*Caroline's pov*
Byłam masakrycznie wkurzona. Oraz zawiedziona. Harry obiecał mi, że się zmieni i nie będzie już traktował kobiet przedmiotowo. Tymczasem co robi? Zaciąga ledwo poznaną dziewczynę do łóżka. Zmieszanie i lekki strach wymalowany na jej twarzy mówił sam za siebie. Nie kontrolowała tego, co się działo. Tak naprawdę wcale tego nie chciała, kierowały nią emocje.
Zacisnęłam ręce w pięści. Skąd mogłam to wiedzieć? Cóż, znam takie uczucie.
Zaszlochałam głośniej, zaciskając poły płaszcza. Najbardziej bolało mnie to, że Harry nie rozumiał swojego błędu. Jak on chce się zmienić, skoro nie zmienił swoich poglądów?
Traciłam do niego siły.
Pociągnęłam nosem, szarpiąc za drzwi mojego domu. Do moich nozdrzy dotarł kuszący zapach ciasta, jednak zmusiłam się go zignorować i popędziłam do swojego pokoju, rzucając cioci jedynie krótkie 'cześć'. Nie mogła zobaczyć mnie zapłakanej, zadawałaby tyle pytań.. A ja byłam wyczerpana.
Rzuciłam się na łóżko. Od niechcenia zrzuciłam z siebie ubrania, ale nie miałam siły wstać, aby wyjąć piżamę z szafki. Pozostałam więc w samej bieliźnie i szczelnie opatuliłam się kołdrą.
Zanim zasnęłam, usłyszałam jak ciocia wchodzi do mojego pokoju i stawia na szafce obok mojego łóżka talerzyk z kawałkiem szarlotki.
Uśmiechnęłam się, odpływając.
Harry wydzwaniał do mnie całą niedzielę. Po dziesięciu razach, wyłączyłam telefon. Cały dzień przesiedziałam w dresach przed telewizorem z ciastem cioci.
W poniedziałek specjalnie wstałam wcześniej, co było dla mnie dużym wyrzeczeniem. Chciałam po prostu wyjść do szkoły wcześniej niż zazwyczaj, aby nie musieć tłumaczyć się Harry'emu, który podwoził mnie codziennie samochodem.
Będąc już w autobusie uruchomiłam komórkę. Od razu pojawiło mi się wiele nieodebranych połączeń i wiadomości od Harry'ego. Wśród z nich znalazła się również jedna od Liam'a. Wystukałam szybko wiadomość do Styles'a, żeby nie czekał na mnie pod moim domem i odpisałam Payne'owi, potwierdzając mój numer telefonu.
- Caroline! - usłyszałam zza pleców i od razu wiedziałam kto to. Tej chrypki w głosie nie da się pomylić. Przyspieszyłam więc kroku, przeciskając się między ciałami. Moim ratunkiem znalazła się damska łazienka. Gdy Harry już prawie łapał mnie za ramię, wpadłam do środka jak burza, zamykając prędko drzwi.
Chłopak walnął w drzwi pięścią, jęcząc. Niewzruszona stałam naprzeciw nich, cierpliwie czekając, aż odpuści.
- Car, porozmawiaj ze mną! - warknął, kopiąc w witrynę. Jakieś kilka dziewczyn z młodszych klas znajdowało się w łazience i zdecydowanie wiedziały, kto próbował się dostać do środka. Pisnęły z podekscytowania. Prychnęłam wkurzona.
- Nie możesz unikać mnie w nieskończoność!
- Tu się mylisz, Styles. - powiedziałam dosyć głośno, żeby usłyszał.
- Przepraszam.. - powiedział cicho. Byłam zmuszona przycisnąć ucho do witryny, by usłyszeć cokolwiek więcej. - Proszę wyjdź. Porozmawiajmy. - mruknął.
Westchnęłam zrezygnowana. Otworzyłam drzwi, najpierw przepuszczając trzy dziewczyny, które widocznie bardzo pragnęły wpaść na Harry'ego, bo zachichotały obijając się o jego tors. Podniosłam jedną brew, wreszcie stając naprzeciwko chłopaka.
- Wiem, że to było złe. Już rozumiem. - spuścił głowę.
- Przynajmniej tyle. - prychnęłam. - Ale co to zmienia, Harry? Skąd mogę wiedzieć, że znowu tego nie zrobisz?
Brunet uniósł jedną brew do góry, zagryzając wargę.
- Przeprosiłem Emilię. - wymamrotał.
- Na pewno. - zostawiłam go zdziwionego na środku korytarza.
Wyminęłam stolik, przy którym siedział jak zwykle Harry i usiadłam na drugim końcu stołówki. Wyłapałam jego zdezorientowany wzrok i z powrotem wbiłam wzrok w sałatkę, unikając dłuższego kontaktu. Nie chciałam, żeby złamał mnie tym swoim szczenięcym spojrzeniem.
Niall po chwili pojawił się obok mnie, odsuwając dla siebie krzesło. Posłałam mu ciepły uśmiech. On natomiast podniósł obie brwi.
- Co wy odwalacie?
Parsknęłam śmiechem.
- Harry zachował się jak dupek. - podniosłam na niego wzrok. Zgarbiony grzebał w swoim daniu, nie odzywając się ani słowem do dziewczyn, które się do niego przysiadły.
- On chyba też zdaje sobie z tego sprawę. - zachichotał blondyn, choć przecież nie miał pojęcia, co się stało.
- Ta. - mruknęłam.
- Długo będziesz się do niego nie odzywać?
Pokręciłam głową rozbawiona. Gdyby to było tak łatwe, jak widział to Niall.
Wstrzymałam na chwilę oddech, gdy miejsce naprzeciw mnie zajęła.. Emilia.
- Cześć. - uśmiechnęła się krzywo, co postarałam się szczerzej odwzajemnić. - Caroline?
- Słucham? - odpowiedziałam, celowo wpychając sobie więcej zielska do buzi. Nie wiem, czy miałam ochotę na jakąkolwiek rozmowę z osobą, która nie była Niall'em.
- Czy.. - zająkała się. - Czy między Tobą, a Harry'm coś jest?
Tak wiele razy zadawano mi to pytanie, że tym razem obyło się bez wypluwania wody. Westchnęłam tylko przeciągle, a blondyn zaśmiał się głośno, jak to miał w zwyczaju. Dziewczyna otworzyła lekko buzię, zapewne nie wiedząc co o tym myśleć.
- Nie. - pokręciłam głową. - Jesteśmy tyyylko przyjaciółmi. - specjalnie przeciągnęłam tą sylabę, bawiąc się widelcem.
- Oh. Cóż, przepraszam. - przerwałam jej szybko:
- Nie ma za co, zwykła pomyłka. - skrzywiłam się. Dziewczyna pokiwała głową i po chwili wróciła do tego, co chciała powiedzieć:
- Ja chciałam tylko.. - założyła ręce przed sobą. - Powiedzieć Ci, że nie jest mi źle, ani smutno i Harry mnie przeprosił. - wydukała. - To też trochę moja wina, wiem o tym.
Zmarszczyłam nos. Nie sądziłam, że Harry mówił prawdę z tym przepraszaniem. Tymczasem on naprawdę to zrobił.
- O-okej..
- Ta.. także chyba po prostu o tym zapomnimy.. Nie chcę się wtrącać między was. - dodała szybko i od razu odeszła od stolika, zanim zdążyłam ją poprawić. Między mną a Harry'm istnieje tylko ścisła przyjaźń. Jezus maria.
Odwróciłam głowę w kierunku Niall'a. Pokręcił głową rozbawiony. On już wiedział. Wiedział, że niedługo wytrzymam, nie wybaczając Harry'emu.
Po lekcjach prędko udałam się do szafek. Tuż obok mojej stał Zayn, trzymający bukiet czerwonych róż. To się już robi za typowe!
- Cześć, Caroline. - zaczął nieśmiało. Polepszył mi się dzisiaj humor, dlatego przywitałam się z chłopakiem, przytulając go lekko. - Jak tam dzień?
- Oh mogło być lepiej. - zaśmiałam się. - Co to? - wskazałam głową na bukiet.
- Róże.
- Oh, zabawny jesteś. - założyłam już na siebie płaszcz, dlatego mogłam swobodnie porozmawiać z chłopakiem.
- To dla Beth. Mamy dzisiaj zdaje się.. drugą miesięcznicę? - zamyślił się. - Sam nie wiem, ale miała dzisiaj zły humor. Podejrzewam, że to przez to, że z rana nie obsypałem jej toną prezentów, bo zwyczajnie o tym zapomniałem. - oboje zachichotaliśmy. - Dlatego popędziłem przed chwilą do kwiaciarni. No i czekam.
- Okej, rozumiem. - pokiwałam głową. W tej samej chwili ktoś przytulił się do mnie od tyłu. Poczułam charakterystyczny zapach Harry'ego i próbowałam się wyswobodzić z jego objęć.
- Nawet nie próbuj, Car. - mruknął, przyciskając mnie do siebie mocniej. Zayn roześmiał się, widząc moją minę i tą..cóż, niecodzienną sytuację. - Proszę, wybacz mi! - kędzierzawy jęknął żałośnie, wreszcie stając naprzeciwko mnie. Przewróciłam oczami. Starałam się jak najdłużej utrzymać poważną minę, ale uśmiech sam wkradał się na moje usta. Nie da się odmówić temu chłopakowi! Zwłaszcza gdy pokaże urocze dołeczki.
Nagle obok nas pojawiła się Bethanie, która omiotła nas szybko wzrokiem i od razu zwróciła uwagę na kwiaty. Uśmiechnęła się zwycięsko i odebrała od Zayn'a bukiet, zaciągając się zapachem róż. Malik odetchnął z ulgą, przeczesując włosy. Upiekło mu się.
Harry widząc okazję, zwinnie wyjął jedną różę i nie zwracając uwagi na protesty oburzonej dziewczyny, ukląkł przede mną na jednym kolanie. Wysunął przed siebie rękę z kwiatkiem, wpatrując się we mnie swoimi dużymi, zielonymi oczami. Zachichotałam ponownie, zakrywając dłonią usta. Chłopak zwracał uwagę całego korytarza. Harry klęka dla dziewczyny? W głowie przybiłam sobie piątkę.
Oh, co ja Ci zrobiłam, Styles..
Pokręciłam głową. Niestety uśmiech, który wkradł się na moje usta, zdradził moje nastawienie. Harry uśmiechnął się szerzej.
- Proszę?
Odetchnęłam z ulgą i przyjęłam różę.
- Możesz już wstać, głupku. - poczochrałam go po czuprynie. Brunet chętnie wyprostował się i objął mnie ramieniem, wyprowadzając nas ze szkoły.
- Dziś mamy czwartek! - zaskrzeczał mi do ucha Harry, prawie przyprawiając mnie o palpitację serca. W końcu wyskoczył nie wiadomo skąd, gdy zakładałam szalik.
- No i co z tego? - odburknęłam. Poprawiłam materiał owinięty wokół mojej szyi i podniosłam jedną brew.
- Niby nic szczególnego. - zachichotał, widocznie rozbawiony sam sobą. Ostatnio miał bardzo dobry humor, co automatycznie przelewało się również na mnie. - Pójdziemy dzisiaj do mnie?
Właściwie wcale nie zastanawiając się nad odpowiedzią, pokiwałam głową.
Wyszliśmy z samochodu Harry'ego, zwijając się ze śmiechu. Zwykle nasze rozmowy kończą się właśnie w ten sposób. Haz mówi coś niedorzecznego, ja rzucam kąśliwą uwagę na temat jego głupoty, a to wszystko prowadzi do wspólnych wybuchów śmiechem.
Chłopak niezdarnie szukał kluczyków od domu w swoich kieszeniach. Zachichotałam, ponieważ widziałam, że miał je w prawej kieszeni spodni. Nie wahając się ani chwilę, wyjęłam je dla niego, na chwilę ściskając jego pośladek. Pisnął jak dziewczyna, wręcz zszokowany. Wytrzeszczył na mnie swoje oczy, gdy podałam mu pęk kluczy. Tym razem ledwo trzymałam się na nogach, zanosząc się śmiechem.
- Co to było? - wykrztusił, mierząc mnie wzrokiem. Wiem, że się tego nie spodziewał. Pokazałam mu język, opierając się o ścianę.
- Hm. - zamyślił się. Po chwili w jego tęczówkach pojawiły się iskierki radości. - A więc tak? Tego bym się po pani nie spodziewał, panno Parks. - zbliżył się do mnie i w jednej chwili podniósł mnie do góry, przewieszając mnie sobie przez ramię. Krzyknęłam zaskoczona. Harry podniósł jedną rękę i ścisnął mnie za tyłek. Zaczęłam okładać go pięściami, próbując ponownie znaleźć się na ziemi, jednak on nic sobie z tego nie robił. Obkręcił nas dookoła. Gdy byłam przodem do drzwi, one nagle.. otworzyły się.
Przełknęłam ślinę, zdając sobie sprawę w jak niefortunnej sytuacji znalazł nas mężczyzna, stojący w progu. Harry automatycznie poczuł moje zmieszanie i postawił mnie na ziemi. Dopiero wtedy odwrócił się, zauważając faceta.
- Tata? - chłopak przełyka ślinę. W tym samym momencie zamiast postawnego, przystojnego nastolatka widzę małego chłopca, który za czymś widocznie tęskni.
Nerwowo zaciskam palce na kubku z herbatą, który chwilę wcześniej podał mi ojciec Harry'ego. Uśmiecham się do niego lekko, bo nie jestem w stanie zmusić się do niczego więcej. Chłopak siedzi tuż obok, stykając się ze mną udem. Mierzy swojego rodzica lodowatym wzrokiem. Już mi się przedstawił. Miał na imię Chris. No więc.. Chris usiadł naprzeciwko nas i uśmiechnął się kwaśno. Po moich plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
- Jesteście razem? - zapytał prosto z mostu. Harry potrząsnął szybko głową.
- Nie. - odezwałam się zmieszana.
- Caroline to moja najlepsza przyjaciółka. To tyle. - dodał twardo chłopak.
- Caroline? - mężczyzna zakrztusił się napojem, wbijając we mnie zszokowany wzrok.
- Tak mam na imię..?
- Jak masz na nazwisko?
Otworzyłam buzię zdziwiona. Niechętnie odpowiedziałam:
- Parks.
Gdy Chris usłyszał to, co powiedziałam, zamarł i przełknął głośno ślinę. Odwrócił wzrok, stukając nerwowo palcami o blat. To było dziwne.
- Um, zna pan kogoś o tym nazwisku? - pochyliłam głowę, próbując wyłapać jego spojrzenie. Nie chciałam być bezczelna, ani nic w tym rodzaju, ale zaintrygowała mnie reakcja mężczyzny.
- Nie, nie wydaje mi się. - uciął szybko. Podniosłam obie brwi, spoglądając na Harry'ego. Wbijał wzrok w ojca, zaciskając mocno szczękę. Zadrżałam.
Rozmowa z ojcem Harry'ego dłużyła nam się niemiłosiernie. Zadawał nam krępujące pytania, a ja nie miałam ochoty przebywać w jego towarzystwie. Jakimś sposobem sprawiał, że robiło mi się niedobrze.
Od dłuższego czasu wiedziałam, że między Harry'm, a jego tatą nie układa się za dobrze i rozumiałam go, znając jego punkt widzenia na sprawę. Chłopak jednak nie powiedział mi, dlaczego to się zaczęło. Nie miałam też pojęcia gdzie jest matka kędzierzawego. Zawsze zbywał mnie krzywym uśmiechem, mrucząc coś pod nosem. Nie chciałam naciskać. Widocznie nie widywał jej zbyt często, bądź wcale, bo nigdy o niej nie mówił. Opuściła ich rodzinę, gdy był mały? Może jego rodzice się rozwiedli i ojcu przyszło się nim opiekować?
Zagryzłam wargę, zerkając na zegar.
- Przepraszam, ale muszę się zbierać. Robi się późno. - przeprosiłam oboje i wstałam od stołu, szybkim krokiem kierując się do wieszaka z moim płaszczem. Chwilę później Harry znalazł się tuż za mną.
- Car, nie zostawiaj mnie z nim.. - jęknął. Podniosłam jedną brew do góry.
- To Twój ojciec. - szepnęłam, aby nas nie usłyszał. Chłopak zacisnął usta w wąską i pokiwał niechętnie głową. Przytulił mnie na pożegnanie, wzdychając.
* Harry's pov *
Odwróciłem się na pięcie, zaciskając powieki. Wypuściłem głośno powietrze i powolnym krokiem wróciłem do jadalni. Przeczesałem ręką włosy, wracając wzrokiem na mojego ojca.
- Ta Caroline.. ładna z niej dziewczyna. - uśmiecha się sztucznie. Kiwam podejrzliwie głową, nie wiedząc do czego zmierza. - Powinieneś przestać się z nią spotykać. - rzuca prosto z mostu. Marszczę brwi i czuję jak narasta we mnie wściekłość.
- Co? - prycham.
- To może się za daleko posunąć. Może Ci zacząć na niej zależeć i..
- Już mi na niej zależy. - wypluwam. - O co Ci chodzi?!
- Masz się skupić na swojej przyszłości! - wrzasnął, uderzając pięścią o stół. Podniósł się, opierając się o blat. - Rozprasza Cię to wszystko. Co ja Ci mówiłem?
- Gówno mnie to obchodzi! - ledwo łapię oddech.
- To się źle zawsze kończy.. - zawarczał.
- Nie będziesz mi mówił, jak mam przeżyć swoje życie.
- Mówię poważnie, Harry. Jeżeli nie chcesz, żeby coś jej się stało..
Moje serce zatrzymało się na chwilę.
- O czym Ty mówisz? - wydusiłem drżącym głosem. Ojciec zacisnął szczękę.
- Jeżeli Ci naprawdę na niej zależy, musisz zostawić ją w spokoju. Inaczej źle to się skończy.
- Psychopata. - splunąłem.
Opuściłem pomieszczenie biegiem.
Byłby do tego zdolny?
☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★
Ba dum tszzzszszsszsszsz. :) Fajnie? No wiem, że super.
☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★ ☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★
Super rozdział! Czekam na nexta :))
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńojaaa chce więcej!!!! super rozdział!:)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńSuper !! Czekam na następne części
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://jestemtylkoszarymczlowiekiem-ff.blogspot.com
dzięki :)
UsuńHej kochana!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuje, chodź już przeczytałam w dzień dodania. :/
Co do rozdziału, to powiem ci, że mam ciarki! *0* Jest świetny...nawet lepiej niż świetny, ale nie ma słowa, bym mogła napisać jak świetny. Szczerze to na początku moja reakcja była "Serio? Już się pogodzili?". Ale jak później byli pod tym domem, to takie było trochę słodkie, trochę zabawne i przestałam "się gniewać" na to, że tak szybko i nagle...dam dam daam. Ojciec Hazz'y. I jeszcze ta końcówka kladnijbnfjhaohjfn
ŚWIETNY *0*
Czekam na nexta ! xx
http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com/
w porządku:)
Usuńoh no bo z drugiej strony wiadomo, nawet Caroline nie jest w stanie oprzeć się Harry'emu! te jego oczęta.. aRGH
dziękuję mocno!!
xx
http://jestemtylkoszarymczlowiekiem-ff.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html#comment-form
OdpowiedzUsuńnominowałam Ciebie to Liebster Awards :)
dziękuję!!:)
Usuńkiedy następny? :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję dodać go jeszcze przed moim wyjazdem na narty w sobotę!
Usuń