firmę i chciałby, żebym ją przejął.
Zmarszczyłam brwi. Sądziłam, że jego odpowiedź będzie brzmieć inaczej. Myślałam, że wierzy w siebie i piłkę. Nie mógł poddać się tak łatwo.
- Oh tak?
- Mhm, Styles Priorities.
Kobieta upuściła sztućce na stół.
Co się znów dzieje do cholery? Wstrzymałam oddech. To się robi zbyt dziwne.
- Jak ma na imię Twój tata, Harry? - odezwała się wysokim głosem.
- Chris? - wymamrotał niepewnie chłopak.
- Ciociu, znacie się? - zadałam męczące mnie od dawna pytanie.
- Wasi rodzice byli przyjaciółmi. Dawno temu. - uśmiechnęła się słabo do swoich myśli.
** Caroline powiedziała, że Harry jest powodem jej kłopotów, czyli w przetłumaczeniu na angielski Troublemaker. W tym momencie opowiadania wyjaśnia się tytuł fanfiction :)
☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★
Tum tu rum tummmmm. Wreszcie jest! Oczekiwany!!
Przepraszam za takie opóźnienie :( Nie wyrobiłam się przed tygodniowym wyjazdem niestety. Co tam u was? Jak się podoba? Robi się szalenie XD Planuję dzikie zwroty akcji, hehs.
Dodałam takie ładne gwiazdeczki, żeby było lepiej widać, gdzie zmienia się czas akcji itd Mam nadzieję, że dzięki temu będzie bardziej przejrzyście :)
xx
☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★
✷ ✶ ✵
- Co chcesz robić po szkole? - spytała ciocia, wpatrując się w chłopaka. Nie brzmiało to nachalnie, ani jakby go przepytywała, po prostu rozmowa zeszła na taki temat.
Brunet wzruszył ramionami, krojąc sobie kolejny kawałek.
- Cóż, mój ojciec ma firmę i chciałby, żebym ją przejął.
Zmarszczyłam brwi. Sądziłam, że jego odpowiedź będzie brzmieć inaczej. Myślałam, że wierzy w siebie i piłkę. Nie mógł poddać się tak łatwo.
- Oh tak?
- Mhm, Styles Priorities.
Kobieta upuściła sztućce na stół.
Co się znów dzieje do cholery? Wstrzymałam oddech. To się robi zbyt dziwne.
- Jak ma na imię Twój tata, Harry? - odezwała się wysokim głosem.
- Chris? - wymamrotał niepewnie chłopak.
- Ciociu, znacie się? - zadałam męczące mnie od dawna pytanie.
- Wasi rodzice byli przyjaciółmi. Dawno temu. - uśmiechnęła się słabo do swoich myśli.
** Caroline powiedziała, że Harry jest powodem jej kłopotów, czyli w przetłumaczeniu na angielski Troublemaker. W tym momencie opowiadania wyjaśnia się tytuł fanfiction :)
☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★
Tum tu rum tummmmm. Wreszcie jest! Oczekiwany!!
Przepraszam za takie opóźnienie :( Nie wyrobiłam się przed tygodniowym wyjazdem niestety. Co tam u was? Jak się podoba? Robi się szalenie XD Planuję dzikie zwroty akcji, hehs.
Dodałam takie ładne gwiazdeczki, żeby było lepiej widać, gdzie zmienia się czas akcji itd Mam nadzieję, że dzięki temu będzie bardziej przejrzyście :)
xx
☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★
O Mój Boże ! O.O Rozdział jest MEGA!!!! :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno. "Byli przyjaciłmi" - robi się coraz ciekawiej. Lol, a myślałam że to nie możliwe xP
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3 ;) xx
http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com/
dziękuję! :)
Usuńa widzisz! cieszę się, że mogłam Cię jeszcze zaskoczyć
xx
świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń