niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 16

Westchnęłam głębiej, gdy opuściłam ciężkie torby na podłogę w domu. Przeszukałam wszystkie na kolanach, ale nie mogłam znaleźć rachunku.
Louis go pewnie zabrał. Super. Zapłacił za moją sukienkę, więc chciałam wiedzieć ile mu oddać, bo nie dał mi jak na razie nawet wyjąć portfela.
Skąd ma kasę na mnie skoro sam siedzi po uszy w długach?! Wkurzało mnie to, musiałam z nim o tym porozmawiać.
Zdjęłam kurtkę i buty, i poszłam odruchowo do kuchni. Pod stopami poczułam ciepło kafelków. Jak dobrze jest mieć ogrzewanie w podłodze.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Niepokojący stosik talerzy i sztućców leżał w zlewie. Zebrałam włosy gumką i zabrałam się za zmywanie. Cioci nie było od dłuższego czasu, dlatego przestałam zwracać na to uwagę. Miała przyjechać tuż przed balem.
Nagle mój telefon zabrzęczał w tylnej kieszeni moich spodni. Wytarłam pospiesznie ręce w ścierkę i wyjęłam smartfona. Na wyświetlaczu widniała nazwa dzwoniącego. 'Ciocia :)'. Uśmiechnęłam się i odebrałam. Już po kilku chwilach czułam, że w przeciwieństwie do mnie, była w złym nastroju.
- Hej, kochanie. Jak sobie radzisz? - zapytała z troską. Czuła się winna?
- Dobrze. - odpowiedziałam krótko i oparłam się dołem pleców o blat. - Coś się stało?
- Tak.. bo widzisz.. Nie zdążę przyjechać w sobotę.
Oh.
- No.. okej, nic się nie stało. - tak naprawdę już czułam łzy w kącikach oczu. Szybko je otarłam, jakby ktoś miał je zobaczyć.
Ale nikogo nie było w domu.



Przeglądałam w zniecierpliwieniu internet. Ostatnio dużo myślałam o tym, jak mogę pomóc Loui'emu. I wymyśliłam.
Problem tkwił w tym, że nie mogłam znaleźć nikogo w mojej okolicy, kto poszukiwałby akurat opiekunki do dzieci. Pocieszałam się tym, że początki są zawsze najtrudniejsze. Gdybym znalazła chociaż jednego zainteresowanego, poszło by z górki.
Przygryzłam mocniej dolną wargę. Możliwe, że tym razem się uda. Zacisnęłam mocniej oczy i odetchnęłam głębiej.
Zawsze lubiłam dzieci i.. w ten sposób coś bym zarobiła. Było warto.
- Dzień dobry. - pisnęłam do słuchawki. Kurczę, nie tak miało wyjść.
- Jannet Ellis po tej stronie, słucham?
- Um, zobaczyłam pani ogłoszenie w internecie na temat opiekunki.. - zaczęłam coraz pewniej.



Zacieśniłam ucisk na pasku mojej torebki, gdy nacisnęłam dzwonek do drzwi posiadłości. Kobieta chciała spotkać się praktycznie w tej chwili. Miała ze mną porozmawiać na temat warunków i zobaczyć jak początkowo sobie radzę na jej oczach. I ewentualnie mnie 'zatrudnić'.
Wypuściłam z ust mały kłębek pary, gdy ktoś otworzył mi furtkę. Robiło się coraz zimniej, a było późno.
Dom nie różnił się dużo od mojego własnego. Może był trochę mniejszy, ale również dało się wyczuć tą znajomą aurę bezpieczeństwa. Zaledwie przeszłam kilka kroków po wybrukowanej ścieżce, drzwi frontowe otworzyły się z rozmachem. Stała w nich kobieta, na oko po 40-ce, ubrana w biurowy strój, z dużą ilością czerwone szminki na ustach i rozwianymi, farbowanymi na czekoladowo włosami. Trochę nie pasowało.
- Dzień dobry. - powiedziałam głośno.
- Tak, dzień dobry. - uśmiechnęła się ciepło, co momentalnie odjęło jej kilka lat. - Wejdź proszę. - odsunęła się na bok. Weszłam powoli, a ona zatrzasnęła za mną szybko drzwi. - Zimno jest na dworze. - wytłumaczyła się. Pokiwałam głową i zdjęłam z siebie odzienie. - Herbaty? Kawy?
- Herbatę poproszę. - odwzajemniłam uśmiech. Zaplotłam nerwowo palce przed sobą i czekałam, aż pani Ellis zaprowadzi mnie do salonu.
Czy gdziekolwiek miałyśmy rozmawiać.
Jak przewidywałam, brunetka wróciła do mnie z kubkami ciepłego napoju i poprowadziła kilka pokoi dalej. Otworzyła drzwi łokciem i postawiła szklanki na drewnianej ławie pośrodku. Naprzeciwko niej stała skórzana kanapa. Przy drugiej ścianie na szafce stał plazmowy telewizor. Prostopadła ściana została wyburzona i zastąpiona całkowicie szkłem. Pomieszczenie nie było za duże, ale to zdecydowanie optycznie je powiększało. Kobieta usiadła i skinęła głową, bym postąpiła podobnie. Trochę niezręcznie usadowiłam się obok niej. Przecież właściwie nie znałam tej kobiety.
Pani Ellis rozpoczęła wymieniać wszystkie warunki, które muszę spełnić oraz kiedy właściwie miałabym się zajmować jej dzieckiem. Minusem tej pracy było jedynie to, że kobieta często potrzebowała pomocy nagle i bez uprzedzenia. Musiałam to jakoś przełknąć.
Zaznaczyła również, że mogę zabierać jej syna do swojego domu, jeżeli tak wolę. Byle na czas odstawiałabym go tu z powrotem. Czasami mogło nie być jej godzinami, ale tego się akurat spodziewałam.
Gdy powiedziała, ile początkowo, by mi płaciła, zachłysnęłam się powietrzem. 5 funtów za godzinę to spora suma. Jak dla mnie. Dzięki temu zyskałam jeszcze więcej chęci do roboty. Do końca jej monologu, uśmiechałam się przyjaźnie.
Brunetka wydała mi się bardzo sympatyczna, wyrozumiała, ale pragnęła by jej synem, zajmował się ktoś odpowiedzialny. Rozumiałam to i byłam mu to w stanie zapewnić.
- Choć, przedstawię Cię. - ścisnęła pokrzepiająco moją dłoń i wstała, by po chwili udać się do pokoju obok. Cichutko podążyłam za nią. Nacisnęła klamkę i po chwili odchyliła drewnianą powłokę.
- Eric, patrz kto przyszedł. - przeniosłam wzrok na czterolatka, skulonego na łóżku. Na dźwięk słów jego mamy, odwrócił się szybko zaciekawiony. - To Twoja nowa opiekunka. - pani Ellis uklękła przy nim i wskazała na mnie dłonią. Uśmiechnęłam się ciepło i przykucnęłam obok.
- Hej Eric, miło Cię poznać. Jestem Caroline. - jego mała dłoń uścisnęła lekko moją. - Ale możesz mówić mi Car.
- Cześć. - odpowiedział i wyszczerzył się. Kobieta odetchnęła z ulgą i odwzajemniła mój uśmiech.
- Jest już późno, więc idź spać. - ucałowała go w czoło i zgasiła światło w pokoju. Wyszłyśmy po cichutku, a ja spojrzałam na nią zszokowana.
- Wiem, że miałaś mi pokazać jak się sprawujesz i tak dalej.. ale chyba tyle mi wystarczy. Eric od razu Cię polubił, może masz to coś. - mrugnęła do mnie. - Poza tym po rozmowie już stwierdziłam, że jesteś wprost idealna dla moich oczekiwań. - oh, to było miłe. Uśmiechnęłam się niezręcznie. Poczułam jak policzki lekko mnie pieką, więc postarałam się przyspieszyć pożegnanie. Umówiłam się z panią Ellis na kilka terminów, ale poza tym obiecałam pozostać w dyspozycji.
- Do widzenia, pani Ellis. - powiedziałam już w drzwiach.
- Oh, mów mi Jannet. - rzuciła i gdy byłam już za furtką, zamknęła drzwi.
Czułam się lepiej.



Poprawiłam włosy przed lustrem, przeglądając się po raz ostatni. Wygładziłam sukienkę i wreszcie wyszłam z mojej łazienki. Beth stała już przy moim łóżku, przebrana w swoją fioletową kreację.
- Kochana, wyglądasz.. jeszcze lepiej, niż gdy ją kupowałyśmy. - wypaliłam i przytuliłam się mocno do przyjaciółki. Naprawdę tak sądziłam. Wyglądała niesamowicie.
- Ty też. - wyszeptała i uścisnęła mnie nawet mocniej. Założyłyśmy na stopy szpilki, które wcześniej ustawiłyśmy obok siebie przy ścianie. Bethanie podniosła z łóżka kopertówkę, do której wsadziłam telefon. Postanowiłam nie brać nic więcej, poza tym torebka tylko by mi przeszkadzała. Brunetce jakoś nie zawadzał dodatkowy ciężar, więc wydawało się to być rozsądnym rozwiązaniem.
Wreszcie zabrzmiał długo przez nas wyczekiwany dźwięk dzwonka do drzwi. To chłopcy. Zawsze to moja ciocia nas przygotowywała i otwierała chłopakom, ale tym razem widocznie musiało być inaczej. Wyrzuciłam negatywne myśli z mojej głowy i powolnymi krokami zeszłam ze schodów. Poczekałam na dole na dziewczynę, która trochę gorzej jeszcze radziła sobie z chodzeniem na obcasach po schodach. Wzięłam ją pod rękę i otworzyłam szybko drzwi.
Stali ramię w ramię. Zayn z idealnie wymodelowanymi włosami, wyprostowany, szczerzył się do swojej dziewczyny. Przeniosłam wzrok na chłopaka obok. Jego fryzura była misternie poburzona, krawat lekko wygnieciony, a ręce włożone w kieszenie spodni. Pewnie uśmiechał się, przekrzywiając lekko głowę. Momentalnie sama również szeroko się uśmiechnęłam i przyciągnęłam go do siebie. Zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam mocno. Przytulił mnie w talii. Oderwaliśmy się od siebie, oddychając ciężko. Położyłam głowę na klatce Loui'ego i obserwowałam parę obok. Wyglądali o wiele poważniej, spokojniej. Zayn ujął dłoń Beth i pocałował lekko w policzek. Dziewczyna jak zwykle zarumieniła się i opuściła wzrok. Chłopak poprowadził ją do samochodu ustawionego na krawężniku. Podniosłam wzrok na Lou. On również złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Szybszym krokiem udaliśmy się za parą.
Tak, zdecydowanie się różniliśmy.


Chłopcy otworzyli nam drzwi po obu stronach samochodu, gdy byliśmy już przed szkołą. Bal miał się odbyć na dużej auli na parterze.
Otworzyli w niej wszystkie drzwi, a na zewnątrz porozwieszali bladożółte lampki. Dawało to piękny klimat, zwłaszcza, że naokoło posadzone były młode drzewka. Posprzątali trawę, dzięki czemu nie znajdowały się teraz na niej kupki liści.
Środek sali przystrojony był bibułą i tiulem na ścianach. Dj skrywał się w rogu pomieszczenia, światła omiatały je w kółko. Rzadki dym okrywał nasze buty. Zaciągnęłam się gęstym powietrzem i poszerzyłam uśmiech. Wyczułam obok siebie obecność chłopaka. Objął mnie w talii i poprowadził w tłum. Widziałam jak bardzo starał się, by zrobić mi przyjemność. Nie lubił tańczyć, ale na takich zabawach, to był praktycznie obowiązek. Jak to zawsze na początku muzyka była typowo klubowa i szybka.


Skierowałam się do bufetu po godzinie męczącego tańca. Sama nie byłam jego wielką zwolenniczką, ale z takim chłopakiem wszystko było przyjemne.
Sięgnęłam po poncz, który po chwili wypełnił mój kubek. Podniosłam go do ust i obróciłam się, rozglądając za Beth, bądź Niall'em. Louis gadał z jakimiś chłopakami w rogu, dałam mu chwilę wytchnienia. Po chwili ujrzałam Zayn'a i Bethanie, rozmawiających z inną parą niedaleko. Brunetka opierała się na ramieniu mulata. Tak, to było urocze. Uśmiechnęłam się pod nosem i pociągnęłam kolejny łyk. Przecisnęłam się przez kolejną grupkę w poszukiwaniu przyjaciela. Udało mi się go odnaleźć dopiero po okołu pięciu minutach. Stał sam, również popijając poncz.
- Niall, cześć. - odezwałam się, by zwrócić na siebie jego uwagę. Wyszczerzył się i podszedł do mnie pewnie.
- Hej, Car. Ślicznie wyglądasz. - pokiwał głową.
- Dzięki. Ty też dobrze się prezentujesz. - Niall ubrany był w szary garnitur, pod spodem miał białą koszulę. Włosy jak zwykle ułożone do góry, naprawdę mu to pasowało. Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi na mój komplement.
- Gdzie Louis? - wypalił. Muzyka trochę ucichła, dzięki czemu nie musieliśmy już jej przekrzykiwać.
- Rozmawia.. gdzieś tam. - objęłam gestem ręki całe pomieszczenie. Blondyn wybuchł głośnym śmiechem. - A Angie? Jesteście razem, prawda?
- Tak.. pytasz o bal, prawda? - poruszył się trochę zdenerwowany.
- Tak, ale.. tak na poważnie, to.. jesteście razem? Ogółem?
- No tak.. - pokiwał głową i posłał mi ciepły uśmiech.
- Cieszę się. - potarłam jego ramię, po czym rzuciłam mu krótkie pożegnanie.
Ledwo odwróciłam głowę i już napotkałam zielone, błyszczące oczy. Zatrzymałam się na chwilę. Już ich nie widziałam. Um? Potrząsnęłam głową i poprawiłam włosy.
Zaczęły lecieć wolniejsze kawałki, czas żebym znalazła Loui'ego.



* Harry's pov *



Zobaczyłem ich, gdy tylko weszli.
Włosy blondynki opadały kaskadami na jej ramiona i plecy. Miała na sobie czerwoną sukienkę bez ramiączek. To, że wyglądała cudownie było stanowczym niedopowiedzeniem. Wstrzymałem oddech, gdy zaczęła kołysać biodrami przy ciele mojego przyjaciela.
Cholera.
Przygryzłem mocno wargę, starając się odwrócić wzrok.


Z głośników popłynęła smętna muzyka. Oh zanosi się na klejenie się do siebie par. Przezornie przecisnąłem się do jednego z wyjść na 'ogród'.
Tak, przyszedłem sam. Tak, po raz pierwszy. Po prostu nie czułem ochoty, aby zaprosić jakąkolwiek dziewczynę, która nie miałaby być nią. Coś takiego znając mnie, wiązałoby się ze wspólną nocą, na co zupełnie nie miałem ochoty.
Odłożyłem kubek na murek i oparłem się barkiem o jedną z kolumn. Podniosłem wzrok na gwiazdy. Jednak wróciłem wzrokiem na coś stojącego niedaleko mnie. A raczej na kogoś. Znajoma para poruszała się wolno w rytm muzyki, szepcząc coś sobie na ucho. Caroline zachichotała wdzięcznie, odchylając głowę do tyłu.
Ich twarze zaczęły się niebezpiecznie zbliżać. Po raz chyba setny dzisiaj przestałem oddychać. Wyprostowałem się, odrywając od muru. Louis naparł zachłannie na usta Caroline, która w dodatku pogłębiła pocałunek.
Po raz pierwszy odgrywali coś tak namiętnego przynajmniej przy mnie.
Nie wiem ile to trwało.
Wiem, że bolało.
Tam w środku.
Jak nigdy.




KABOOM. Hej :) Mam nadzieję, że spełniłam wasze oczekiwania, bo duh olałam test z chemii, specjalnie dla was (: a moja sytuacja akurat z tym przedmiotem można powiedzieć.. jest zła xD i tyle. No ale: kocham pisać, a przede wszystkim dla was x
Co do komentarzy, no to powiem, że jakoś wam wyszło haha :) Nie będę narzekać, jesteście niesamowici <3 no więc przytrzymam warunek 15+, ale nie martwcie się, będzie to jakoś płynnie szło, mam nadzieję.

Jeżeli chcesz być informowanym, dodaj ten blog do obserwowanych na bloggerze
Lub
W komentarzu zostaw swój username z twittera, a tam chętnie będę Cię informować!


Wesołych urodzin Zena! Nie mogę uwierzyć, jaki z niego staruch.
Ilysm.
xx

16 komentarzy:

  1. Boskie *_* ~ Cysiaxoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc elwo heyy :))
    Powiem Ci, że znowu czytałam dwa razy bo jestem zapominalska, bleh :c
    No ale pomijając ten fakt to tak:
    Po pierwsze: *atak fangirlingu* bo Niall i Angie, i są razem , i bal, i rozpływam się, okey? *-*
    Po drugie: łamiesz mi serce biednym Harrym, taki samotnym i taki ouch żal mi go po prostu strasznie mimo, że bardzo lubię Car i Lou razem
    Po trzecie: lol wut jaka opiekunka da fuck jeszcze te lekcje i wgle szkoła, Tess zarobisz tą biedną Caroline na śmierć (mimo, że nie istnieje współczuje jej ,że musi się opiekować tym dzieckiem )
    Po czwarte i ostatnie: BANGA, BANGA rozdział był super cudny, i długi co bardzo mi się podobało i to, że był taki słodkawy też
    You're by bo$$
    ~twój fan namber łan xx

    ps
    z taką ładną średnią nie ładnie olewać chemię, rebelku c;

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM Louis' ego i Caroline! Są dla mnie idealni *.* w ogóle sceny z balu są takie fbwjfhdjjfjdjsfj *.* matkoo jak ja uwielbiam opisy ich relacji! Wolę, żeby Car była z Lou, ale mimo wszystko trochę szkoda było mi Harrego, chciałabym, żeby znalazł sobie kogoś, ale nie Car :D :D
    @LiamHero_171

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest jkgdrfsgfsfhbkfhgbhdsufkj,k *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. hej ej rozdział zajebisty <3
    biedna Harwa taka smutna no ale Lou i Car i wgle ah jestem pomiędzy światami <3
    Lou zawiał burżuazją będąc w długach nie no spoko hahaha
    uważam osobiście że Car będzie Idealną Nianią hahah <3
    a co do chemii to przecież najgorsza w klasie jeszcze nie jesteś haha
    + wiesz co kochanie? poprawiasz mi humor w czasie choroby <3 dziękuje ci za to :*

    PS mam nadzieje że następny będzie lepszy<3

    ~A. x

    OdpowiedzUsuń
  7. oja ja chce cazze. niech oni będą razem nooooo. rozdział jak zwykle świetny xxx ilysm

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha cudowne!
    Dobrze że dostała ta pracę.
    Hahaha Hazza ty zazdrośniku :D
    Hymmm... naszym zdaniem Caroline pasuje do Louisa i dobrze że są razem!!!!
    :3
    czekamy na kolejny rozdziałek <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Hyhyhy, Harold jaki zazdrosny :) Podoba mi się ta jego wersja :3 Podoba mi się wszystko co piszesz ! Wytrwaj dalej, jestem z Tobą <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest supcio! czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. super rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. bombowy rozdział! :D
    nie mogę się doczekać następnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. NIC DODAĆ NIC UJĄĆ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedny Hazza! :P czekam na anstępny ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogę się doczekać nexta! Jest boski

    OdpowiedzUsuń