poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 38

- Car! - krzyknął Harry, odpychając od siebie kolegów z drużyny i przedostając się do mnie. - Wszystko w porządku? - starł kciukiem jedną zabłąkaną łzę z mojej twarzy.
Pokiwałam głową na boki, wtulając się w tors chłopaka. Był już przebrany i naprawdę zaskakiwało mnie to, że w tak lekkim ubraniu nie było mu zimno.
- Trochę zrobiło mi się smutno po rozmowie z Loui'm.. - zachichotałam, pociągając nosem. Chłopak zacieśnił uścisk i potarł dłonią moje plecy.
- Ale już jest okej? - wymruczał w moje włosy.
- Mhm. - pokiwałam głową, odsunęłam się od chłopaka i wytarłam policzki. Uśmiechnęłam się szerzej. To był moment Harry'ego. Za chwilę miał ważny mecz i nie chciałam mu nic niszczyć. - Gotowy? - wyszeptałam.
Brunet wypuścił głośno powietrze i przestąpił niecierpliwie z nogi na nogę.
- Będziesz najlepszy, gwarantuję Ci to. - ścisnęłam jego dłonie, następnie machając nimi we wszystkie strony, żeby rozweselić chłopaka. Uśmiechnął się cieplej. W tym samym momencie przeszedł obok nas Louis, posyłając nam.. okropne spojrzenie. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Zdziwiona wytrzeszczyłam oczy, przypatrując mu się, jak odchodził. Harry szybko zasłonił mi jego widok, biorąc moją twarz w swoje dłonie.
- Hej, nie myśl o nim. - ucałował czubek mojego nosa. Odwzajemniłam uśmiech.
- Mecz zaczyna się dosłownie za 15 minut. - zauważyłam, zerkając na zegar za plecami Harry'ego.

Resztę czasu spędziliśmy stojąc i przypatrując się murawie i innym zawodnikom. Harry cały czas obejmował mnie ramieniem, lekko dygocąc. To zdawało się go trochę uspokajać.
Po tym czasie musiał jednak już iść, zaczynając rozgrzewkę. Pocałowałam go w policzek na szczęście i pomachałam z daleka, pokazując w którym miejscu będę cały czas stała.

Drużyna naszej szkoły biegała w tę i z powrotem rozgrzewając się. Nic nie mogłam poradzić, że czasami mój wzrok z Harry'ego przenosił się na Tomlinsona. Zagryzałam wtedy wargę, wręcz zmuszając się do zamknięcia oczu.
Jednak gdy rozpoczął się właściwy mecz, całą uwagę poświęciłam mojemu najlepszemu przyjacielowi. Przez całą grę mocno trzymałam za niego kciuki i co chwila zapierało mi dech w piersiach, gdy piłka o milimetry mijała bramkę. Widać było, że Harry dawał z siebie wszystko. Strużki potu spływały po jego twarzy, mimo to jak zawsze wyglądał nieskazitelnie. Dziewczyny siedzące za mną wzdychały co moment, komplementując chłopaka. Było to takie zabawne, że po którymś razie nie mogłam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem. Oczywistym było, że przyszły tutaj, żeby pooglądać go sobie w krótkich spodenkach, a nie to, co w rzeczywistości ma do pokazania! Okej, to brzmiało jakbym była zazdrosna, ale nie byłam! Obiecałam sobie już na początku naszej znajomości, że.. to się nigdy nie stanie.
Gdy zaśmiałam się, te same dziewczyny zwróciły na mnie uwagę. Spuściły wzrok na moją kurtkę z napisem 'Styles' i wtedy wszystko było już jasne. Gapiły się na mnie z otworzonymi buziami, prawie przecierając oczy. Okej, niespotykana sytuacja. Stary Harry nie zrobiłby czegoś takiego. Nie zabrałby jakiejś dziewczyny na mecz i nie dał swojej kurtki, prawda? Cóż, to wszystko wydawało się dla mnie jeszcze przyjemniejsze z tego powodu, że nawet nie byłam jego dziewczyną. Oznaczało to tyle, że naprawdę mu na mnie zależało, a nie tylko na… ukhm.
Wróciłam myślami do rozgrywek. Louis w pewnym momencie był bardzo blisko bramki. Widoczne było okienko, a on mimo to.. spudłował. Zacisnęłam szczękę odrobinę zdenerwowana. Rzeczywiście, wciągnęła mnie ta gra. Złapałam kontakt wzrokowy z Harry'm. Skrzywił się i pokiwał zrezygnowany głową na boki. Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco i pokazałam kciuki w górę. Pokazał swoje dołeczki i wrócił do gry.
Cóż, minęło pierwsze 45 minut, a wynik meczu nadal bezbramkowy. Chłopcy zbiegli z murawy, udając się po picia. Zbiegłam z kilku schodków w stronę ławki, gdzie teraz odpoczywał Harry.
Na moje nieszczęście wpadłam przez przypadek na kogoś, oblewając nas oboje wodą z bidonu.
Spojrzałam w górę na lekko zszokowaną minę chłopaka.
- Uh, przepraszam Liam..
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnął się szeroko. - I tak było mi gorąco, za chwile wyschnę. - gdy tak mnie zapewniał, zachował się naprawdę miło, wręcz.. słodko. Wyglądał trochę jak mały szczeniaczek, posyłając mi ten swój uśmiech. Nie mogłam nic poradzić na to, że zachichotałam.
- No dobrze, w takim razie cieszę się. - zagryzłam wargę. - Um, dobrze grałeś. - rzuciłam, chcąc przerwać chwilę niezręcznej ciszy.
- Dzięki!
- No.. nie ma za co. - mruknęłam i odsunęłam się, tym samym pokazując, że troszkę się spieszę. Liam skinął głową i odwrócił się do przyjaciół, włączając w rozmowę.
- Harry! - pisnęłam, dopadając chłopaka. Siedział, spuszczając głowę w dół. Trzymał ją między nogami i wyglądał na naprawdę wykończonego. Ukucnęłam przed nim. - Wszystko w porządku? - położyłam dłoń na jego kolanie. Dyszał ciężko. Podniósł rękę i złapał moją, ściskając. Dał mi do zrozumienia, że wszystko jest okej, tylko po prostu łapie oddech.
- Słabo nam idzie. - wychrypiał po pewnym czasie. Zmarszczyłam brwi. Nie strzelili jeszcze żadnego gola. To fakt. Jednakże nie stracili też żadnego. W mojej ocenie piłka głównie była w posiadaniu ich drużyny.
- Oceniasz siebie za surowo. Świetnie Ci szło. - zapewniłam go. Odbezpieczył bidon i wylał sobie na szyję jego zawartość, przez co teraz miał mokre plecy, jak i loki pokrywające jego kark.
- Liam jest całkiem miły, co nie? - zmieniłam umyślnie temat, zerkając w stronę wspomnianego. Spojrzałam z powrotem na Harry'ego. Zmarszczył brwi.
- Liam? No.. no tak. Zawsze taki był. - otarł twarz koszulką, tym samym odkrywając swój tors. Nie mogłam powstrzymać się, żeby nie zerknąć na stadko dziewczyn, przyglądających się chłopcom. Ooo, tak, były rozanielone. To dziwne, że Harry jeszcze nie zauważył, jak dużą przyciąga uwagę.
- Jesteś cała mokra. - rzucił wręcz trochę surowo. Spuściłam wzrok na dekolt. Cóż.
- No właśnie.. wpadłam na Liam'a, gdy do Ciebie szłam, no i.. widzisz. - zaśmiałam się lekko. Chłopak przyjrzał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Ty i Liam? Serio?
- Oh przestań, przecież mówię, że tylko.. - nie dano mi dokończyć, ponieważ w tej samej chwili rozległ się gwizdek trenera. Za chwilę z powrotem wchodzą.
- Jasne, jasne. - mruknął brunet lekko naburmuszony. Po chwili jednak rozluźnił się i wyciągnął rękę, pomagając mi wstać.
- Będę trzymać za Ciebie kciuki. - przytuliłam go mocno.
- Dzięki, Car. - uśmiechnął się.
- Dasz sobie radę.
- Dziękuję.
- Wierzę w Ciebie.
- Tak, tak, no już! Idź sobie! - roześmiał się, popychając mnie w stronę trybun. Cóż, przynajmniej cieszyłam się, że zdołałam poprawić mu nastrój.
To się może przydać.

Minuty dłużyły się jak nigdy, choć z drugiej strony czasu wydawało się być jakby za mało. Trudne do zrozumienia zjawisko.
I wtedy.. no właśnie.
"70 minuta, Liam biegnie z zatrważającą szybkością, przekraczając linię połowy boiska. Całkiem nieźle mu idzie, jak na chłopaka z ławki rezerwowych. Przeskakuje zwinnie nad nogą przeciwnika i okiwuje drugiego. Klaszcze mu głośno, krzycząc z daleka. Jest już niebezpiecznie blisko bramki. Jednakże drogę torują mu dwaj inni zawodnicy. Nie ma opcji, żeby i z tym sobie poradził. Podaje więc celnie do innego chłopaka od naszych. Ten równie szybko traci piłkę.
I w tym momencie do akcji wkracza Harry. Taranuje sobie drogę i wciska nogę pomiędzy stopy przeciwnika. Nie wiadomo jak, przejmuje piłkę. Zapiera mi dech w piersiach. Podnosi na chwilę głowę, żeby wycelować i po chwili kopie z wielkim impetem."
- Gooooool! - darły się całe trybuny. Zakryłam usta dłońmi. Oczywiście, że wierzyłam w niego od początku, ale w tamtym momencie po prostu nie mogłam uwierzyć. Udało się!
Przepchałam się łokciami na sam brzeg trybuny i krzyczałam z całej siły. Na Harry'ego rzucili się jego wszyscy kumple. Wszyscy wiwatowali. Ja szukałam w tłumie poszukiwaczy talentów. Cóż wzrokiem ich nie mogłam znaleźć, ale byłam pewna, że gdzieś tu byli. Musieli to widzieć.
Ale gra trwała dalej. Byłam jednak zbyt zmęczona i rozemocjonowana, żeby ustać do końca meczu. Opadłam ciężko na trybuny, po prostu obserwując reakcje kibiców. Gdyby działo się coś ważniejszego, na pewno bym zauważyła.



* Harry's pov *


Chłopaki podrzucali mnie na rękach w górę, skandując moje imię. Tak to się robi! Wynik meczu 2:0 zadowalał mnie wystarczająco. Biorąc pod uwagę, że oba gole były moje.. Szczerzyłem się jak głupi.
Ten drugi, strzeliłem z główki. Niezła akcja, nie przeczę.
Trener przywołał nas po kilku minutach do porządku, studząc zapał. Mimo to widziałem, że on też bardzo się cieszył. Podszedł do mnie i pogratulował z osobna, ściskając i klepiąc po plecach.
- Harry, jest ktoś jeszcze, kto chciałby z Tobą porozmawiać. - popchnął mnie lekko na lewo, gdzie zobaczyłem mężczyznę ubranego w garnitur. Przełknąłem gulę w gardle. To ta chwila.


Szczerzyłem się sam do siebie, kierując się w stronę szatni. Chłopcy co chwilę zagradzali mi drogę, gratulując, ale ja odpychałem ich, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu, gdzie po prostu mógłbym się wykąpać i pójść spać. Byłem wyczerpany. Za dużo się dzisiaj wydarzyło.
Rozejrzałem się dookoła, poszukując drobnej sylwetki dziewczyny w mojej kurtce. Nagle ktoś szturchnął mnie w tors, zwracając na siebie moją uwagę. I nie był to kolejny facet.
Dziewczyna. Całkiem ładna dziewczyna. Uśmiechnąłem się pod nosem. Od razu mi się.. spodobała.
- Harry.. gratuluję goli.. były boskie! - zarumieniła się.
- Dzięki. - pokiwałem głową, ukazując dołeczki. - Naprawdę oglądałaś mecz czy przyszłaś tylko popatrzeć się na krótkie spodenki? - zażartowałem. Dziewczyna potrząsnęła szybko głową, jakby lekko wystraszona, zaprzeczając.
- Oh, nie, przysięgam! Ja..
- Dobrze, spokojnie. Żartowałem. - zapewniłem ją. Miała uroczą zakłopotaną minę. - Swoją drogą.. Twoje imię?
Już-nie-tak-nieznajoma oniemiała, ale po chwili znów się odezwała:
- Emilia. Jestem jakby w Twojej klasie na francuskim. - spuściła wzrok na buty.
- Oh. - speszyłem się. W tym samym momencie wpadł mi do głowy pewien pomysł.. - Może.. - odchrząknąłem. Okej, teraz albo nigdy, Styles. Spróbuj chociaż raz, nie zaszkodzi Ci. No chyba. Jak raz pobawisz się w te miłosne gierki, chyba Ci korona z głowy nie spadnie. Tak czy nie?
Wyrwałem się rozmyślań, wracając wzrokiem na zdziwioną minę Emilii.
- Czy chciałabyś gdzieś jutro ze mną wy-wyjść? - zająknąłem się na koniec, powodując tym rumieniec na jej policzkach.


   ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆   ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ 

No hej, może być? :) Liczę na opinie x

   ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆   ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ ★☆ 

6 komentarzy:

  1. Co?! Boże Styles z inną dziewczyną! Ty chcesz żebym ja tu kurwa zawału dotała! *0*
    Jak skończyłam czytać to nie wiem czemu krzyknęłam "WOW" hahahah lol nie wiem czemu :"D
    Rozdział świetny! Chcę następny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tego zdecydowanie nie chcę, haha! lubię po prostu pobawić się fabułą :) no a Harry'emu widocznie ktoś wreszcie się spodobał..
      cieszę się, że jest WOW!
      dziękuję, dziękuję. z następnym mam nadzieję wyrobić się szybciej niż tym razem, żalz;_;
      x

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. mam nadzieję skończyć go już….. DZISIAJ :) x

      Usuń
  3. W ciągu jednego dnia przeczytałam wszystko, co do tej pory napisałaś i muszę powiedzieć, że to co robisz jest GENIALNE! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Dodaj go szybko, bo się tutaj zanudzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to kochane, że Ci się w ogóle chciało! :) nie ma sprawy, kolejny rozdział już w drodze x

      Usuń