- Hej, Car. - rzucił Louis. Zbliżył się szybko i naparł mocno swoimi wargami na moje. Odsunął się po chwili, gdy zorientował się, że brunetka przygląda się nam ze zniecierpliwieniem.
- W takim razie zgaduję, że widzimy się jutro? - spojrzała na mnie porozumiewawczo i uścisnęła na pożegnanie. Podobnie postąpiła z Loui'm i już po chwili odeszła, biorąc Zayn'a za rękę.
- Myślałem, że mieliśmy razem iść na miasto. - zaczął Lou, patrząc się na mnie z zaciekawieniem. Spuściłam oczy na kurtkę i zapięłam ją do połowy.
- Chciałam Cię zabrać w jedno miejsce. - uśmiechnęłam się słabo. Chłopak zmarszczył brwi i splótł nasze palce.
- Gdzie?
Nerwowo rozejrzałam się po okolicy.
- Na cmentarz? - wyszeptałam. Brunet nadal wydawał się być niedoinformowany. - Do moich rodziców?
- Oh. - westchnął. Potarł kciukiem zewnętrzną część mojej dłoni i przyciągnął mnie do uścisku. Zatopiłam twarz w materiale jego bluzy. Delikatnie przycisnął usta do moich włosów. Odsunęłam się po dłuższej chwili i uśmiechnęłam o wiele szerzej. Wyciągnęłam w jego stronę dłoń, którą z chęcią przyjął. Roześmiałam się szczerze. To chyba pierwszy raz, gdy ja gdzieś go zaciągnę.
Cóż, to cmentarz. To trochę mówi o charakterze naszego związku.
- Na ulicy Harrow, to niedaleko, więc się przejdziemy. - zakomunikowałam cicho. Przez resztę drogi żadne z nas się nie odezwało. Było trochę niezręcznie, ale nie potrafiłam nic z tym zrobić.
Grzecznie przywitałam się z Pepper. Wybrałam fioletowy bukiecik tulipanów. Jakoś pasowało do mojego nastroju. Louis momentalnie wyciągnął pieniądze i zapłacił. Przypatrywałam się mu z zaciekawieniem. Staruszka również wydawała się być lekko zaskoczona. Wiedziała, że nikogo tu nie przyprowadzałam, dlatego cały czas mierzyła mojego chłopaka wzrokiem. Na odchodne posłałam jej ciepły uśmiech. Z przyzwyczajenia zaczęłam przeciskać się przez wąskie dróżki między grobami, aż w końcu dotarłam na miejsce. Co zaskakujące, uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Louis stanął obok mnie i rozchylił lekko usta. Przytuliłam się do jego boku. Po niecałej minucie milczenia, ruszyłam się, by wstawić cięte kwiaty do wazonika, który stał już na marmurze. Przykucnęłam przy mogile, lecz po chwili całkowicie rozluźniłam się i usiadłam na trawie. Poklepałam zachęcająco miejsce obok siebie.
- Dziękuję, Car. - przeniosłam na niego swój wzrok. - Za to, że mnie tu przyprowadziłaś. Wiem, że to nie takie łatwe.
Ścisnęłam mocniej jego dłoń i cmoknęłam go lekko w usta. Zamrugał kilkakrotnie oczami. Odwzajemnił uśmiech.
* Harry's pov *
- Nie życzę sobie, żebyś tak się do mnie odzywał! - wydarł się po raz kolejny z rzędu. Przewróciłem oczami i pociągnąłem kolejny łyk wody.
Ku zaskoczeniu mojego ojca, po chwili był cały mokry.
- Nie mogę w to uwierzyć. - wysyczał.
- Że co? Że właśnie na Ciebie splunąłem? - podniosłem jedną brew, ponownie podnosząc do ust butelkę. Odruchowo odsunął się na bezpieczną odległość. Bawi mnie coraz bardziej.
- Zawsze byłeś kapryśny, ale.. - gdy przytoczył to określenie, prychnąłem. Nie jestem babą. - nigdy nie zachowywałeś się aż tak nieznośnie. Jesteś tylko gówniarzem, pamiętaj. - splunął.
- Oh tak? - roześmiałem się. Ojciec odwrócił głowę w moją stronę i napiął mięśnie. - Jesteś pewien, że masz prawo tak mówić? - obniżyłem ton głosu.
W tym samym momencie jego pięść powędrowała do mojej szczęki. Zostałem praktycznie odrzucony na szafkę, która akurat w tej chwili musiała być otwarta. Potłukłem większość szklanek znajdujących się na półce. Nie. On to zrobił.
Powoli podniosłem się na nogi. Niezliczona ilość rozcięć pokrywała moje lewe ramię. Powietrze wydobyło się ze świstem z jego ust.
- Jesteś totalnym pojebem. - rzuciłem i wyszedłem.
Charakterystyczny dźwięk dzwonka zaczął już powoli doprowadzać mnie do szału. Nie dość, że był niesamowicie irytujący, to w dodatku oznaczał kolejnego klienta. Niechętnie wyszedłem z zaplecza.
Caroline. Znowu?
Zmarszczyłem brwi, gdy również mnie zauważyła. I znowu była z tym dzieckiem.
Podszedłem powoli do kasy i oparłem ciężar ciała o ladę. Przyglądałem się małemu.
- Kto to..? - zapytałem w końcu, gdy moje pomysły się wyczerpały. Dziewczyna przestąpiła z nogi na nogę.
- Eric. Mój podopieczny.
Podniosłem jedną brew.
- Jestem jego opiekunką.. - ciągnęła. - Mieszka niedaleko i widocznie specjalnie upodobał sobie tą piekarnię, więc jesteśmy na siebie skazani. - po chwili dodała - Przykro mi.
Westchnąłem i przewróciłem oczami. Jak ta dziewczyna potrafiła być humorzasta.
- To samo co zwykle? - uśmiechnąłem się pod nosem. Chłopiec podszedł do kasy i położył na blacie siatkę. Caroline pokiwała głową. Nagle zatrzymała się i utkwiła wzrok w jednym punkcie. Podążyłem za jej spojrzeniem.
Moje ramię.
Po kilku dniach od incydentu oczywiście nadal wyraźnie było widać ranki po szkle. W szkole nosiłem bluzy, ale do pracy.. jakoś miałem to wszystko gdzieś. Współpracownicy chyba bali się mnie za bardzo, by zapytać, a klienci tym bardziej nie wtykali nosa w nieswoje sprawy.
- Skąd to? - wyszeptała. Jej głos jakby zadrżał…? Zatrzepotała rzęsami, jakby nie wierząc, w to co widzi. Przełknąłem gulę w gardle. Przejechałem dłonią po porozcinanej skórze i potrząsnąłem głową.
- Już sama dobrze wiesz. - posłałem jej głupi uśmieszek, starając się ukryć prawdę. Rozchyliła usta, przekrzywiła głowę, ale w końcu nic nie powiedziała.
Nabrała się?
Miała smutne oczy. Nie.
* Caroline's pov *
- Jesteś idiotą. - spojrzałam się poważnie chłopakowi w oczy, ale nie mogłam długo powstrzymać rozbawienia. Parsknęłam śmiechem, gdy Louis ułożył usta w podkówkę.
- Ale mnie kochasz? - wyszczerzył się. Pokiwałam energicznie głową. Przyciągnęłam go gwałtownie za sweter i zatopiłam w jego wargach. Brunet uśmiechnął się przez pocałunek, obracając nas w ten sposób, że teraz on przypierał mnie do ściany. Gdy zabrakło nam powietrza, odepchnęłam chłopaka od siebie i ręką wskazałam mikrofalówkę. Westchnął i opuścił ramiona. Jak przegrany podszedł do drzwiczek. Zanim zdążyłam zainterweniować, otworzył je i cały popcorn wysypał się na podłogę.
Schowałam twarz w dłoniach.
- Najpierw w niezrozumiały dla mnie sposób sprawiasz, że torebka z popcornem pęka w mikrofali, a później wysypujesz go na podłogę? - jęknęłam.
- A co niby miałem zrobić? - rzucił w desperacji. Szybkim ruchem otworzyłam szafkę i wyjęłam potrzebne naczynie.
- Miska.
Louis otworzył szeroko usta i pokiwał głową, dopiero teraz pojmując.
Logik.
- Zbierasz to z podłogi, ja poczekam na kanapie.
- Dziewczyno, chcesz jeść popcorn z podłogi?
- Nie narzekaj, to Twoja wina, a nic innego do jedzenia chyba nie mamy. Poza tym jeszcze wczoraj myłam tą podłogę.
Odwróciłam się na pięcie i rzuciłam na kanapę. Zebrałam wszystkie koce i opatuliłam się nimi. Dzisiaj na zewnątrz było bardzo zimno. Zmarzłam.
- Proszę kochanie. - Louis wręczył mi dużą miskę, gdy sam usadawiał się wygodnie na sofie. Położyłam popcorn na jego kolanach i sama wtuliłam się w jego bok. Sięgnęłam tylko po pilot i wreszcie włączyłam odtwarzanie.
- Mogę tylko spytać, co to za film? - odezwał się. Uciszyłam go szybko gromiącym spojrzeniem.
Wybrałam "Szczęściarza". Nie tylko ze względu na uroczy scenariusz, ale też grającego w nim Zac'a Efron'a, który często pojawiał się bez koszulki.
- O nie, nie będziemy tego oglądać. Widzę jak się ślinisz. - prychnął Louis, gdy za pierwszym razem Zac postanowił pozbyć się t-shirt'u. Jęknęłam z niezadowoleniem, gdy wykopał się z koców i podszedł do odtwarzacza dvd.
- Ej!
- Mam lepszy pomysł. - uśmiechnął się chytrze. - Obiecuję, że też będzie romantyczne.. - po chwili dodał ciszej - na swój własny sposób.
Zmarszczyłam brwi, gdy wrócił na swoje miejsce i ponownie objął mnie ramieniem.
- Jesteś dziwny pod każdym względem. - rzuciłam. Louis i tym razem nie wydawał się być urażony. Posłał mi kolejny uśmieszek i wrócił do oglądania. Pokręciłam z dezaprobatą głową i skupiłam się na ekranie telewizora.
"Don Jon". Czy to musiało być aż tak oczywiste?
- Gdzie to niby jest romantyczne? - zaczęłam, wpychając sobie kolejną garść popcornu do buzi.
- Jeszcze zobaczysz. - Lou pochylił się lekko i cmoknął mnie w usta.
Rzeczywiście film okazał się mieć głębsze przesłanie, niż myślałam. Co jakiś czas zerkałam na twarz chłopaka, którą oświetlał tylko obraz z telewizora. Za jednym razem przyłapał mnie na tym. Automatycznie spłonęłam rumieńcem. Louis uśmiechnął się lekko i stanowczym ruchem przyciągnął mnie do siebie. Niespodziewanie pocałował mnie. Dopiero po kilku sekundach oddałam pocałunek. Oplotłam jego szyję dłońmi i zmusiłam do pochylenia się bardziej. Nie wydawał się mieć nic przeciwko temu. Obróciłam się całkowicie przodem do niego. Prawie całe okrycie zsunęło się z kanapy, ale żadne z nas nie poprawiło tego detalu. Film nadal leciał w tle, w jakiś sposób dodając nastroju scenie.
Lou oparł swój ciężar ciała na rękach po obu stronach mojej głowy, gdy powoli położył mnie na oparciu. Temperatura w pokoju gwałtownie wzrosła. Trudno było pomyśleć, że mamy środek jesieni i na zewnątrz wieje silny wiatr. Do głowy wpadła mi myśl, której w innych okolicznościach szybko bym się pozbyła, ale tym razem czułam, że jest inaczej. Że coś się może zdarzyć.
Zdjęłam jedną rękę z karku Loui'ego i przesunęłam ją w dół torsu chłopaka. Wyczułam jak zadrżał pod wpływem mojego dotyku, jednak nie przerwał pocałunku. Szybkim ruchem wsunęłam dłoń pod jego sweter. Napiął mięśnie, odsuwając się lekko.
- Masz bardzo zimne dłonie. - wyszeptał, pocierając swoim nosem o mój. Zachichotałam, jednak nie wysunęłam jej spod materiału. - Caroline. - jęknął błagalnie.
Podniosłam oczy na jego twarz. Oddychał ciężej i przyglądał mi się pytająco. Przygryzłam wargę i pokiwałam lekko głową.
- Jesteś pewna?
- Tak. - uśmiechnęłam się słabo.
Louis wstał gwałtownie, podnosząc mnie. Owinęłam swoje nogi wokół jego talii, gdy on podtrzymywał mnie za uda. Przeniosłam usta na jego szyję. Skierował się na schody, później prosto do mojego pokoju. Jęknął gardłowo, gdy przygryzłam skórę u podstawy jego szyi. Zniecierpliwiony rzucił nas na moje, starannie posłane łóżko. Cóż, takie było.
Sięgnęłam palcami do końca jego, szorstkiego w dotyku swetra. Moim oczom ukazał się jego nagi, opalony tors. Nawilżyłam językiem usta. W tej samej chwili Lou ściągnął ze mnie bluzkę.
Próbowałam odwrócić swoją uwagę od dziwnego uczucia przebywania w towarzystwie chłopaka w samym staniku, więc ponownie przyciągnęłam go za kark, całując mocniej.
Moje dłonie szybko powędrowały do rozporka jego spodni. Rozpięłam zamek z niemałą trudnością, co spotkało się z małym uśmiechem na ustach Loui'ego.
Sam już postanowił zsunąć swoje spodnie, szybko zrzucając je z kostek. Ponownie wrócił do poziomu mojej twarzy, zatapiając swoje usta w moich. Złapał mnie silnymi dłońmi za biodra i wsunął palce za materiał spodni. Zatrzepotałam rzęsami nerwowo, jednak nie odsunęłam się. Drżącymi dłońmi rozpięłam własny rozporek jeans'ów. Podniosłam pupę z materaca, by Lou mógł do końca ściągnąć je z moich nóg.
Gdy zostaliśmy w samej bieliźnie, zaczął torturować mnie pocałunkami. Pozostawiał mokre ślady na brzuchu, przenosząc się coraz wyżej, aż wreszcie dotknął moich ust.
Pociągnęłam mocno za jego poburzone włosy.
Kaboom, koniec jak na ten rozdział. :) Wiem, dużo tego wszystkiego, pogmatwane to, ale mam nadzieję, że właśnie takie wam się spodoba.
Podziękowania dla Pezzy, dzięki której dodałam właśnie teraz ten rozdział.
Pomimo hejtów, chyba nadal pozostaniemy przy tym, że umiem konstruować zdania.
Kwestia 'Haz + piekarnia' - przykro mi, alę nie mogłam się powtrzymać :) do żadnego innego miejsca Harry nie pasuje tak jak do piekarni, no i wiadomo - wygląda hot w fartuszku hahaha.
I zgadzam się, Car to typowa królewna, taka sytuacja i już :)
Dajcie znać o waszym zdaniu w komentarzach.
Jeżeli chcesz być informowany, podaj swój username z twittera w komentarzu, a tam chętnie będę Cię powiadamiać o każdym nowo dodanym rozdziale. :)
No to pis joł, kocham was, do następnego x
Wspanialyyy!! :)
OdpowiedzUsuńAwww i ten Louis. :)))
@luvmyniallers
ojaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa w takim momencie?! mam nadzieję ze w następnym będzie rozwinięcie sceny xd
OdpowiedzUsuńAhhh kochanie to genialny rozdział! Taki djgjskkvhdjgjs bd *.* wiem, że to dużo nie mówi, ale właśnie taki jest, idealny, przynajmniej dla mnie *.* dibrze wiesz, że kocham Car i Lou, dlatego dla mnie ten rozdział był tak świetnyyy :D już nie mogę się doczekać kolejnego! :D
OdpowiedzUsuń@LiamHero_171
HEJ!! :D Mi osobiście rozdział bardzo się podoba! Ja mam nadzieję, że o mnie nie zapomniałaś :( :P
OdpowiedzUsuńhttp://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com
Kocham Cię <3 Czekam na następny rozdział!
Omg!!!!! To bylo genialne !!!! Nie moge sie doczekac nexta ;)
OdpowiedzUsuńJaki cudowny *-*
OdpowiedzUsuńŻałuję, że dopiero tutaj weszłam.
--------
Gdybyś znalazła czas i chęci to zapraszam do siebie: http://theforbiddenlove-fanfiction-louis.blogspot.com/
Życzę weny xx
Hej! Super rozdział!!! Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest MEGA! Nie mogę się doczekać nexta !! :D
OdpowiedzUsuńHej! To jeszcze raz ja :) Dziękuję, że skomentowałaś, bo po prostu nie wiedziałam czy jeszcze czytasz ;)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :** Czekam na nexta!
CUDO *.* Czekam niecierpliwie na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńCudownie! <3 kocham to jak piszesz ! :))
OdpowiedzUsuńhttp://loveme-chooseme.blogspot.com/ zapraszam do mnie, powróciłam ! :D
NIE MAM SŁÓW BY TO OPISAĆ JAK NIESAMOWITY JEST :D !!!!!
OdpowiedzUsuńBOMBOWY rozdział!!!! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńSuper! :D
OdpowiedzUsuńTĘPA KRÓWKO PRZYPOMINAJ MI JAK NIE KOMENTUJE BO POTEM MAM POCZUCIE WINY, ŻE POD JEDNYM Z ROZDZIAŁÓW NIE MA MOJEGO ZAJEBISTEGO KOMENTARZA :(((
OdpowiedzUsuń