sobota, 31 maja 2014

Rozdział 30

* Harry's pov *

Z bananem na ustach wyskoczyłem z samochodu i podbiegłem truchtem pod jej drzwi. Przeczesałem palcami włosy i zapukałem głośno.
Zmarszczyłem brwi, gdy po minucie czekania nadal nie otwierała. Gdy już miałem pukać po raz kolejny, drzwi otworzyły się.
Musiałem przyznać, że Caroline wyglądała gorzej niż wczoraj. Miałem na myśli to, że znów miała podkrążone oczy, roztrzepane włosy, te same luźne ubrania. Było tak blisko, czemu się cofnęła?
Nikły uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy mnie zobaczyła. Odsunęła się lekko, by zrobić mi miejsce i zamknęła za mną szybko drzwi.
- Hej. - wychrypiała i przełożyła włosy na jedno ramię. Spuściła głowę i tak po prostu opuściła pokój. Szybko zdjąłem kurtkę i buty. Poszedłem za nią. Jak się spodziewałem, stała przy zlewie w kuchni.
Zajrzałem jej przez ramię.
- Pomóc? - mruknąłem, wskazując palcem na nieumyte naczynia.
- Nie. - odparła sucho.
Otworzyłem szerzej oczy. Okej..
- Jak poszedł mecz? - zapytała cicho.
Uśmiechnąłem się szeroko i wskoczyłem na blat kuchni. Usiadłem w ten sposób, by móc przypatrywać się dziewczynie, rozmawiając z nią. Lubiłem obserwować jej reakcje. Blondynka obrzuciła mnie spojrzeniem i lekko skrzywiła się, ale już nic nie dodała.
- Świetnie. - zacząłem. - Wygraliśmy. Jak tak dalej pójdzie, puchar jesieni będzie nasz.
Caroline uśmiechnęła się. Ujrzałem w tym geście odrobinę wymuszenia.
- Popisałeś się umiejętnościami? - te słowa wystarczyły do tego, bym z chęcią opowiedział jej szczegółowo cały przebieg meczu.
- .. i wtedy podałem do Loui'ego, a on strzelił decydującego gola, także właściwie to on był bohaterem meczu. - słowa opuściły moje usta, zanim zdążyłem się zorientować. Caroline opuściła z lekkim brzękiem talerze i zakręciła jednym ruchem kran. Z niewzruszoną miną odwróciła się i wytarła dłonie o ręcznik zawieszony na szafce.
Ukradkiem wytarła oczy wierzchem dłoni i bez słowa znowu mnie zostawiła. Westchnąłem cicho. Czemu jest gorzej?
Zeskoczyłem z blatu i cicho poszedłem za dziewczyną. Mechanicznie weszła po schodach i od razu obrała kierunek swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko, uprzednio prawie zatrzaskując mi drzwi na nosie.
- Wszystko w porządku? - przysiadłem na krawędzi łóżka.
- Możesz mnie zostawić samą? - wymruczała w poduszkę.
- Uhm.. okej.. w takim razie będę na dole, gdybyś..
- Nie, Harry. - podniosła się i rzuciła mi ostre spojrzenie. - Samą w ogóle. Nie na tą chwilę. Rozumiesz?
Zakuło mnie w sercu. Przypomniałem sobie o tym, dlaczego tak się zachowuje i co teraz przechodzi, więc nie miałem jej tego za złe. Spuściłem wzrok na dłonie i odparłem prosto:
- Nie.
Caroline na pewno nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Wkurzyło ją to jeszcze bardziej.
- Idź sobie, nie chcę Twojej litości. - wysyczała. Jej klatka unosiła się w szybkim rytmie. Czy ona chciała się na mnie rzucić?
Postanowiłem to zignorować.
- Życzysz sobie czegoś? Coś przynieść, zrobić dla Ciebie? - uśmiechnąłem się życzliwie. Prychnęła głośno.
- Spieprzaj. - rzuciła we mnie poduszką, co wprawiło mnie w jeszcze większy śmiech. Dziewczyna udawała, że nie wie, o co mi chodzi. Ale to proste - zachowywała się jak dziecko, ktoś musiał się nią zająć.
Wstałem i wyszedłem z pokoju ku zdziwieniu Caroline. Otóż miałem "plan".


Nucąc pod nosem, z zamachem otworzyłem drzwiczki od lodówki. Ułożyłem usta w dzióbek po jednej stronie twarzy, przeglądając jej zawartość. Oczywiście jak się spodziewałem, tylko kilka produktów było ruszonych. Caroline musiała bardzo mało jeść, bądź zamawiać jedzenie na wynos, jednak chyliłbym się do tej pierwszej hipotezy.
Przesuwałem produkty w tą i z powrotem, mając jakby nadzieję, że wpadnie mi coś do głowy. I rzeczywiście..
"- Zabiorę ją do Nando's. - zachłysnął się powietrzem. - Albo wiesz, lepszy będzie ten bar jogurtowy! O taak! - podskoczył podekscytowany. Cofnąłem się lekko, nie wiadomo co jeszcze ten debil mógł zrobić. - Uwielbia jogurty z polewą karmelową.
- Super. - prychnąłem."

Zamrugałem kilkakrotnie. Dziwne.
Mimo tego, szybko wyciągnąłem ze środka jogurt naturalny. Hm, brakuje karmelu, tylko jak ja mam wytrzasnąć karmel?
Zaświtało mi coś w głowie. Pootwierałem wszystkie szafeczki w kuchni w poszukiwaniu słodyczy. Znalazłem i ku mojej uciesze, Caroline widocznie jadała batony. Odpakowałem szybko z opakowania Snickersa i sięgnąłem do innej szuflady po nóż.


* Caroline's pov *


Wypuściłam głośno powietrze z ust, gdy dzwonek telefonu zmusił mnie do wstania z łóżka. Wytarłam oczy po raz kolejny i odebrałam połączenie od pani Ellis.
O kurczę.
- Cześć, Caroline. Słuchaj, wychodzę dzisiaj i pomyślałam sobie.. - gula uformowała się w moim gardle. - mogłabyś się dzisiaj zająć Eric'iem, prawda?
Nie dam rady.
- Niestety pa.. uhm, Jannet, nie mogę dzisiaj, naprawdę przepraszam, ale mam jutro ważny sprawdzian i..
- Oh.. - kobieta wydawała się być zdziwiona i odrobinę zawiedziona. - W porządku, Caroline. Zostawię małego z babcią, jeden raz się zgodzi. To.. do zobaczenia. - ucięła krótko.
Odrzuciłam telefon na drugi koniec pokoju i przygryzłam mocno wargę.
Dlaczego nie daję sobie rady?
Głowa pękała mi z bólu, dzisiaj zdecydowanie źle się czułam. Tysiące myśli obijały się o ścianki mojej czaszki i nie wiem, czy kiedykolwiek przeżywałam coś tak bolesnego. Niekoniecznie fizycznie.
Podeszłam z niechęcią do telefonu i wybrałam numer cioci. Wytarłam twarz rękawem i pociągnęłam nosem. Musiałam się uspokoić, jeżeli chciałam z nią rozmawiać.
- Hej, Caroline! Co słychać? - zaświergotała po drugiej stronie połączenia. Uśmiechnęłam się sama do siebie słabo.
- W porządku. - przełknęłam łzy. - Kiedy wracasz? - spytałam słabo.
- Już jutro! Stęskniłam się!
- Tak, ja też. - odpowiedziałam szeptem. - To do zobaczenia.
- No, buziaki. - rozłączyła się, nic nie podejrzewając o moim stanie psychicznym. Wciągnęłam głośno powietrze.
Nagle zza pleców usłyszałam skrzypnięcie. Odwróciłam się szybko, by napotkać wzrokiem Harry'ego.
Rzuciłam mu zgorszone spojrzenie, bo na wykład nie miałam sił. Spuścił wzrok, ale wszedł do środka, niosąc przed sobą tacę. Przekrzywiłam głowę zdziwiona.
- Przyniosłem Ci coś. - uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach, którym chyba za długo się przyglądałam, bo roześmiał się cicho. Przeniosłam wzrok na tacę, którą ustawił mi na szafce nocnej. Wzięłam do ręki naczynko.
- Jogurt? I.. snickers? - zachichotałam, ale po chwili spoważniałam, marszcząc brwi. - Co Ty..?
- Ja.. wiem, że je lubisz. Prawda?
- Tak, ale.. - skrzywiłam się, nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć.
"Czułam do niego obrzydzenie"
Z hukiem odstawiłam miseczkę na mebel. Podniosłam się szybko z łóżka i palcem wskazałam na drzwi.
- Wynocha.
Hu mojemu zdziwieniu Harry pokiwał lekko głową i bez śladu emocji opuścił mój dom.


* Harry's pov *


Z zaciśniętą szczęką wspiąłem się po schodkach do drzwi mojego domu. Zanim zdążyłem włożyć kluczyki do zamka, ktoś mi otworzył.
Wytrzeszczyłem oczy na mojego ojca w stroju do pracy.
- Hej, Harry. - odezwał się z wielkim, wymuszonym uśmiechem na ustach. Jak w komedii.
- Co się dzieje? - prychnąłem, wchodząc do środka i niedbale odwieszając mój płaszcz na wieszak.
W tej chwili odpowiedź na moje pytanie wyszła z salonu.
- Cześć, jestem Kylie. - wyciągnęła do mnie dłoń, którą lekko potrząsnąłem. Przeniosłem zszokowany wzrok na ojca.
- Aha? - wyrzuciłem z siebie wreszcie.
- Harry.. - wydusił.
- Nic nie szkodzi. - wcięła się kobieta o kasztanowych włosach. - Nic mu nie wyjaśniłeś, chłopak ma prawo być zdezorientowany. - posłała mi ciepły uśmiech, którego nie miałem zamiaru w żadnej mierze doceniać. - Jestem dziewczyną Twojego ojca. - skończyła jeszcze milej i po raz kolejny zrobiło mi się niedobrze.
Zastanawiałem się, czy ta cała Kylie zdawała sobie sprawę z tego, że ojciec porzuci ją zapewne za jakiś tydzień, maksymalnie dwa. A może była z nim tylko dla pieniędzy? Cóż za pytanie, oczywiście, że tak. Korzystaj z jego karty, póki możesz, mała.
Nastała trochę niezręczna cisza.
- Kylie pomieszka z nami.. jak na razie. - gdybym miał coś w ustach wyplułbym to na jego twarz, ale niestety w tej sytuacji pozostało mi skrzywienie się. Nie powiedziałem już nic, tylko szybko poszedłem na górę.
Za plecami usłyszałem głosy tej dwójki:
- Wszystko w porządku, naprawdę, chłopak jest po prostu w szoku.. - mówiła kobieta.
W szoku? No nie wiem.


* Caroline's pov *


Tego dnia obudziły mnie promienie słońca przedostające się przez rolety do mojego pokoju. Poranek zaczął się szczęśliwie. Z kuchni unosił się charakterystyczny zapach czarnej kawy.
Prawie zleciłam ze schodów, chcąc jak najszybciej znaleźć się w ramionach mojej opiekunki. Zastałam ją przy stole w kuchni, zaczytaną przy porannej gazecie.
- Ciocia! - pisnęłam, rzucając się w jej stronę.
- Hej, Caroline. - odwzajemniła uścisk.
Usiadłam naprzeciwko i rozpoczęłam rozmowę o jej pracy. Pytałam co działo się przez ten czas, co właściwie mało mnie interesowało, ale chciałam, żeby ciocia czuła się doceniona i potrzebna. Po kilku minutach przybrała poważniejszy wyraz twarzy.
- Jednak jednego nadal nie wiem, Caroline. Czemu nie jesteś w tej chwili w szkole?
Przełknęłam głośno ślinę i na sekundę przestałam oddychać. Wystarczyło te kilka słów, by moje złe samopoczucie powróciło.
- Ja.. - zaczęłam dziwnie gestykulować, przez co ciocia zmarszczyła brwi. - Naprawdę źle się czuję. - było mi sucho w ustach. Zamrugałam kilkakrotnie.
- Kiedy ostatnio byłaś w szkole?
- W tamtym tygodniu. - odparłam cicho i z powrotem podniosłam wzrok na jej twarz. Jej rysy złagodniały, co wydało mi się szokujące w związku z tym, co jej przed chwilą powiedziałam. - Ale wrócę tam.. w poniedziałek. - wymruczałam.
Kobieta pokiwała tylko głową i wróciła do lektury gazety.
Dlaczego o nic nie pytała?

Cały dzień chodziłam po domu wyzuta z życia. Co chwila patrzyłam na zegarek pełna nadziei.
Z każdą godziną mi jej ubywało. Wychodziło na to, że Harry dał sobie ze mną spokój.
Zostawił mnie.

Dopiero wieczorem zdałam sobie sprawę z tego, że wcale mu się nie dziwię. Nie mogłam mu nic zaoferować, jedynie rzucałam w jego stronę obelżywe słowa, kazałam mu się wynosić.
Więc to zrobił.

Przed snem płakałam do poduszki.


* Harry's pov *


Dziwnie było mi wrócić do szkoły. Te wszystkie fałszywe twarze otaczające mnie z każdej strony.
Na widok Loui'ego chciało mi się wymiotować.
Beth obrzydzała mnie swoim egoizmem.
Zayn wydawał mi się być kompletnym kretynem owiniętym wokół jej palca.
Liam dzieckiem, które o niczym nie miało pojęcia i najchętniej pewnie by się mnie pozbył.
Natomiast Niall'a nie mogłem znaleźć cały dzień. Szukałem nawet Angie, jednak jej również nie było w szkole. Co do cholery?






Witam…
Z góry przepraszam za wieeelkieeee opóźnienie, spowodowane brakiem mojego czasu. Ale pewnie nie chcecie o tym słuchać, więc nie będę się wywodzić na takie tematy, bo wiem, że niektórych one bardzo irytują..
Byłam w tym tygodniu w Londynie z wycieczką szkolną, było absolutnie niesamowicie:) Tak tylko mówię, bo chcę się tym z wami podzielić.
A! I jest jeszcze jedna rzecz.. nie mówiłam chyba jeszcze o tym na blogu, trzymałam to na sam koniec.. mianowicie..
ZA 7 DNI BĘDĘ NA WWAT W LONDYNIE NA WEMBLEY'U BSDIBCDSIKN to będzie najpiękniejszy dzień mojego życia, ale już się zamykam, bo wiem, że to również może wam się nie podobać.
To by było na tyle:) Dajcie znać jak wam się podobało w komentarzach, a na pewno będę miała więcej motywacji niż przy tym rozdziale, uh.

Kocham was xo

10 komentarzy:

  1. rozdział świetny! <3 aaaaaa szczerze ci zazdroszczę xdd jedziesz tam jdckodxvgyjnbfgsxvhhknb
    kocham cię też <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję!:) no taak będzie najlepiej ksdckdjsdjsb
      x

      Usuń
  2. Ale ci zazdroszczę!! :O A co do rozdziału jest niesamowity i mam nadzieję, że jednak po między Hazzą, a Car znowu będzie dobrze ;) Jak znajdziesz chwile to zapraszam do mnie, bo dawno cię nie było ;* http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com
    P.S : Udanego koncertu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo jak to będzie z Car i Harry'm:( oboje są 'bipolarni' (stwierdzenie pożyczone od Re)
      Ogólnie to ich zachowanie jest uzasadnione ich zjebaną psychą XD hah

      Usuń
  3. dzień dobry
    z racji tego, że przeżywam właśnie najgorsze dni mojego życia
    :-------)
    przyszłam tu, żeby skomentować heriego kucharza i parę innych spraw
    zacznijmy do dżogurtu z karamelem
    no więc idk jak to sobie wyobrażam ale ja to widze dość zjebanie jezeli chodzi o harryego skill gotowania i wgle to takie zabawne XDDDD przygotowywanie karmelu 4 life elo
    w ogóle to bardzo mi się podobało pierwsze zdanie, to o bananie
    Bo kurwa czytam to z 3 raz i nadal na początku moj mozg kreuje obraz a) Hazzy jedzacego tego jebanego banana b) jego miejacego tego banana przyklejonego do tego jego sloskiego buziaczka
    (((COOOOO MIII JEEEESSSS NEED HEEEEELPPP)))
    um ogółem
    ogółem to znowu troche wkurza mnie bipolarna Caroline, która nie za bardzo wie co zrobic ze swoim miłosnym życiem
    no kurde wzieli by sie z Harrym już polubili i było by tak aww aww *kawaii*
    bo ale oki doki to twoja sprawa jak z tym ruszysz
    Aczkolwiek postęp w relacjach harroline widać*kawaii again*
    Ale naszej sexi blondi płaczącej di poduszki to mi szkoda akurat :(
    I tęsknie za Lou, i za całą tą zgrają ej

    no ogółem rozdział cudeńko cnie <3

    chyba jednak nie zdobędę się na słowo odnoście MUZYCZNEGO EVENTU, bo łzy mi się na dziś skończyły

    (przepraszam)

    ~your true fan number one 4ever xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała scena z jogurtem i karmelem obmyślana była przeze mnie przez jakieś dwie godziny haha to skomplikowane
      *tak, banan*
      No ale weź zrozum Car:( ma pęknięte serce (na pół iksde) i dlatego ma takie huśtawki, może KIEDYŚ jej przejdzie eh
      x

      Usuń
  4. Świetny blog, mam nadzieję, że nadal będziesz si e rozwijać w takim szybkim tępię, bo widać, że masz dryg do pisania, kochana.
    Anabell
    http://escape-from-loneliness-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję!:) następny rozdział w przygotowaniach.
      oh to bardzo miłe
      x

      Usuń
  5. kiedy następny? :D
    http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń