niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 17

Zaciągnąłem się powietrzem i ruszyłem do przodu. Coś we mnie pękło, tego było za dużo. Para była za bardzo zajęta sobą, by zauważyć moją obecność. Dlatego poklepałem Loui'ego po ramieniu, by zwrócić na siebie ich uwagę. Gdy oderwali się od siebie zaskoczeni, przybrałem najbardziej fałszywy uśmiech, jaki mi się wtedy udał.
- Harry? - zaczął Lou. No tak, zapomniałem się odezwać.
- No brawo, stary. Wygrałeś, zakład się już chyba skończył, to jak? Idziemy może na jakąś prawdziwą imprezę? - podniosłem jedną brew, udając wyluzowanego. Mina Caroline mówiła sama za siebie. - No w końcu dawno na żadnej nie byliśmy, trzeba to nadrobić. - ponownie poklepałem kumpla po ramieniu.
- Harry.. - wysyczał Louis. Oh, wreszcie załapał. Wzrok dziewczyny wędrował w kółko z mojej na jego twarz. Naprawdę nie wiedziała zupełnie nic? 
- Lou, o co chodzi? - wreszcie się odezwała. 
Teraz zabawa się zaczyna. Chłopak spojrzał się na mnie wyczekująco, ale ja nie zamierzałem odchodzić. Nie teraz. 
- Car, to nie tak.. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. - wykrztusił. 
- Powiedz o co chodzi! - nerwowo przeczesała włosy dłonią.
- No dalej! - ponaglałem. Uśmiechałem się szeroko, cieszyłem się na samą wizję zrywającej pary.
- Zamknij się, debilu. - zreflektował się Louis, gromiąc mnie wzrokiem. Spojrzał się ponownie na dziewczynę i ujął jej dłoń między swoje. - Posłuchaj, kochanie. Na początku roku.. - przełknął głośno ślinę. - Harry założył się ze mną, że będzie Cię miał już na tym balu. Ja utrzymywałem, że mu się nie uda. - nerwowo przygryzł wargę, przybliżając się jeszcze bardziej do blondynki. Ku mojemu zdziwieniu nic z tym nie zrobiła.
- I to wszystko? - Caroline prawie zadławiła się łzami. No to w końcu jak jest? Ruszyło ją to czy nie?
- Tak. - odpowiedział na wydechu. Dziewczyna przeniosła pytająco wzrok na mnie.
- No niby tak. - pokiwałem automatycznie głową.
Blondynka wytarła mokre policzki i uśmiechnęła się lekko.
Co?!
- Okej. - wzruszyła ramionami.
- Naprawdę? Wszystko w porządku? - Louis objął ją w talii.
- Tak. - wykrztusiła. - Myślałam, że to coś gorszego. - pokiwała zrezygnowana głową. - Też od początku nie byłam z Tobą szczera, Lou. Ale to nie ma znaczenia teraz. - ujęła jego twarz w swoje drobne dłonie. Chłopak uśmiechnął się szeroko i pokiwał energicznie głową. Pocałował ją czule w czoło.
Wtedy coś we mnie pękło. Jednak nie było to uczucie, które mogłem porównać z tym sprzed chwili. Nie chodziło już o żal, ale o złość.



* Caroline's pov *



- Jesteście słodcy do porzygu. - splunął Harry. Zatrzepotałam rzęsami. Okej, z czymś takim jeszcze się nie spotkałam.
- Myślę, że powinieneś sobie pójść. - wysyczał Louis. Widać, że miał go już wyraźnie dość. Nie dziwię się. Chłopak już tyle razy próbował zniszczyć nasz związek i tym razem prawie mu się udało.
Jednak Styles kontynuował jakby wcale nie słyszał kumpla:
- O co w tym wszystkim chodzi? - wymachiwał rękoma w powietrzu. - Miłość. - rzucił z pogardą. - Nie istnieje, słyszysz, kurwa? - tym razem rzucił się w moją stronę. Lou zasłonił mnie sukcesywnie ciałem, dzięki czemu nie musiałam spotykać się z odrazą w oczach Harry'ego. Zachowywał się jakby był w obłędzie. - Chce Cię tylko zaliczyć, nic innego się nie liczy! - wrzasnął na tyle głośno, że byłam pewna, iż każdy na dyskotece akurat to zdanie usłyszał. No super.
Louis momentalnie rzucił się na chłopaka, okładając go z każdej strony pięściami. Poczułam, że moje policzki znowu robią się mokre od łez. Nie mogłam zliczyć ile razy bili się już ze względu na mnie.
Czułam się z tym źle.
Tommo wykrzykiwał w jego stronę obelgi, ale też próbował udowodnić mu, że to nieprawda. Że mnie kocha.
Bo kocha. Tak?
Harry wykorzystał moment zdezorientowania mojego chłopaka. W momencie gdy odwrócił na chwilę głowę, zaskoczony moim coraz głośniejszym płaczem, lokowaty zsunął go z siebie i szybko podniósł na nogi. Przyparł go wysoko do kolumny, tym samym przyduszając.
Właśnie wtedy zrozumiałam, że muszę coś zrobić, bo to się źle skończy.
Wokół nas uzbierała się spora grupka gapiów. Jak to zwykle. Bójka nie mogła obejść się bez widowni.
Sama siebie zaskoczyłam, gdy z mojej krtani wydarł się dziwny jęk:
- Harry!
Nie podziałało. On był zanurzony w swoim świecie. Musiałam działać bardziej radykalnie.
Pociągnęłam mocno za jego prawe ramię i wreszcie zyskałam ułamek jego uwagi. Otworzył lekko usta i przeniósł na mnie wzrok. Odciągnęłam go od chłopaka, używając całej mojej siły. Inaczej nawet by nie drgnął.
Nadal miał zaciśnięte pięści, które teraz opuścił po bokach swojego ciała.
- Harry, przestań. Nie możesz. - krztusiłam się słowami. Pocierałam palcami jego policzki, przybliżając go do siebie.
Był zaskoczony.
Potrząsnął nerwowo głową i jakby oprzytomniał. Rozluźnił napięte mięśnie. Odetchnął głębiej i niespodziewanie oparł swoje czoło o moje.
Teraz to ja byłam zaskoczona.
Louis wreszcie podniósł się z ziemi i w jednej chwili doskoczył do nas, odciągając mnie na sporą odległość od Harry'ego. Wziął mnie za rękę i mocno pociągnął w stronę samochodu. Spojrzałam się na niego ostatni raz przez ramię. Zielonooki stał po środku zamieszania zdezorientowany, w bezbronnej postawie. Przełknęłam gulę w gardle i przytuliłam się do ciepłego ramienia Loui'ego.


- Dziękuję Louis, było cudownie. - ścisnęłam mocniej jego dłoń, gdy żegnaliśmy się pod moim domem. - Również za to, że wstawiłeś się za mną.
Brunet uśmiechnął się lekko.
- To ja dziękuję, Car. Kocham Cię. - moje wszelkie wątpliwości rozwiały się, gdy przyciągnął mnie stanowczo do siebie i pocałował namiętnie. Zanim zdążyłam się zorientować, chłopak odsunął się już ode mnie i podreptał do samochodu. Odwrócił się tylko na chwilę do mnie, posyłając ciepły uśmiech i odjechał. Nadal stojąc na zewnątrz, wystawiona na zimny wiatr, odezwałam się:
- Też Cię kocham.



Zatopiłam głowę w poduszce, gdy usłyszałam nieznośne odgłosy dochodzące z kuchni. Dzisiaj szkoła?
Cynamonowy zapach podrażnił lekko mój węch, więc naciągnęłam na siebie jeszcze większy skrawek kołdry. Co jest?
Na korytarzu usłyszałam kroki. Zmarszczyłam nos, próbując odgonić od siebie dziwne myśli, które zakłócały mój płytki sen.
Ciche skrzypnięcie drzwi. Uh, niech ktoś je naoliwi.
- Caroline.. - znajomy głos skutecznie wyrwał mnie z tego dziwnego stanu. Otworzyłam szeroko oczy, gdy ujrzałam pochyloną nad sobą ciocię z tortem w rękach.
- Ciocia! - pisnęłam i przytuliłam się do opiekunki.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie!
Zmarszczyłam zdezorientowana brwi. Kobieta pokiwała rozbawiona głową.
- Twoje urodziny! - wcisnęła mi prawie pod twarz ciasto, które mocno pachniało cynamonem. Aha.
Chwila, co?
- Ojej, zapomniałam. - złapałam się za głowę. Z tego wszystkiego zupełnie się nie przygotowałam. Nie zaprosiłam żadnych gości na imprezę, ba, w ogóle jej nie planowałam. No i co teraz?
Teraz trudno. Obejdzie się bez balangi.
Po ubraniu się zeszłam szybko na dół. Tort na śniadanie, taka nasza mała tradycja z ciocią.
- Jak Ci smakuje? - zapytała się, gdy nakładałam sobie już trzecią porcję.
- Jak widzisz. - roześmiałam się. - Przepyszny, dziękuję.
Gdy godzina odjazdu mojego autobusu niebezpiecznie nadciągała, pożegnałam się z ciocią i ruszyłam na przystanek z perspektywą dwóch wersji tego dnia.
Odjazd albo totalna klapa.





Yay, no hej kochani :) Jak widzicie, rozdział może i krótszy od poprzedniego, ale mam wrażenie, że fajniejszy. No chyba.
Udało wam się! 16 komentarzy pod poprzednim postem. Hahahaha wykminiłam Cię anonimku i wiem, że jesteś jedną osobą, aleee czy to musi oznaczać coś złego? W sumie to dla mnie znak, że komuś naprawdę zależy na następnym rozdziale na tyle, żeby wchodzić co jakiś czas i zostawiać krótki komentarz, które dobije do oczekiwanej przeze mnie liczby :) to urocze, dziękuję <3
Dajcie znać, jak wam się podobało, bo to ważne! Komentarze motywują x


Jeżeli chcesz być informowany, dodaj ten blog do obserwowanych na bloggerze
Lub
W komentarzu zostaw swój username z twittera, a tam chętnie będę Cię informować!


Dziękuję za wszystko skarby, ilysm.
xx



19 komentarzy:

  1. przecudowny! *-* czekam aż Car odejdzie do harrego ! wiem to niesprawiedliwe w stosunku do louisa ale z harrym byliby idealna parą <3 kocham Cię!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział! :D szkoda tylko mi Hazzusia :P mam prośbę zrobiła byś jeszcze jeden rozdział podobny do 3? Taki, z Hazzą i jego problemami no i z Car?
    I jeszcze jedna prośba - odwiedzisz? :
    http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oh to chyba taka pierwsza prośba co do rozdziału, która jest bardziej sprecyzowana :) postaram się dla ciebie, coś takiego napisać w najbliższym czasie!
      bloga oczywiscie odwiedzę, tylko gdy znajdę wolny czas x

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Mraaaallll!! To jest zajebisteee!! :* abxjschjxjshhsghghsjsk. Kochaaaam tooo!!! :D i ten zazdrosny Louehh! :))
    A Hazz to taki czlowieczek ktory leci na dziewczyne Louehhaa i to jest kurwa mac gahhhhh. Poprostu podoba mi sie w tym opowiadanku Hazz jak Loueeh. <3
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  4. dobra a więc na początek wręczam ci odznake sherlock'a bo tak mi się podoba zdanie "wykminiłam cię anonimku" hahaha
    No dobra a teraz tak:
    Wytyfyty weź wgle co? Harry mi połamał serduszko bo tak chciał to wszystko rozwalić :c a ja uwielbiam Car z Lou i w sumie jakby (przypuszczenie żeby nie spojlerować huehue) ze sobą zerwali to w sumie bym przeżyła, ale jak tak ma się to dziać to, aż mi się płakać chce!
    Po drugie: krótko (mały minusik) ale treściwie i ciekawie i cushamshslsjsk (kolosalny plusik)
    Po czy (czytaj. trzy) wątek z urodzinami mnie troszkę rozbawił, bo teraz biedna Car będzie musiała balować, opiekować się jakimś dzieckiem, realizować projekt z Harrym i jeszcze kurna żyć :D
    Tak więc ten tego bsjshsjsh świetnie papwo x

    Czekam na jakiegoś Niall'a i Angie cicho fangirlując

    ~ twój ołejs fan namberł łan xx

    OdpowiedzUsuń
  5. jaaaaa pierdole Harry musiał się nieźle najebać albo po prostu jest nienormalny co też jest możliwe <3
    ogólnie nwm co tam się szalonego wydarzyło jak Car ratowała Lou ale wole nie wnikać i mam nadzieje że dotknęli się tylko czołami tak!?!?!?!?!
    hahahah no i jest nastrój grozy jak Kilińska nauczyła! + romantycznie prawie jak w romantyzmie mrrrrr
    i zdecydowanie zgodze się z Lou ON WCALE NIE CHCE JEJ TYLKO ZALICZYĆ!

    PS chyba się napracowałaś... ale mam nadzieje że następny będzie lepszy <333
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne!!!! Nie mogę doczekać się następnego:))

    Zapraszam do mnie
    http://mystory-imigation.blogspot.com/
    I na mój drugi blog:
    http://my-hatred-deepenslove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam komentarza, ale za dużo się ostatnio działo! Dobra, ale to nieważne, coś o rozdziale teraz, a więc: gshfgshdghsdfhsdjhskrs *.* Poważnie. Już myślałam, że będzie jak zawsze, że się pokłócą, o zakład chłopaka itd. Ale nie, cieszę się, że Caroline to bohaterka inna niż wszystkie, uwielbiam i ją i Lou, oby się nie rozstali <3
    @LiamHero_171

    OdpowiedzUsuń
  8. To opowiadanie jest cu-do-wne!!! <3
    @1Directiooooner

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciągle tu jestem :* Podoba mi się , nie przestawaj pisać!

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG!!!!! Nie mogę!! Hazza jest najlepszy! :D kiedy następny rozdział?
    P.S : Sorki, że tak późno piszę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodam rozdział, gdy licznik komentarzy dobije do 15 :)
      x

      Usuń
  11. Głupia idiotko dawaj rozdział przyjmując, że ten komentarz napisał Czareg Jóźwik, grrr x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteś debilką, ale Cię kocham
      x

      Usuń
    2. hahahaha właśnie zgadzam się z Perrie dodawaj już ten rozdział! :D :**
      A tak w ogóle to od kiedy wy się znacie? Bo jak na was 'patrze' to mam wrażenie, ze jesteście takimi najlepszymi przyjaciółkami od dziecka :P

      Usuń
    3. okej, okej, za chwilę dodaję! x hahaha
      znamy się od 8 lat, ale Pezz mówi, że więcej, tyle że ja jej nie pamiętam z przedszkola *bk*
      x

      Usuń
    4. bo jesteś głupia i tyle x
      ps
      ja tam byłam w tym przedszkolu!

      Usuń