- Car, zdajesz sobie sprawę, że impreza sylwestrowa u Zayn'a już trwa? - zlustrowałem ją ponownie wzrokiem. Dziewczyna na pewno nie była gotowa do wyjścia, mówiąc delikatnie.. wyglądała jakby przed chwilą wyszła z łóżka.
Blondynka spuściła wzrok na podłogę i odwróciła się na pięcie, wracając do salonu. Marszcząc brwi, podążyłem za nią.
- Przepraszam - wymamrotała, opadając na kanapę. - Będziesz musiał pójść sam. - wcisnęła twarz w poduszkę i zakryła się pledem.
- Co? Ej, co jest, mała? - kucnąłem obok.
- Nic, ja.. po prostu nie chcę iść.
Przekrzywiłem głowę. To bzdura, ekscytowała się imprezą od ponad tygodnia.
- Co się stało? - powtórzyłem pytanie.
Caroline głośno wypuściła powietrze i odkopała się spod koca. Miała rozczochrane włosy, a z jej spojrzenia biło zmęczenie. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.
- Co? - pochyliłem się do niej bardziej, nic nie słysząc.
- Boli mnie brzuch i ja.. mam okres. - spuściła wzrok, momentalnie czerwieniąc się jak pomidor.
Parsknąłem śmiechem. Blondynka zacisnęła zęby i uderzyła mnie po głowie poduszką. Lekko otumaniony, usiadłem na podłodze.
- Au.. po prostu nie za bardzo rozumiem. - zachichotałem.
- Czego? - warknęła. - Źle się czuję, okej? Nie mam ochoty na imprezę, nie mówiąc już o tańczeniu czy piciu. Przepraszam, że tego nie przewidziałam! - wyrzuciła ręce w powietrze, lekko poddenerwowana. Otworzyłem szeroko oczy. Właściwie nigdy nie widziałem jej w takim stanie, można powiedzieć, że szczęśliwie omijały mnie jej kryzysowe-okresowe momenty. Ponownie zachichotałem do swoich myśli. Zmrużyła wściekle oczy.
Szczerze mówiąc, nigdy nie miałem do czynienia z dziewczyną podczas okresu. Tak mi się wydaje. Nigdy nie miałem przyjaciółki, siostry ani dziewczyny.. ukhm, w ten sposób. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się nad tym głębiej. Po raz pierwszy mogłem czuć się za kogoś odpowiedzialny, czy kimś się zaopiekować.
- I co tak się szczerzysz? - rzuciła. Nawet nie zauważyłem, jak zacząłem się szeroko uśmiechać.
Blondynka wskazała mi palcem zegarek na ścianie.
- Radzę Ci się spieszyć, jesteś mocno spóźniony.
- Gdzie?
- No do Zayn'a. - Caroline spuściła wzrok na dłonie, skubiąc róg koca.
- Hej, nigdzie nie idę.
- Co? - tym razem to ona zmarszczyła swoje małe czoło - Nie, mówię poważnie, idź, ja sobie posiedzę w domu i pooglądam telewizję czy coś.. Nie przejmuj się mną.
Uśmiechnąłem się do niej chytrze.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
Dziewczyna wypuściła głośno powietrze.
- Ej, bo będę się czuć winna, że nie bawisz się dobrze na imprezie.
Pokręciłem rozbawiony głową.
- Będę się sto razy lepiej bawił tutaj.. z Tobą. - podniosłem się i usiadłem tuż obok niej na sofie. Objąłem ją mocno ramionami, kołysając nami na boki.
- Trochę szkoda.. skoro już założyłeś koszulę.. dziewczyny na imprezie padłyby z wrażenia. - Car dźgnęła mnie w bok, dołączając do mojego chichotu.
Odsunąłem się trochę, opadając na oparcie kanapy.
- Cóż, w tym momencie, mogę liczyć tylko na Ciebie.
Blondynka wystawiła do mnie język.
* Caroline's pov *
Czułam ciepło w okolicy serca, przyglądając się jak Harry skacze nade mną, starając się mi pomóc. Kilka miesięcy temu nie było mowy, żebym właśnie tak wyobrażała sobie naszą relację. Ze wzruszenia nawet zaszkliły mi się oczy, ale wiadomo jak to jest z tymi emocjami podczas okresu. Chłopak momentalnie to zauważył i prawie upadł na podłogę, podbiegając do mnie i pytając, co się stało.
- Nic, ja.. - pociągnęłam nosem, śmiejąc się lekko - Bardzo się cieszę, że Cię mam. Jesteś cudowny. Haz.
Oblicze Harry'ego rozświetlił jeden z najpiękniejszych uśmiechów jakie widziałam.
Chłopak zniknął z mojego pola widzenia na kilkanaście minut, w momencie gdy akurat nie zwracałam uwagi. Zmarszczyłam brwi i już miałam wstawać, żeby go poszukać, gdy pojawił się na schodach.
- Gdzie byłeś?
- Chodź, pokażę Ci coś. - wyszczerzył się. Posłusznie podniosłam się na rękach do pozycji siedzącej, gdy Harry nagle wciągnął głośno powietrze i popędził mi pomóc.
- Hej, spokojnie! Nie jestem chora, nawet w ciąży nie jestem i doskonale potrafię chodzić! - oburzyłam się, gdy szybko wziął mnie na ręce. - Kto by się tego po Tobie spodziewał Styles, huh? - pstryknęłam go w nos.
Przez tęczówki bruneta przebiegła gwałtowna emocja, którą łatwo było zauważyć. Doskonale zrozumiał, do czego nawiązywałam i zdawał sobie sprawę, jak zmienił się pod moim wpływem. Miałam tylko nadzieję, że jemu samemu też się to podobało.
Chłopak skierował się na następne piętro, powyżej mojego pokoju.
- Ciągniesz mnie na strych? - zachichotałam.
- Dokładnie. Tam zamknę Cię, zamorduję i poszatkuję na małe kawałeczki. Już mi nie uciekniesz. - odparł śmiertelnie poważnym głosem. Parsknęłam na jego głupotę. Jednak Harry minął również drzwi na strych i postawił mnie na ziemi obok. Sięgnął do niskiego sufitu i pociągnął za klapę, zza której wysunęły się składane schodki.
- Panie przodem. - skłonił się żartobliwie. Ostrożnie wspięłam się po schodkach na dach. Moim oczom ukazało się całe spiętrzenie koców i poduszek, masa świeczek zapachowych, dwie miski popcornu i jedna nachosów. Zaśmiałam się. Jak to dobrze, że mieliśmy podobne gusty.
Harry wspiął się do mnie, trzymając laptop pod pachą, którego wcześniej jakoś nie zauważyłam.
- Podoba się? - uśmiechnął się ciepło. Pokiwałam energicznie głową, całując go w policzek. Po chwili tuliłam się już do jego boku przykryta warstwą pledów.
- Wiesz mamy jeszcze dwie godziny do północy. - rzuciłam, kładąc jedną dłoń na brzuchu Styles'a, a głowę na jego torsie.
- Obejrzymy jakiś film, huh? - mruknął, wpisując coś do wyszukiwarki na laptopie, kontynuując jednocześnie masowanie mojego obolałego brzucha drugą dłonią.
- Harry - szepnęłam, potrząsając ramieniem bruneta - Harry?
Chłopak przysnął na końcówce odcinka.
- Haz, mamy dwie minuty do północy - nie obudził się. Zbliżyłam twarz do jego policzka i wysunęłam język, liżąc szybko jego kość policzkową. Momentalnie się ocucił.
- Co Ty robisz? - fuknął, marszcząc brwi i wycierając twarz wierzchem dłoni. - Masz taki zwyczaj, że zawsze liżesz mnie, gdy śpię?
Przewróciłam oczami.
- Minuta do Nowego Roku, debilu. - wstałam spod kocy i od razu zadrżałam z zimna. Cóż, te dwie minuty wytrzymam.
- Pomyśl życzenie, szybko! - pisnął jak mała dziewczynka. W jego oczach widać było ekscytację, gdy intensywnie wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo. Jego emocje szybko udzieliły się mi. Zaśmiałam się głośno, zaciskając powieki. Czego mogłam sobie życzyć?
Żeby Harry nigdy mnie nie zostawiał.
* Harry's pov *
- Już masz?
- Mam. - Caroline uśmiechnęła się szeroko i otworzyła oczy.
Wciągnąłem powietrze, zastanawiając się, czego mógłbym pragnąć. Miałem mało czasu, północ miała wybić lada chwila.
Pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy: żebym mógł odwdzięczyć się Car za naprawienie mnie.
Przeniosłem wzrok na dziewczynę, która szeptem odliczała sekundy do Nowego Roku. Kilka chwil później niebo pokryło się kolorowymi fajerwerkami. Złapałem dziewczynę w pasie, podnosząc ją do góry i okręcając dookoła naszej osi. W akompaniamencie jej śmiechu, postawiłem ją na nogi. Tęczowe sztuczne ognie odbijały się w jej tęczówkach. Chciałem tylko, żeby stała tak nieruchomo, żebym mógł zrobić jej zdjęcie, to zdecydowanie warte było uwiecznienia.
Jednak nie chciałem wyjść na dziwaka, który godzinami wpatruje się w zdjęcie swojej najlepszej przyjaciółki.
Dlatego zamiast tego wszystkiego powiedziałem:
- Szczęśliwego Nowego Roku, Car.
/////////////////////////////////////
tak wiem, nawaliłam, strasznie długo to zajęło i jest beznadziejnie, przepraszam, dosłownie za chwilę wyjeżdżam na lotnisko i lecę do stanów, byeeee kocham was xx
OMG !! Ten rozdział jest taki msndagflkhjidhvbfian! *0* Warto było czekać! Będę czekać na następny, tak długo ile trzeba! Jejku niech oni wreszcie się (chociaż) pocałują :"C
OdpowiedzUsuńdziekuje z wsparcie!! postaram sie pisac czesciej! chociaz teraz przez trzy tygodnie bede miala slaby dostep do internetu:(
Usuń